wtorek, 3 listopada 2015

#38 Niall cz.4

Krążyłam nerwowo po swoim pokoju, zastanawiając się, jak zapobiec nadciągającej nieubłaganie katastrofie.
— Chwila, stop — powiedziałam sama do siebie, siadając na łóżku. — Spokojnie.
Nawet jeśli... tak czysto hipotetycznie... Horan wyjaśni sobie sytuację z Joanne... to jeszcze nie jest takie złe...
"Do cholery, przecież ja nie mam z tym nic wspólnego.
Chyba jednak mam, skoro po rozmowie ze mną zdecydował się z nią pogadać.
Cokolwiek by się nie stało... przyjaźń jest najważniejsza".
Opadłam na łóżko, gdy nagle z dołu dało się słyszeć kołatanie do drzwi. Nie ruszyłam się, ale po chwili zmusił mnie do tego krzyk mamy:
— Leslie, Joanne do ciebie!
Podniosłam się i z duszą na ramieniu zeszłam na dół. Zastałam dziewczynę z niewyraźnym wyrazem twarzy. Na mój widok uśmiechnęła się blado. Weszłyśmy na górę, prawie się do siebie nie odzywając.
— Coś się stało? — zapytałam, spodziewając się najgorszego.
— Sama nie wiem. — Potarła twarz dłońmi. — Niall do mnie napisał, prosząc o spotkanie. Zgodziłam się i...
— I co?
— Nie wiem, dziwny jakiś był. Powiedział mi, że jestem super i chciałby, żebym nadal została jego przyjaciółką. Tak jakby chciał, żebym nie robiła sobie nadziei. A ja przecież nigdy żadnych nie miałam. Podoba mi się, ale nigdy nie spodziewałam się czegoś więcej... to było dziwne. Nie wiem, chciał mnie dobić? A może ma kogoś na oku? Może nawet ciebie?
Nagle zrobiło mi się potwornie gorąco. Miałam wrażenie, że moje policzki trawi żywy ogień.
— Zgłupiałaś? Skąd ten pomysł?
— Dlaczego się zrobiłaś czerwona? Gołym okiem widać, jak cię ostatnio obserwuje. W sumie najpierw widziałam to w piątek na długiej przerwie, potem w sobotę...
— Dlatego się upiłaś?
Wzruszyła ramionami.
— Wiesz, po tylu miesiącach już mi w sumie wszystko jedno. Jestem realistką. Jeżeli też coś do niego czujesz... — Po raz kolejny jej barki uniosły się do góry, by następnie opaść. Nie wiedziałam, czy wyraża to zrezygnowanie, czy to, że przestała się już tym wszystkim przejmować i to mnie martwiło.
— Chodźmy gdzieś — ożywiła się nagle.
— Co proponujesz?
— Kino, ponoć ten nowy thriller z Cooperem jest dobry.
Wybaczcie mi to opowiadanie... Robią się flaki z olejem. Za długo piszę tę historię. Gdyby mi się udało napisać ją w tydzień-dwa, by tak nie było, a teraz jestem już trochę zmęczona ciągnięciem tego. :/
Chyba potrzebuję odpocząć od tego opowiadania, dlatego następny prawdopodobnie będzie Louis. ☻
Udało mi się naskrobać tego posta tylko dlatego, że jutro w ramach zajęć integracyjnych jedziemy z klasą na paintball, co mnie trochę przeraża. :o
Anyway, mam nadzieję, że przeżyjecie jakoś do piątku (i ja też).

8 komentarzy:

  1. Ja przeżyję, ale szczerze mówiąc łatwo nie będzie :) A co do imaginów mam nadzieję jeśli będziesz miała wenę i czas, że niedługo pojawi się historia z Harrym kończąca się happy end'em :) Pozdrawiam i czekam do piątku. Jak chodzi o paintball to na pewno moim skromnym zdaniem będziesz się dobrze bawić, o ile masz dystans do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to wy nie macie dość Harrych z mojej strony? :o

      Usuń
  2. Haha, odnosząc się do pierwszego komentarza - Harry'ego nigdy zbyt wiele! :D ♡
    Mnie się bardzo podoba ta historia ^^ już od samego początku cholernie mnie zaintrygowała xx
    Ale Lou też nie pogardzę :3
    Wybacz za ten komentarz, ale piszę go bardzo na szybko - randka z historią ;*
    Czekam na kolejnego posta! ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy dość Harry'ego! Pisz co Ci pasuje, sądzę, że każdy z Twoich czytelników i tak to przeczyta. ;) Powodzenia na paintball'u. :')

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham :)
    Popieram wszystkie komy wyzej :D
    Pozdrawiam i weny zycze ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :*
    Zapraszam na bloga mojej koleżanki, dopiero go zaczęła :)
    www.mamytylko1zycie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń