wtorek, 22 lipca 2014

#18 Harry cz.1

Uwaga!
Uprzedzam, że imagin zawiera treści erotyczne i wulgarne, gdyż powstał w mojej chorej wyobraźni podczas snu. Czytasz na swoją i swojej psychiki odpowiedzialność! ;)

Była duża przerwa. Usiadłam na ławce przy szkolnym boisku, wyciągając z torby książkę. Nie zamierzałam się uczyć. Wszystko na zbliżający się sprawdzian ogarnęłam w domu. Ten podręcznik dawał mi po prostu gwarancję spokoju. Nikt nie podchodził, nie zagadywał, nie zaczepiał. Święty spokój, czyli to, co chciałam. Otworzyłam książkę. I tak nie mogłabym czytać, bo słońce zbytnio odbijało się od jej śliskich stron. Przeniosłam wzrok na trawę boiska, mrużąc oczy. Była tak neonowo zielona, że aż raziła. Nagle moje spojrzenie samo przeniosło się na grupkę chłopaków stojącą nieopodal. „Bezmózgie mięśniaki” – mówiła o takich mama. Może i bezmózgie, za to cholernie przystojne. Zwłaszcza On – Harry Styles we własnej osobie. Dupek, który niejedno dziewczęce, niewinne serce ma na swoim sumieniu i niejedno ciało, które zdobył. Niejedna stracona z nim cnota itd. itd. … Zimny drań – podsumowałam go w myślach. Zimny, ale… na swój sposób cholernie pociągający. Tak to jest. Dziewczyny kochają niegrzecznych chłopców. Naiwne myślą, że ich zmienią, a potem cierpią. Bo charakter można zmienić, ale nie osobowość. Tak słyszałam. Ja na szczęście nie mam takich problemów, bo przecież taki chłopak JAK ON nigdy nie zwrócił na mnie – kujona – większej uwagi, chyba że w pilnej potrzebie, jaką często jest odpisanie pracy domowej. Przykre.
Wlepiłam wzrok w książkę, gdy nagle poczułam czyjeś spojrzenie na sobie. Dziwne uczucie. Jakby tysiące mrówek zaczęły biec nagle po mojej twarzy. Podniosłam głowę, chcąc odnaleźć tenże wzrok i wtedy moje spojrzenie skrzyżowało się ze wzrokiem… Harrego… Zaczęliśmy się mierzyć, aż stało się to krępujące i moje powieki zadrżały, chcąc uciec przed tym nieprzyjemnym uczuciem, ale silna wola na to nie pozwalała. Po chwili brunet posłał mi zawadiacki uśmiech i odwrócił wzrok. Co to było?! Dotknęłam policzka, który był tak rozpalony, że można by sobie na nim ugotować jajko. Czoło to samo. Dzień był co prawda upalny, ale na pewno nie aż tak. Wyciągnęłam z torby butelkę wody i jednym haustem wypiłam połowę jej zawartości. Czułam, że się pocę. Cholera, co się ze mną dzieje? Zachowuję się jak jakaś niedojrzała, zakochana małolata! – skarciłam się w myślach, wracając do gapienia się w książkę. Nie mogłam czytać, ale lepsze to niż…
Pogrążona w swoich rozmyślaniach nagle zorientowałam się, że wszyscy gdzieś się usunęli. Spojrzałam na zegarek. 11:45, czyli zostało dziesięć minut do końca przerwy. Gdzie oni do cholery się podziali?! Nagle poczułam wilgoć na policzku i spojrzałam w niebo. No tak. Zwiali przed deszczem. Pospiesznie spakowałam książkę do torby i przerzuciłam ją sobie przez ramię. Padało coraz mocniej. Stanęłam przy stopniach prowadzących do małego ‘tarasu’, gdy nagle drogę zagrodził mi… Harry Styles we własnej osobie.
- O co chodzi? – zapytałam.
Nie potrafię opisać tego, co w tamtym momencie czułam, bo wszystko starałam się w sobie dusić. Nastawiłam po prostu mózg na program: „Wejść do szkoły”.
- Serio chcesz iść do tej budy? – odparł. – Myślałem, że takie ślicznotki jak ty mają ciekawsze zajęcia do roboty.
Nie wierzę, że on ze mną flirtuje!
- Tak się składa, że takie KUJONY jak ja nie mają nic lepszego do roboty – odgryzłam się, próbując go wyminąć, ale mi przeszkodził.
- Zawsze możesz pobyć trochę ze mną – powiedział cicho swoim seksownie zachrypniętym głosem.
