sobota, 26 lipca 2014

#18 Harry cz.3

Hm... A więc tak. Postanowiłam zająć Wam jeszcze trochę Waszego cennego czasu, ponieważ chciałabym się z Wami podzielić moją refleksją co do postaci Harrego w tym opowiadaniu, która dla wszystkich chyba jest jedną, wielką zagadką. Dla mnie też. Dziwne to trochę, bo przecież (niby) to ja decyduję, co powie, zrobi czy jak się zachowa. Przypominam jednak, że to opowiadanie zostało napisane na podstawie mojego snu i jakby nie ja kontroluję tutaj przebieg akcji. Nawet znając dalszą część tej historii, nie mogę stwierdzić, kiedy Hazz kłamie, a kiedy nie. Jednak jako autorka opowiadania i bohaterka snu mam pewne przypuszczenia i teraz właśnie o nich. Myślę, że Harry od samego początku chciał się tylko zabawić z [t.i.]. Oczywiste, że nie zależało mu na stałym związku. Łatwe podboje mu się znudziły, więc postanowił spróbować "czegoś trudniejszego". Upatrzył sobie więc taką kujonicę, jaką w tym opowiadaniu jest [t.i.] i postanowił ją zdobyć. Co nie oznacza wcale, że te wszystkie komplementy kierowane w stronę dziewczyny czy też ich pocałunki były nieszczere. Sądzę, że [t.i.] wpadła mu w oko i wcale nie kłamał, gdy mówił, że jest "śliczna" etc. etc. Nie interesowałby się przecież kimś, z kim wstydziłby się pokazać. A potem okazało się, że dziewczyna nie jest wcale tak naiwna i nie nabierze się na jego sztuczki, które zawsze przecież skutkowały (:/). Uraziła jego męską dumę, więc do głowy wpadło mu, że skoro i tak ma cierpieć (gdy ją porzuci), to dlaczego nie miałby skrzywdzić jej jeszcze bardziej? Tak do bólu? A on będzie się przy tym świetnie bawił, widząc, jak dobra reputacja dziewczyny lega (nie jestem pewna, czy to dobrze napisałam ;)) w gruzach. Napisałabym tu coś jeszcze, ale nie chcę zdradzić, co będzie dalej, więc to Wam musi wystarczyć. Mam nadzieję, że chociaż częściowo Wam pomogłam w 'ogarnięciu' tego wszystkiego, chociaż dla mnie samej nie jest to do końca jasne (i chyba nigdy nie będzie ☺). A teraz przejdźmy już do treści części trzeciej. Hope you like it! ♥

