wtorek, 23 grudnia 2014

#28 Już prawie świątecznie - ☃❄ Harry ❄☃

Te bałwanki i śnieżynki może nie bardzo pasują, bo nie wiem, jak u Was, ale u mnie śniegu nie ma ani grama. Żyć się odechciewa. :'( Cóż, przynajmniej na blogu sobie trochę ochłodzimy atmosferę. ^^
A co do tego posta, to od razu uprzedzam, że nie jest on kontynuacją poprzedniego, chociaż z tamtym opowiadaniem ma wiele wspólnego
Cóż, nie powiem Wam teraz, o co chodzi. Po prostu potraktujcie ten post jako osobny imagin (czy też one shota, bo chyba tak też się to nazywa ;3). No i miłego czytania!. :*


Siedziałam właśnie z Harrym w kawiarni londyńskiej galerii, odpoczywając po zakupach i popijając gorącą czekoladę z czerwonego kubka.
- A ja dalej nie wiem, co ci kupić… No podpowiedz coś… - jęknęłam.
- Już ci mówiłem, że ty jesteś dla mnie najlepszym prezentem - odparł.
- Przestań się wygłupiać. Za pół tygodnia są święta, a ja nic dla ciebie nie mam, podczas gdy ty od dwóch tygodni się chwalisz, że coś mi już kupiłeś.
- Ale ja nic nie chcę! Ty mi wystarczysz.
- Harry!
- No okej. Co powiesz na klasyk? Zwykły perfum.
- Perfum dostaniesz od Gemmy - palnęłam, zanim zdążyłam pomyśleć. - Boże, nic nie wiesz - upomniałam szatyna, a ten zaczął się śmiać.
- Mam pomysł - odezwał się po chwili. - Kup mi dużego misia i spryskaj go swoimi perfumami, żebym miał się do czego przytulać w nocy, jak cię nie ma.
- Współczuję tej maskotce, jeżeli będziesz ją męczył tak, jak mnie, gdy ostatnio u ciebie byłam - zaśmiałam się, a następnie posłałam mu buziaczka.
- To jakaś aluzja? - zapytał.
- Gdzieżbym śmiała robić ci aluzje, Panie Idealny.
- Wyczuwam sarkazm…
- Zero sarkazmu - odparłam.
Nagle zobaczyłam, jak po raz kolejny wzrok szatyna wędruje gdzieś za moje plecy. Odwróciłam się i zobaczyłam grupkę mężczyzn.
- Harry, kochanie. Ty na pewno jesteś zdrowy? - zapytałam z teatralną troską. - Ostatnio ciągle się za facetami oglądasz.
- Co? Ja? - odparł, jakby zamyślony. - Sęk w tym, skarbie, że ci mężczyźni są jak najbardziej zdrowi i za tobą się oglądają.
- Ha, ha - zaśmiałam się. - Raczej chyba geje za tobą.
- Nie sądzę.
- A ja tak. Myślę, że prędzej gej obejrzy się za tobą niż facet hetero za mną - odparłam, rozbawiona całą tą sytuacją.
- Taak…? To spójrz na tego chłopaka.
Popatrzyłam we wskazanym przez wzrok Hazzy kierunku.
- No i co?
- Do ciebie czy do mnie się ślini?
Blondyn puścił do mnie oko. Rzuciłam mu uśmiech i odwróciłam się.
- Oj, tam. Wyjątek od reguły. Żadna ze mnie Wenus, żeby się mężczyźni oglądali.
- Żartujesz? Prawda, kochanie? Powiedz, że tak - zaśmiał się.
- Nie.
- A nie pomyślałaś nigdy, że gdyby twój wygląd nie podniecał mężczyzn, nie zwróciłbym na ciebie uwagi? - zapytał, a ja przez chwilę to trawiłam.
- To było puste, wiesz? - stwierdziłam, lekko poirytowana.
- To było prawdziwe - oznajmił. - Kocham cię za to, jaka jesteś, ale to, dlaczego zacząłem się o ciebie starać, niewiele ma wspólnego z twoim wspaniałym wnętrzem.
- Aha! Czyli jak już będę stara i brzydka, jak mi wyjdzie celulit i się pomarszczę i w ogóle, przestanę cię pociągać, to mnie zostawisz! Dobrze wiedzieć! Naprawdę, cenna wiedza! - fuknęłam.
- Kochanie, nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi. - Podszedł do mnie i przyklęknął, łapiąc moje dłonie. - Spodobałaś mi się, dlatego zwróciłem na ciebie uwagę i zacząłem się o ciebie starać, lecz ty mnie nie chciałaś. Pół roku o ciebie walczyłem i nawet nie zauważyłem, jak stało się to moją obsesją, a wtedy zrozumiałem, że jesteś dla mnie kimś wyjątkowym. Do dzisiaj nie wiem, dlaczego mi zaufałaś, a tym samym uczyniłaś najszczęśliwszym facetem na ziemi. Był Drugi Dzień Świąt, pamiętasz? - Skinęłam głową, przełykając łzy. - Może to ta osławiona Magia Świąt? Nie wiem. W święta zostaliśmy parą, więc nie kłóćmy się teraz, cztery dni przed naszą pierwszą rocznicą, bo moje serce nie zniosłoby, gdybyśmy się rozstali.