- Dziękuję, chyba wolę iść do budy – wymówiłam się.
Zaczynałam panikować. O co mu do cholery chodziło?
- To chyba ci nie pozwolę – zaśmiał się szyderczo, robiąc kilka kroków w tył.
Aż dziw bierze, że nie wywrócił się na stopniach. Przeszedł je, a potem ‘tarasem’ kilka kroków w głąb i oparł się plecami o drzwi wejściowe do szkoły, a ja zaczęłam przeklinać w duchu, że są drewniane, bo nikt nie mógł zobaczyć tej szopki.
- O co ci chodzi, Styles? – zapytałam, starając się ukryć panikę.
Wagary? To nie w moim stylu. Rodzice by mnie zabili.
- O ciebie, mała.
- A co ja ci takiego zrobiłam?
- Długo by wyliczać.
- Słucham? Zamieniliśmy ze sobą ledwo kilka zdań w życiu, a ty…
- Masz zbyt głęboki dekolt – wypalił, aż mnie zatkało. Miałam na sobie przecież tylko zwykłą, luźną, białą bokserkę w małe kotwice. No dobra. Dekolt wyraźnie się odznaczał, ale przecież…
- I co w związku z tym? – zapytałam.
- Wszystko. Robisz mi krzywdę jako facetowi, bo przez ciebie muszę sam się zaspokajać.
W duchu rozdziawiłam usta szeroko, ale na zewnątrz postanowiłam tego nie okazać.
- Poderwij sobie jakąś panienkę. Zrobi to za ciebie – odparłam złośliwie.
- Nie mogę. Bo co mi to da, skoro nawet podczas seksu z inną, wyobrażam sobie ciebie?
Tego już było za wiele. Pod wpływem zbyt sprośnych słów zrobiłam się czerwona jak trzy tryliony buraków.
- Dlaczego? – zapytałam, bo było to jedyne, na co było mnie stać.
- Jeszcze pytasz, ślicznotko? Bo żadna z dziewczyn, z którymi się dotychczas spotykałem, nie miała takich cycków… - Bezczelnie wlepił wzrok w moje piersi. - …i tyłka… - dodał, łapiąc mnie za pośladki i przyciągając do siebie.
Zapach jego perfum namącił mi w głowie. Ciepło, które od niego biło, sprawiło, że moje nieco wilgotne i zimne od deszczu ciało przeszył potężny dreszcz. Zadrżałam.
- Więc jak, mała? – zapytał. – Zostajesz ze mną czy… zostajesz ze mną?
Na szczęście przyszło opamiętanie i zaczęłam się wyrywać z całych sił, ale nic to nie dało, bo uścisk jego ramion jeszcze bardziej się zacieśnił.
- Styles, ty pieprzony sukinsynu! – wydarłam się na całe gardło w rozpaczy. – Wpuść mnie do tej cholernej szkoły!
Jego ramiona oplotły moje ciało, skutecznie uniemożliwiając jakiekolwiek ruchy.
- Tak jadowite słowa z tak słodkich usteczek… - powiedział półszeptem. – Chętnie posmakowałbym tej mieszanki…
- Ani się… - niestety, ale nie udało mi się dokończyć, bo w tym momencie jego usta brutalnie naparły na moje.
Tyle sprzecznych uczuć, tyle emocji mną targało… Doskonale wiedziałam, że całowanie się ze Stylesem jest niewłaściwe, lecz… jego smak i zapach… Z jednej strony całował mnie delikatnie i z uczuciem, a z drugiej namiętnie i bezczelnie. Nie odwzajemniałam tego pocałunku. Może i potrafił zawrócić mi w głowie, ale na pewno nie do tego stopnia.
- No skarbie – wymruczał pomiędzy kolejnymi zetknięciami naszych ust. – Przyłóż się. Wiem, że potrafisz.
- Pieprz się – syknęłam.
- Ale tak tutaj? Poczekaj trochę, słońce. Zabiorę cię do domu.
- Styles! – Szarpnęłam, ale bezskutecznie. – Puść mnie, do cholery!
- Najpierw oddaj pocałunek.
- Słucham? – zapytałam, orientując się, że nasze wargi są w dalszym ciągu złączone, a jego rozgrzany oddech grzeje moje gardło.
- To co słyszałaś.
- Po co ci to?
- Czy ty zawsze musisz wszystko wiedzieć? Może po prostu zawsze marzyłem o pocałunku w deszczu, a ty jesteś jedyną osobą, której mogę na niego pozwolić?
