Okej, kończę to marudzenie i przechodzę do pozytywów, a jeden z nich jest taki, że wreszcie wykrzesałam z siebie Liama. I wierzcie mi, że ten pomysł mnie jakieś dobre 10 miesięcy męczy, ale chyba dopiero teraz do niego dojrzałam. Jedyny problem polega na tym, że mam początek i koniec i nie wiem, czy nie zakończę publikowania tej historii na tym etapie, bo głupio tak pisać, nie mając pomysłu na "środek". Chyba że Wy macie jakieś pomysły. Jestem otwarta na propozycje. ;)
No i komentujcie. Proszę. ;-;
Stałem ze spuszczoną głową, lecz wcale nie byłem
zawstydzony czy zażenowany; ukrywałem tylko delikatny uśmieszek, jaki zawsze
gościł na mojej twarzy podczas odczytywania kolejnych wyroków. Scenariusz był
zawsze taki sam: albo zawiasy, albo grzywna. Nigdy jeszcze mnie nie wsadzili,
mimo że chyba już dziesiąty raz stałem w tej samej ławie, w tym samym sądzie. Zawsze za to samo - pobicie.
- Sąd Okręgowy... [bla, bla, bla,]... po rozpoznaniu
sprawy Liama Jamesa Payne'a uznaje go za winnego dokonania... [bla, bla,
bla]... uwzględniając jego poprzednią karalność, skazuje go na karę 2 lat
pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres lat trzech oraz 250 godzin prac
społecznych w Domu Dziecka przy ulicy…
Dalej nie słuchałem.
Że
co? Ja w jakimś Domu Dziecka?! Jeszcze czego!
* * *
- Nie pierdol, że nic się nie da zrobić! - wydarłem się
na swojego prawnika w jego kancelarii.
- Możemy się tylko odwołać - odparł przestraszony - ale
dopiero za dwa tygodnie. A pierwsze zajęcia w tym ośrodku ma pan już jutro...
- Gdzieś to mam! Co mi zrobią? - prychnąłem.
- Mogą pana wsadzić, jeśli się pan nie stawi - bąknął,
spuszczając wzrok.
- Kurwa, jaja sobie robisz! - Uderzyłem pięścią w biurko,
aż przestraszony prawnik podskoczył.
- N-nie... - wyjąkał, pocierając chusteczką czoło.
Uśmiechnąłem się złowieszczo.
- Wiesz, co mogę zrobić? - zapytałem. - Wiesz, dlaczego
siedzisz tu, przy tym biurku? Wiesz, do cholery, że gdybym tylko chciał, już
dawno bym cię zniszczył?!
- Wiem, ale...
- Pójdę na te pierdolone zajęcia. Masz tydzień na
odkręcenie tego.
Wyszedłem z jego biura, trzaskając drzwiami.
Zaśmiałem się głośno. Będzie ciekawie...
* * *
Pchnąłem drzwi, wchodząc do środka niskiego,
jednopiętrowego budynku, którego ściany na zewnątrz i w środku pomalowane były
na kolor zielony, którego szczerze nienawidziłem. Nie pytajcie dlaczego. Po
prostu.
Sam się dziwiłem swojej dobroduszności. Już dawno mogłem
wypierdolić McPhersona na zbity pysk, a teraz się dla niego poświęcam. Jestem
dobrym człowiekiem.
.
.
.
Tak, ja też parsknąłem śmiechem. Bardzo jestem dobrym człowiekiem.
Do tego uczciwie zarabiającym biznesmenem prowadzącym bar ze striptizem. Zaraz
się posikam.
Pchnąłem pierwsze drzwi na prawo, wchodząc do dużego,
zielonego (co za zaskoczenie!) pomieszczenia. I wtedy chyba po raz pierwszy w
życiu się zmieszałem. Nagle zostało wlepionych we mnie kilkanaście par malutkich oczu. Z tej kłopotliwej sytuacji na szczęście wybawiła mnie pewna sympatyczna blondynka.
Mówiąc „sympatyczna”, domyślacie się chyba, że nie chodziło mi o jej wspaniałe
wnętrze?
- Pan Payne? - zapytała drżącym delikatnie głosem.
Dla
ciebie, mała, mogę być nawet Jamesem Bondem.
- Tak.