- Nie uda ci się. A teraz mnie przez chwilę posłuchaj, nie otwierając tej swojej ślicznej buźki. Już mówiłem, że jesteś inna od wszystkich dziewczyn, z którymi się dotychczas spotykałem. Dlatego właśnie chcę cię mieć. Nie chodzi tu tylko o seks, chociaż chyba nie muszę powtarzać, że mnie pociągasz jak jasna cholera.
- Więc o co chodzi?
- Sam nie wiem. Chciałbym chyba po prostu mieć cię na własność. Żebyś pozwalała mi się dotykać, całować i rozpieszczać. Może po prostu chcę mieć dziewczynę?
Spojrzałam na jego twarz, oczekując jakiegoś wybuchu szyderczego śmiechu, ale nic takiego nie nastąpiło. Nawet nie drgnęła.
- Jaja sobie robisz – nie dowierzałam.
- Przykre, że uważasz, że nie mam serca.
- A masz?
- Każdy je ma. A ty jesteś słodka i śliczna. Dlaczego nie miałbym się w tobie zakochać?
- Chociażby dlatego że za tobą nie przepadam – zaśmiałam się histerycznie.
Powiedzieć, że byłam zdziwiona to mało.
- Ale to się akurat może w każdej chwili zmienić – stwierdził, chwytając ostrożnie moją dłoń. Jakiś impuls kazał mi ją ścisnąć. Posłuchałam go.
Okręciłam głowę w jego stronę, a wtedy ostrożnie zbliżył swoją twarz do mojej. Przymknęłam oczy, poddając się chwili.
- Pozwól mi – szepnął mi na ucho, muskając je. – Nie pocałuję cię wbrew twojej woli.
- Jakaś nowość.
- Musisz być sarkastyczna nawet teraz?
- Taka jestem. Przyzwyczaj się.
Delikatnie muskał mój policzek i skroń. Nawet przyjemnie.
- To pocałujesz mnie wreszcie czy nie? – zapytałam po chwili.
- No nie wiem… A chcesz?
- Chcę.
Powoli zbliżał się do moich ust. Delikatnie ucałował ich kącik. Przełknęłam ślinę w oczekiwaniu.
Oboje od samego początku włożyliśmy w ten pocałunek dużo serca i czułości. Tak mi się przynajmniej wydawało. Przysunęłam się do niego bliżej i wczepiłam palce w jego włosy, lekko ciągnąc za końcówki, na co jęknął cicho. Uśmiechnęłam się do siebie zadowolona.
W jednym miał rację - ciągnęło nas do siebie. Nawet jeśli wydawało mi się, że tego nie chcę, taka była prawda. Z coraz większym trudem mu się opierałam. Miał rację. Cholernie podobało mi się to, że ktoś taki jak ON zwrócił na mnie uwagę i się o mnie starał. I nawet zdrowy rozsądek nie miał tu nic do powiedzenia.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie i powiedział, uciekając przed moim wzrokiem:
- Może i nie będę twoim ideałem, ale… spróbuję...
- Nagła zmiana? – zapytałam.
- Powiedzmy – westchnął.
- Jeżeli naprawdę chcesz być moim chłopakiem, to zrób wszystko, żeby na to miano zasłużyć – powiedziałam, wstając z miejsca.
- Czyli co?
- Myślę, że sam dobrze wiesz.
W tamtym momencie zadzwonił dzwonek oznajmiający koniec przerwy i wszyscy jak jeden mąż ruszyli w stronę budynku.
* * *
Całą matematykę nie mogłam się skupić.
Czy ja naprawdę powinnam wierzyć w tę jego nagłą przemianę? Cholera, akurat kłamać to on umie jak nikt. Może to tylko kolejna jego gierka?
Oblizałam wargi pod wpływem wspomnienia dotyku jego ust.
I ten pocałunek… Rozsądek mówi, że był nieszczery, ale serce nie słucha. Jestem głupia. Dlaczego nie umiem czytać ludziom w myślach?
Rozejrzałam się po klasie, obserwując chłopaków. Ich myśli raczej nie wędrowały w stronę matematyki. Nagle spojrzenie moje i Jego się skrzyżowały. Gwałtownie obróciłam się w stronę tablicy, czując, jak robię się czerwona.
Dobra, cofam to. Ale Jemu w myślach chciałabym czytać. O co mu chodzi? Przecież mógłby mieć każdą. Dosłownie każdą. Czy ja powinnam mu ufać?
- Panno Watson? – z zamyślenia wyrwał mnie głos nauczycielki.
- Słucham.
- Nie widać. Proszę się skupić. Rozkojarzona panna dzisiaj.
- Oczywiście.
Jego szelmowski uśmiech pod nosem powędrował do mnie przez pół klasy, mimo że nawet go nie widziałam. Nagle przyjaciółka – Beth podsunęła mi kartkę.*
Możesz mi powiedzieć, co ci od wczoraj odwala [t.i.]? :/
Nie rozumiem…
Doskonale rozumiesz. Zrobiłaś sobie wolne z dwóch lekcji, rano flirtowałaś ze Stylesem przy szafkach, a na dużej przerwie się całowaliście. Masz mi coś do powiedzenia?
A co bym miała ci powiedzieć?
Na przykład, że jesteście razem. Boże, dziewczyno, ogarnij się! Przecież on cię skrzywdzi!
Póki co nie jesteśmy razem. Sama nie wiem, co z tym zrobić. On… powiedział, że…
Że co? Że się zmieni? Ochłoń, dziewczyno! Sama mówiłaś, że tacy jak on nigdy się nie zmieniają!
Mówiłam też, że każdemu czasem warto dać drugą szansę.
Cokolwiek byś nie zrobiła, będzie źle. On nie da ci spokoju, wiesz?
Wiem.
Uważaj na siebie i tylko nie daj się skrzywdzić, błagam!
Za to cię kocham. 
Ja ciebie też, głupku! ;*
Nagle ktoś zapukał do drzwi klasy i do środka weszła Szanowna, Ukochana, Najwspanialsza (poczuj ten sarkazm) Pani Dyrektor.
Myślałam, że wyskoczę z radości przez okno, gdy okazało się, że przepada nam ostatnia lekcja. No i wreszcie jakiś stuprocentowy pozytyw w tym zrąbanym dniu!
* * *
Leżałam po lekcjach na szkolnej ławce z głową na Jego udach, a on bawił się moimi włosami. Przymknęłam oczy, starając się złapać odrobinę słońca schowanego za chmurami.
- Boję się – powiedziałam półszeptem.
- Czego?
- Że się dałam omotać.
- Nie ufasz mi.
Nabrałam głośno powietrza w płuca i wypuściłam.
- To nie jest proste. Sam wiesz.
- Jestem zły. Może faktycznie lepiej będzie, jak skończymy to teraz?
- Boisz się angażować?
- Boję się ciebie skrzywdzić.
- Oboje wiemy, w co się pakujemy.
- Myślisz, że to coś… dobrego?
- To jest coś bardzo złego. Tak myślę.
- To co tu robisz?
- Nie wiem… Bo ciągnie mnie do tego elektronu, który siedzi tuż obok? Sama tego nie rozumiem. W tym nie ma logiki i to jest piękne. Doskonale zdaję sobie sprawę, że z tego na 99% nie wyniknie nic dobrego, ale jestem tutaj i tu mi dobrze.
Podniosłam się, siadając na jego kolanach i zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Postaraj się mnie nie skrzywdzić, a będzie okay – powiedziałam cicho, ostrożnie przykładając swoje wargi do jego.
Na chwilę zastygliśmy tak, gdy nagle poczułam wilgoć na czole i podniosłam głowę.
- To jakaś ironia? - zapytał ze śmiechem.
- Nie wiem. Może - odparłam, chichocząc.
Przyciągnął mnie do siebie bliżej, czule muskając moje wargi.
- Ach, te truskawki... - westchnął, nie odrywając się ode mnie.
Zaśmiałam się.
- Palant.
- Serio masz alergię?
- Nie. Chciałam cię tylko zdenerwować.
- Coś ci nie wyszło.
- A szkoda.
Wbił mi palce między żebra.
- Szkoda, powiadasz?
Zaśmiałam się, bo nie sprawiał mi tym żadnego bólu.
- Wielka szkoda.
- Szkoda będzie, jak zmokniemy.
Położyłam mu głowę na ramieniu, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. I mimo tych wszystkich wątpliwości, nigdy nie czułam się lepiej.