Po raz kolejny połknęłam łzy i wzięłam trzy głębokie wdechy, po czym stwierdziłam:
- Bujasz.
- Że co proszę?
- No tak! - żachnęłam się. - Znowu mnie bajerujesz, a ja znowu ci wierzę jak idiotka, bo cię kocham! Przestań mi wciskać ten romantyczny kit, bo za chwilę znowu się rozbeczę jak dziecko, a wiesz, że tego nienawidzę!
Przetarłam wilgotne oczy, a wtedy on zaśmiał się z mojej przekory.
Nagle podszedł do nas miły, wysoki pan, cały ubrany na czerwono, z białą brodą oraz dużym worem i zapytał nienaturalnie niskim głosem:
- Jakiś problem?
- Tak - odparł Harry, wstając z kolan. - Ta pani mi nie wierzy, że ją kocham najbardziej na świecie
Starszy mężczyzna dosiadł się do nas i patrząc na mnie, poklepał się po udzie.
- Nie powiedziałam, że ci nie wierzę - sarknęłam w stronę Hazzy.
- Nie, wcale. Dałaś mi tylko do zrozumienia, że chciałabyś mi nie wierzyć. Może rózga cię z tego wyleczy - dodał z cwaniackim uśmieszkiem.
Zrezygnowana zajęłam miejsce na kolanach Mikołaja.
- No i dlaczego nie chcesz wierzyć temu chłopczykowi, dziewczynko? - zapytał.
- Bo ten chłopczyk lubi wciskać kity - stwierdziłam.
- Popatrz na niego - powiedział mi na ucho. - Brzydki nie jest.
- I co w związku z tym?
- Nie wygląda na desperata. Nie byłoby go przy tobie, dziewczynko, gdyby nie kochał cię najbardziej na świecie. Już dawno znalazłby sobie inną.
- To mnie Mikołaj pocieszył! - parsknęłam.
- Zawsze do usług - odparł, po czym wyjął ze swojego wora lizaka i podał go mi.
Wstałam z jego kolan, a wtedy podniósł się i krzyknął do nas na odchodne:
- No, to kochajcie się i rozmnażajcie, bo z tym przyrostem naturalnym ostatnio u nas naprawdę kiepsko!
Roześmialiśmy się, po czym Hazz ujął moją twarz w dłonie.
- To teraz mi wierzysz?
Pokręciłam nosem.
- Nigdy nie powiedziałam, że ci nie wierzę.
Przewrócił oczami.
- To teraz chcesz mi wierzyć?
Nasze twarze były tak blisko, że mogłam wyraźnie dostrzec głębię jego oczu. Otworzyłam usta.
- Chcę… - odparłam, przejeżdżając koniuszkiem języka po górnej wardze, i uśmiechnęłam się. Doskonale wiedziałam, jak to na niego działa. - …żebyś mnie pocałował.
- To się da załatwić - wyszeptał, a już pół sekundy później jego wargi zetknęły się z moimi, wywołując falę motylich skrzydeł trzepoczących mile w brzuchu. Wtedy zrozumiałam.
Święty Mikołaju, najlepszy prezent, jaki możesz mi sprawić, to sprawienie, żebym zawsze była tak zakochana, jak teraz.
I jak Wam się podoba? Powiem szczerze, że mi nawet tak. Inspirowane życiem. ;3
Ten post jest zaplanowany i w momencie, kiedy to piszę, zegar wskazuje 01:01, tak więc "blogowa doba" liczona wg czasu Greenwich się skończyła przed minutą. Do czego zmierzam? A no do tego, że właśnie wyzerowały mi się statystyki i przed chwilą został pobity kolejny rekord wyświetleń - 622 i... Wow. *.* Przyznam szczerze, że w życiu nie spodziewałabym się takiego wyniku, dlatego jest on dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Ostatnio przechodzicie samych siebie. :* Ponad 1400 wyświetleń w ciągu trzech dni jeszcze nie było. ♥.♥ Więc chyba mogę mieć teraz do Was prośbę, skoro wchodzicie tutaj tak często?
7 komentarzy - zrobicie mi prezent na święta? ;)
PS. A życzeń Wam jeszcze nie składam. Będą jutro. ♥

6 komentarzy:

  1. Niesamowite *.*
    Życzeń już ci nie będę składać, bo zrobiłam to na drugim blogu, więc do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Świąteczna atmosfera i miłość. Idealne połączenie. *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zabawny, romantyczny i o to chodzi :) coś pięknego :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja na prawdę lubię, takie zwyczajne proste historie, mają w sobie coś takiego cudownego :) Mam nadzieję, że więcej takiego typu będą się pojawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwwwww cuuuuuuuudowne cuuuuuuuuuudeńko ^.^ śliczny, piękny, taki jejku <3

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny <3 /karczi

    OdpowiedzUsuń