- Nie stoimy w deszczu.
- Ale pada.
Nie myślałam długo. Skoro w ten sposób mogłam się wreszcie od niego uwolnić… Naparłam na jego wargi, aż oparł się plecami o drzwi budynku. Zakręciło mi się w głowie, gdy jego usta zaczęły w zgodnym tempie współpracować z moimi. On ustalał granice, co znaczyło, że takowe nie istniały. Wsunął mi język do ust i nawet się nie zorientowałam, jak zaczęło mi się to podobać. W życiu miałam jednego chłopaka i nie był nawet w połowie tak przystojny jak Harry, a nie całował tak dobrze nawet w jednej tysięcznej. Jego dłonie powędrowały na moje pośladki, rozluźniając uścisk. Mogłabym wtedy z łatwością uciec, lecz nie zrobiłam tego. Ścisnął je, a ja mimowolnie wydałam z siebie zduszony jęk.
- Nie rób tak, bo za chwilę mi stanie – szepnął, nie odrywając się od moich ust.
Wtedy wreszcie się ogarnęłam i odsunęłam od niego tak daleko, jak tylko mogłam.
- O to ci chodziło? – zapytałam. – Teraz możesz mnie wpuścić.
- No nie do końca…
- Masz, co chciałeś, do cholery, to teraz mnie wpuść! – podniosłam głos. – Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?!
- Naprawdę chcesz wiedzieć? No więc wyobrażam sobie…
- Nie kończ - przerwałam mu stanowczo. - O co ci chodzi, że akurat mnie się uczepiłeś, co? Wszystkie inne już zajęte? Czy może wszystkie już przeleciałeś i jestem ostatnią, która jeszcze ci się opiera?
- Po prostu znudziły mi się łatwe panienki, a ty jesteś wyzwaniem…
- Rozumie się, że masz zamiar zrobić ze mną to, co z resztą?
- Czyli co?
- Poderwać, przelecieć, porzucić.
- Nie do końca.
- Więc co?
- Jak ci powiem, nie będzie niespodzianki.
- W dupie mam niespodzianki. Wpuścisz mnie czy nie?
- Nie.
- To idę do domu.
Obróciłam się na pięcie i zeszłam ze stopni prosto na gęstą ulewę, lecz wtedy chwycił moje ramię i brutalnie obrócił w swoją stronę.
- Czego?! – warknęłam. – Odwal się wreszcie ode mnie!
W kilka sekund przemokłam do suchej nitki. Bokserka, którą miałam na sobie, zaczęła prześwitywać, ukazując czarny biustonosz. Styles oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zaczął się na niego bezczelnie gapić.
- Posłuchaj mnie, słońce – powiedział łagodnym, nadnaturalnie spokojnym głosem. – Musiałabyś w jeden dzień zbrzydnąć, żebym przestał się ślinić na twój widok, a to ci się raczej nie uda, więc chyba niestety będziesz musiała znosić moją obecność.
- To teraz ty mnie posłuchaj. Nie jestem tak naiwna jak większość dziewczyn, z którymi się dotychczas spotykałeś; nie dam się tak łatwo zranić, więc lepiej sobie odpuść, bo i tak nic u mnie nie wychodzisz.
- Czyżby? – zaśmiał się. Starałam się być groźna, a on się ze mnie śmiał. Myślałam, że strzelę mu liścia.
- Jeszcze się przekonamy, kto ma rację – syknęłam, obracając się na pięcie w stronę parku. Miałam zamiar iść do domu.
- No jeszcze się przekonamy.
- Świetnie!
- No świetnie!
Fuknęłam pod nosem poirytowana. Zdecydowanie lubiłam mieć ostatnie słowo, a on mi ni na to nie pozwalał i to mnie wkurzało.
Tacy jak on nigdy się nie zmieniają. A ja nie będę kolejną nawiną, poderwaną i porzuconą panienką! Nawet jeśli jego dotyk działa na mnie w jakiś nieuzasadniony sposób. Nie będę!
~Perspektywa Harrego~
Stanąłem tak na deszczu, obserwując jej sylwetkę niknącą w oddali.