*LEGENDA: Beth
                     [t.i.]

I wyobraźcie sobie... tak się obudzić. *.* Bo na tym właśnie skończyła się pierwsza część mojego snu. Na tym również skończyła się lekkość w pisaniu tego opowiadania, ponieważ następne części są bardzo trudne... emocjonalnie, a uczucia opisuje się najtrudniej. Serio. Napisanie części takiej jak ta na górze zajmuje mi najwyżej 50 minut. Z czwartą "męczyłam się" kilka godzin (zwłaszcza, że zawiera "coś" If you know what I mean.^^). Kolejne podobnie. Cóż. Mam nadzieję, że tego nie sknociłam (jak to u mnie często bywa ^_^).
To zdjęcie na górze to taka ironia. Albo i nie? Wierzycie w tą przemianę Hazzusia? ;)
A więc co do następnej części, to tym razem nie podam terminu, bo za chwilę ją zedytuję i dodam zdjęcie i będzie gotowa, więc mogłaby się pojawić nawet dziś. x) Po prostu piszcie, kiedy chcecie, to wtedy dodam. Bardzo cieszy mnie, że to opowiadanie Wam przypadło do gustu. To niesamowicie miłe, że tak pięknie komentujecie, bo wiem, że mam dla kogo się starać. Mam nadzieję, że tym na górze Was nie zawiodłam, bo dałam z siebie wszystko. A na ile mi to wyszło? Sami oceńcie.♥♥♥

6 komentarzy:

  1. Słodkie i genialne zarazem. Chce kolejna czesc choćby teraz. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyszło Ci, super.
    A dodaj nexta kiedy chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuper oceniam cię 10/10 genialne,a przy okazji fajne sny masz :P dodaj kiedy chcesz my się dostosujemy:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejej *.*
    Powiem Ci, że tym wyjaśnieniem o co chodzi, jeszcze bardziej namieszałaś mi w głowie <3 Już zaczęłam snuć własne domysły i swoje koncepcje. Samodzielnie próbowałam rozgryźć jego charakter, odkryć osobowość... dowiedzieć się czego on tak właściwie chce, do czego dąży.... ale no ekhm... Harry to trudny człowiek jednak jest. Za cholerę nie wiem co on w ogóle chce... i już po tej części mogłabym się skusić o stwierdzenie, że jednak nie jest z nim tak źle... że tam w środku jest dobry... a tutaj się okazuje, że ten rozdział to jeszcze z serii ~dobra część snu~... hmmm pogubiłam się... pozostaje mi tylko obserwować dalsze poczynania Stylesa... no i to na razie koniec moich "filozoficznych" przemyśleń, wracam normalna ja <3
    To znaczy w Twojej notatce wszystko zrozumiałam... ale jakoś nie dociera do mnie że Harry może być takim chujem, który nie potrafi pogodzić się z własną porażką... no ale nic :/
    I jeszcze jedno "ale"- Hazz wydaje mi się być szczery w swoich wypowiedziach, pewny swoich słów... czyżby był aż tak dobrym kłamcom? Pierwsza jego wypowiedź zdaje mi się być prawdą.... nie no! ja sama już nie wiem... czemu to takie trudne do ogarnięcia? :@
    Jej *.* ale to pytanie o pozwolenie na pocałunek było słodkie... *.* i wydawać by się mogło, że po takim zachowaniu nie może stać się nic przykrego... do cholery jasnej! Co ci się tam potem śniło? o.O Cały czas mam cichą nadzieje, że to co piszesz to jeden wielki blef... że Harrusi nie byłby zdolny do ... hmmmm właściwie co on zamierza zrobić? Skrzywdzić, zadać ból... ale chyba ten psychiczny...? Jej czy on nie może się po prostu we mnie zakochać? Starać? Porzucić swoje niecne plany? :(
    A potem w klasie *.* To moje rozkojarzenie :3 nie dziwię się sobie <3 przydałoby się czytać Hazzie w myślach :) Mam nadzieję, że będzie jeszcze jakiś fragment jego oczami... chętnie bym jeszcze przeczytała co tam się dzieje w jego zrąbanym mózgu :) Ach i jeszcze stwierdzam, że mam mądrą przyjaciółkę *,.* Miejmy nadzieję, że nie będzie miała racji co do Stylesa :) Co ja mówię?! To jasne że ma rację.... i tego się właśnie obawiam...
    A potem jeszcze to:"Szanowna, Ukochana, Najwspanialsza (poczuj ten sarkazm) Pani Dyrektor." Poczułam♥ Jesteś wspaniała :****
    A potem znowu taka romantyczna parka... *.* ach te pozory....
    Ale w co on gra? "- Jestem zły. Może faktycznie lepiej będzie, jak skończymy to teraz?, - Boję się ciebie skrzywdzić." WTF? Hazz o co ci człowieku chodzi? o.o Ja już nie potrafię cię ogarnąć.... I znów mogłabym pomyśleć, że to co mówi jest szczere... a tu... ehhhh On chyba chce, żebym to ja się w nim zakochała żeby potem mnie perfidnie rzucić? :o
    I jeszcze fakt, że ja czuję się na prawdę dobrze przy nim... cieszyć się czy wręcz przeciwnie? Boję się... Hazz nie bądź psychopatą!!!... czemu tak blefujesz? Yhhh?
    Część wyszła cudownie.... i Styles Anioł z wianuszkiem na głowie *.* Czy to aby nie jego przeciwieństwo ?
    Nie mogę się doczekać dalszej części *.* Wstaw kiedy chcesz (najlepiej jak najszybciej :*) Może właśnie ustaw próg komentarzy i gdy uzbiera się odpowiednia liczba to wtedy wstawisz :)
    ~Próbująca być pomocną, Foreverdirectioners:*

    OdpowiedzUsuń
  5. *0* świetne
    Harry jest nieobliczalny, a może się zmieni?
    Czekam na nn, dodaj szybko
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeju...
    Niesamowite. Taka słodka ta część <33 Taaki kochany Hazzunio ^.^ kocham go takiego, chociaż wiem, że on w tym opowiadaniu na serio jest inny... Przynajmnie na tą chwilę, mam nadzieję.
    Nie mogę się doczekać kolejnej części ;D
    ŚWIETNEEE!!

    OdpowiedzUsuń