piątek, 1 maja 2015

#32 Louis cz.6 (ostatnia)

~rok później~
Louis
Wszedłem na palcach do domu, po czym zamknąłem drzwi. Z salonu po całym domu roznosił się jej śpiew. „Zapewne jakaś Taylor Swift”. Uśmiechnąłem się pod nosem. „Obstawiam 22 albo Mine”.
— You made a rebel of a careless man's careful daughter…
„Jednak Mine”.
Wszedłem do salonu, lecz ona tego nie zauważyła. Zapamiętale ścierała kurze, podrygując w rytm piosenki. Granatowa bluza, którą miała na sobie, osunęła się jej z ramienia, lecz nawet nie zwróciła na to uwagi. Zawsze mi tym imponowała; jak już coś robiła to na 200%. Była tak idealna i szczęśliwa, że aż bolało.
— You are the best thing that's ever been mine…
Podszedłem do niej, wyjmując słuchawki z uszu.
— Wiem — szepnąłem, obejmując ją w pasie od tyłu.
— A ty nie powinieneś być w studiu? — zapytała. — Co tu masz? — Wyciągnęła mi z ręki książkę.
— Pierwsze, świeżutkie wydanie — powiedziałem, uśmiechając się. Na okładce tytuł i podpis: „Samantha Jones”. Rzuciła mi się krótko na szyję, po czym otworzyła egzemplarz. A tam na pierwszej stronie:

Czytelnicy rzadko zdają sobie sprawę, jak często pisarze inspirują się swoimi własnymi doświadczeniami. Czasem wystarczy ułamek sekundy, by po czuć to coś: „Hej, może zrobię z tego książkę?”. Niektórzy może wiedzą, że pisząc „Robinsona Crusoe”, Daniel Defoe inspirował się prawdziwą historią Alexandra Serkirka. Powieść, którą właśnie trzymacie w ręku, również została napisana na podstawie prawdziwej historii, którą wszyscy znacie: Louis Tomlinson ląduje na pozornie bezludnej wyspie z jakąś tam [t.i.] [t.n.]. Teraz sama bohaterka (ja = Samantha Jones = [t.i.] [t.n.]) chciałaby przedstawić Wam, jak prezentowało się to z jej perspektywy.
Tę powieść dedykuję mojemu przyszłemu mężowi. Za to, że „wróży nam długą przyszłość”. Tak, Louis. Ja też.
[Twoje.inicjały] ♡

PS. Potraktujcie tę książkę jak pisarski wybryk. Nie rezygnuję z pisania kryminałów. Nowa powieść za trzy miesiące idzie do druku. ☺

— Nie żałujesz, że się ujawniłaś? — zapytałem.
— Nie, skąd. — Machnęła ręką. — W końcu i tak bym musiała.
„No dalej! Przejrzyj tę książkę!”, pomyślałem zniecierpliwiony.
Przewinęła kartki, po czym wreszcie dostała się na ostatnią stronę, gdzie taśmą samoprzylepną przyklejony był srebrny pierścionek z niebieskim oczkiem. Odkleiła go ostrożnie. Ręce jej drżały.
— Chyba zwariowałeś — wyszeptała.
— Tylko na twoim punkcie. — Przygryzłem chrząstkę jej ucha. Następnie wyjąłem biżuterię z jej dłoni, po czym przyklęknąłem na jedno kolano.
— Czas dokończyć to, co zacząłem — powiedziałem, ujmując jej dłoń. — [t.i.] [t.n.], czy zostaniesz moją…
— Nie. — Potrząsnęła głową przecząco. Auć, cios prosto w serce.
— Dlaczego?
Parsknęła śmiechem.
— Twoja mina była bezcenna, Lou — zachichotała.
— Ty mały zgredzie! — Podniosłem się z kolan i zacząłem ją łaskotać. Zwijała się ze śmiechu, ale ja nie przestawałem. Książka już dawno upadła na podłogę, pierścionek wsunąłem sobie na mały palec, żeby go nie zgubić.
— Louis, przestań! — krzyknęła rozpaczliwie. — Okay, wyjdę za ciebie! Zadowolony?!
Zatrzymałem ruchy, po czym nakazałem:
— Powiedz to jeszcze raz.
Odchrząknęła.
— Ekhem… Louisie Williamie Tomlinsonie, zamierzam być dla ciebie najgorszą żoną na świecie: będę cię zdradzać na każdym kroku, nie będę dbała o dom, zniszczę ci życie, nie mówiąc już o seksie, o którym możesz w ogóle zapomnieć. Zgoda?
— Oryginalne przyjęcie oświadczyn, nie ma co. — Pokiwałem głową z udawaną aprobatą. — Ja w takim razie obiecuję być najlepszym mężem pod słońcem: będę ci wybaczał wszystkie zdrady, będę cię kochał i szanował bez względu na wszystko, zadbam o dom, a co do seksu… poradzę sobie sam. — Pocałowałem jej szyję.
Zachochotała uroczo.
— To dasz mi ten pierścionek? — zapytała. — Zapomniałam wspomnieć, że oskubię cię z kasy.
Zsunąłem biżuterię ze swojego palca, a po chwili spoczęła ona na jej ręce.
— Kocham cię — szepnęła, całując mnie z uczuciem. — Będę najlepsza, o ile mi pozwolisz.
Uśmiechnąłem się
— Pozwalam.
I tu zaczyna się problem, bo, prawdę powiedziawszy, ostatnio się okropnie obijam i nie mam pojęcia, co za tydzień miałabym opublikować, więc albo dogłębnie przejrzę mój zabałaganiony folder, albo odkurzę stare pomysły, tak że bądźcie cierpliwi i nie miejcie mi za złe, jeśli się trochę spóźnię. x Chyba nie wyrabiam z prowadzeniem naraz dwóch blogów. Trzeba się w końcu na coś zdecydować, a nie... ;//
10 komentarzy? Proszę? ♥
Dziękuję za prawie 80 000 wyświetleń. *.*

15 komentarzy:

  1. Ale to było piękne :-) Aww, uwielbiam Twoje historie :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ♥♥
    oryginalne przyjęcie oświadczyn ♥
    czekam na kolejnego imagina :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że to już koniec :)) niesamowite ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny był ten imagin :D Taki słodki ^^ ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem ci, że to co piszesz jest.. no po prostu świetne. Codziennie wchodzę na zarówno ten blog, jak i na Amnezję, i jedyne co myślę to "Wow, dziewczyna ma naprawdę talent!". Twoje opowiadania trafiają w sam środek moich gustów. Pisz dalej, czekam na kolejne imaginy - nawet jeśli to czekanie miałoby trwać miesiąc. Powodzenia! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło się czyta takie komentarze po 14 miesiącach prowadzenia bloga. ♥

      Usuń
  6. Całą historię czytałam z zapartym tchem:P
    cudo!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny imagin. :) Szkoda że to już koniec

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejuuuuu cudowne ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ty to robisz, że to jest takie cudowne ?
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny, piękny, cudowny, aż mi określeń brakuje <3 takie to mega urocze :3
    M.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny. Wszystkie części i całość razem wzięta jest wspaniała! Szkoda, że koniec tak szybko

    OdpowiedzUsuń