Taka mała, niewinna istota… Chyba pora jej uświadomić, że świat nie jest tak piękny jak jej się wydaje. Ktoś musi to wreszcie zrobić i tym kimś będę ja. Przekona się, jaki ze mnie zimny chuj. Będzie cierpieć. Bardzo cierpieć. Cholernie cierpieć. Och, mała. Skrzywdzę cię bardziej niż kogokolwiek innego. Zaboli. Oj, zaboli…
Hm... No więc tego... Taki sobie miałam sen o napalonym (na mnie) Stylesie. I sama nie wiem, czy był dobry. :/ A najlepsze jest to, że 'podzielił' się na dwie części i śnił mi się przez dwa dni. Druga część (snu, nie opowiadania) jest zdecydowanie mniej przyjemna. ;/ Jakby co, ostrzegałam. ;)
Bardzo Wam dziękuję za komentarze pod ostatnią częścią Harrego. Wiedzcie, że każdy, choćby najkrótszy, wywołuje uśmiech na mojej twarzy.☺ A więc z następną częścią znowu poczekam na sześć komentarzy. I pamiętajcie, że Was kocham! :*
PS. Jakbyśmy się do jutra nie 'spotkali', to wszystkiego najlepszego! :) Jutro nasze święto. Mam nadzieję, że czerwone wstążki już gotowe. ;*
PS.2 Dla tych, którzy przeglądają bloga w wersji mobilnej. Niemądra Paulina coś pogrzebała i wygląd się trochę zmienił. Jakby co, to dobrze trafiliście. ;) Wydaje mi się, że nawet się teraz szybciej ładuje, ale nie wiem.... Za utrudnienia przepraszam. ♥

7 komentarzy:

  1. Genialne. Taki brutalny Harry to cos dla mnie, jednak jego nastawienie do mnie(?) troche mnie zaskoczyło. Ciekawa jestem co dalej. : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu świetne, jestem ciekawa, strasznie ciekawa dalszej części :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też, ale... Wow jak brutalnie wyobraziłaś sobie Harrego w śnie. Podziw ;) Teraz wystarczy sie domyślać co dzieje się w twojej głowie :D xd

    OdpowiedzUsuń
  4. o_o Dalej. Chociaz juz sie boje nastepnej czesci. Ale tez mnie bardzo ciekawi :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Geeeeenialne!! <33
    Albo... Nie, genialne ^^
    W pewnym momencie tak jakoś... Hmm... Nie, zastanawiałam się również, o co mu chodzi i co kombinuje.. No a jak przeczytałam tych kilka ostatnich zdani... Sorka, Styles, wiedz, że Cię kocham (nie tylko ja), jesteś całym moim światem i wgl, ale na serio jesteś zimnym chujem... Przepraszam. Wiem, że to jest Hazz z Twojego snu (moje sny przy Twoich są niczym... Hahah), ale i tak mnie zdenerwował. Jak tak można??! Przecież to jest takie... złe, okrutne, niewybaczalne!! Ugh... Ciśnienie mi skoczyło.
    Jestem mega ciekawa, jak się rozwinie ta historia. Tak na serio, nie moge się doczekać nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam ochotę się zabić. Żeby bolało mnie jak cholera... Napisałam komentarz i mi się pieprzony wykasował.. Jestem tak wkurwiona, że przepraszam z góry za wszystkie przekleństwa i temu podobne... Pisałam go przez pół godziny :/
    Postaram się odtworzyć wszystko co zawarłam w pierwowzorze...
    Na samym początku pisałam, że postaram się nie wylać wszystkich uczuć naraz tylko je stopniować, tak jak one zmieniały się podczas czytania... A zdarzało się to bardzo często....
    Na samym początku ucieszyłam się z faktu, że będzie to rozgrywane w szkole... *.*Jakoś mimo wszystkich nienawiści i żalów do tego miejsca jest ono mi bliskie. Czuję taką przynależność. To jest część mojego życia więc bardziej utożsamiam się z bohaterką :) No może mało prawdopodobne, że spotkałabym tam prawdziwego Stylesa, ale to przecież wyobraźnia... A ty mi pomagasz wszystko sobie wyimaginować :3 W każdym razie ciesze się. :*
    Potem ja jako kujonka... No może w realnym życiu aż tak dobrze się nie uczę, ale czuję jakąś nić porozumienia i ... hmmm czuję się [T.I] :)
    I potem obraz Harrego jako bad boya... Tak uwielbiam takich *.* Nawet Hazzie ten charakter niegrzecznego chłopca dodaje atrakcyjności *.* To co napisałaś jest prawdą. Bardzo liczyłam, na to, że ten chłopak pod moim wpływem się zmieni, a przynajmniej będzie dobry w stosunku do mnie *.* Wymagam zbyt wiele? ;) Ale taka jest prawda - spodziewałam się kolejnego opowiadania, w którym taki bad boy zakocha się we mnie i przejdzie potężną przemianę wewnętrzną. Bardzo się myliłam....
    Potem to spojrzenie... cieszyłam się tak bardzo bardzo bardzo... że zwrócił na mnie uwagę, że mnie zauważył.... gdybym wiedziała co stanie się potem... Ale jak można było podejść do tego bez uczuć? Poczułam motylki w brzuchu. Poczułam się ważna, dowartościowana. Skoro on zaszczycił mnie swoim wzrokiem. W głębi duszy skakałam ze szczęścia ♥ Skąd mogłam wiedzieć jakie są jego prawdziwe intencje? Jak mogłam odkryć, że będzie to jedynie gra pozorów? Jestem na siebie zła, że nie rozszyfrowałam go od razu... że pozwoliłam się oszukać...
    A potem deszcz, chęć powrotu do szkoły... i tu tak naprawdę akcja się rozkręca. Rozmowa z Harrym, który (nie wierzę, że to powiem/napiszę) na mnie leci, któremu się podobam, przynajmniej pozornie... Który ze mną flirtuje. To jest nieprawdopodobne... Mówi, że jestem śliczna... Dałam się temu wszystkiemu zwieść.. ale nie potrafiłam się z tego nie cieszyć, naprawdę poczułam się śliczna...I chętnie poszłabym z nim na te wagary. Bez żadnego zastanowienia... Gdyby zdarzyło się to w rzeczywistości.. ale jeżeli chodzi o imagin to chciałam żeby bohaterka grała niedostępną, nieuległą, upartą... żeby Harry zobaczył, że nie będzie łatwo, że musi się starać....
    Pierwszy raz u Ciebie nie chcą mi opublikować komentarza! (Twój kod HTML nie może zostać zaakceptowany: Wartość musi mieć co najwyżej 4 096 znaków) Więc będą dwa :******************

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A potem jego słowa... jak zwykle w Twoim wykonaniu genialne dialogi... Harry Styles twierdzi, że ubieram się zbyt wyzywająco?! Że z mojego powodu musi się zaspokajać i wreszcie, że podczas seksu mnie sobie wyobraża?! Tak to chyba za wiele,.. Jest arogancki, zbyt pewny siebie, zboczony, władczy, napalony... więc czemu mi się to podoba? Czemu właśnie takiego Hazze kocham? Czemu dałam zauroczyć się jego osobą?
      A potem ta sytuacja.. zbyt blisko siebie... pocałunek.. Brutalność natarczywość i bezczelność Harrego.. w tamtym momencie po raz pierwszy pomyślałam, że on naprawdę jest niebezpieczny i może mi coś zrobić. Ale pocałunek nadal był przyjemny... to źle? o.O :o
      Później to marzenie Hazzy...pocałunek w deszczu... tak znam to *.* I znów odmienne odczucie, bo tu z kolei wydało mi się to trochę romantyczne ♥
      Bo ten drugi pocałunek *.* Podobał mi się i to chyba bardziej niż powinien... Jak to robisz, że opisując takie sytuacje sprawiasz, ze ja naprawdę czuję się jakbym tam stała i robiła te wszystkie rzecz?! Jakbym się całowała? :P
      A potem ta ich kłótnia.. i znów taka rezerwa co do Harrego... czasami denerwuje mnie ta jego pewność siebie... Ale to co było na końcu... wszystkie moje nadzieje zostały rozwiane... Te błędne wyobrażenie na jego temat i jego uczyć odpłynęły...Jak. On. Tak. Może?!!!!
      Co to w ogóle ma znaczyć? Jakie cierpienie?!!! Jaki ból?!! Styles co ty kombinujesz? Co on zamierza?!!!
      Co ty robisz? Miałam jeszcze jakieś nadzieje, że to tylko urażona jego męska duma, jego honor, że tylko tak myśli, że tak naprawdę to mu na mnie zależy, że nie, on nie chce odrzucenia, że nie chce być skrzywdzony... ale notatka pod postem... ugasiła już nawet ten mały promyczek nadziei...
      Chciałabym mieć takie sny... chociaż powiem szczerze, że się obawiam co będzie dalej...
      Czemu mi nigdy się nic nie śni??? Nie no jakiś tydzień temu miałam sen, od bardzo, bardzo dawna... Ale nie potrafię określić czy był pozytywny... Moja przyjaciółka się śmiała że mam chorą psychikę... ale ja przecież nie decyduje co mi się śni!!!
      Czekam na kolejną część... I Harry! Nie wiem jak ale taki nie bądź! Boję się...
      Foreverdirectioners:*

      Usuń