Nagle podeszła do nas pewna szatynka o ufnym, choć w
tamtym momencie nieco przerażonym, spojrzeniu intensywnie zielonych oczu. Na
nogach miała zwykłe, pastelowe baleriny. Jej sukienka była w kolorze mdłego
różu, niewiele ciała odsłaniała. Na ramionach miała niebieski sweterek. Jakby
tym strojem próbowała zasłonić wszystko, co najlepsze. W te półtora sekundy
zdążyłem zauważyć, że jej nogi były całkiem, całkiem, biust kusił kształtami, a
długie, gęste włosy w kolorze miedzi swobodnie spływały na jej ramiona.
- [t.i.], zajmiesz się panem? - zapytała blondynka,
znikając z naszego pola widzenia.
Spojrzałem na szatynkę, która w tamtym momencie zaczęła
nerwowo wyłamywać palce.
- Jestem [t.i.] [t.n.] - przedstawiła się. I nie wiem, za
co Bóg mnie karze twoją obecnością, odczytałem z jej miny. - Kieruję tym
ośrodkiem. Działa on 24/7, bo przecież dziećmi zawsze trzeba się zająć,
ale pan nie musi być tutaj od rana do nocy. Proszę tylko zgłaszać się do Scarlett
czy do mnie, żebyśmy mogły wpisać liczbę godzin, jaką pan u nas spędził, w
kartę, którą wyślemy do sądu.
- Jasne - odparłem. - Więc co miałbym robić?
- Głównie opieki będą wymagać przedszkolaki bądź jeszcze
mniejsze dzieciaki.
- Aha.
- A. I proponuję zdjąć kolczyki, bo dzieci lubią...
ciągnąć, a krwi nie chcemy - dodała, lekko się uśmiechając.
- Oczywiście - odparłem, po czym pozbyłem się biżuterii.
Od razu poczułem się… jakoś inaczej. Lżej. Całe to
miejsce było… jak z innego świata. Ze świata dobra, którego ja tak cholernie
starałem się unikać…
PS. I dziękuję wszystkim za życzenia. :***
Ten imagin mnie zaintrygował... ♥
OdpowiedzUsuńFajnie by było, gdybyś go kontynuowała, jeśli chcesz :D ♥
Nie wiem, Liam, skoro na końcu dowiadujemy się, ze zmienił swój pogląd na świat po zdjęciu swoich kolczyków, może zacznie kręcić z długonogą szatynką o zielonych oczach? Zmieni się? Nie będzie już przestępcą? Nie wiem? :D ♥ Jeśli nie będziesz kontynuowała tego - czekam na następny! :D ♥♥♥
Bardzo podoba mi się ten pomysł:) Ja również byłabym za tym, abyś dalej poprowadziła, bo tak fajnie się zaczyna i może jakaś miłość zawita :)
OdpowiedzUsuń"Dla ciebie, mała, mogę być nawet Jamesem Bondem." Haha rozwaliłaś mnie tym :D :D aż wielki zaciesz wkradł mi się na buzie :D Nie no dobre :D
Pozdrawiam :*
Czytam czekam na ciąg dalszy a tu koniec. Liam w takiej roli... trochę dziwnie, ale ciekawie. Dobry pomysł, dobre wykonanie. Czego chcieć więcej? Kolejnych rozdziałów. Mam nadzieję, że pomysł na środek przyjdzie. :)
OdpowiedzUsuńSuper! Jestem nowa. Dodaje się do obserwatorów.
OdpowiedzUsuńŁohoho... Coś innego. Coś mega dobrego. Wyczuwam wspaniałego wielopartowca. Nie mogę doczekać się części następnej. Wierzę, że coś wymyślisz. Trzymam kciuki i życzę powodzenia oraz przypływu weny.
OdpowiedzUsuńAleż wymyśliłaś :) Super pomysł. I musi być dalszy ciąg. Nie możesz pozostawić nas w niepewności.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z taką historią, serio. Tajemniczy, wulgarny bohater w Domu Dziecka. No, ciekawie. Mi już się podoba.
Pozdrawiam ;)
Wow. Mam nadzieję, że zrobisz następną część po powiem szczerze mega się wciągnęła i jestm bardzo ciekawa co będzie dalej. :*
OdpowiedzUsuńCzytając ten imagin cały czas wydawało mi się że to o Zaynie (sama nwm czemu) i szkoda że nie widziałaś mojej miny gdy pod koniec zobaczyłam zdjęcie Liama ;p Na 100 % mnie nie kojarzysz gdyż jest to mój 1 komentarz u Ciebie (ale przeczytałam wszystkie Twoje imaginy, jednak nie komentowałam ich bo : po pierwsze- podejrzewam że ich byś nie zauważyła, albo po prostu nie byłyby one dla Ciebie tak ważne jak te "świerze" - jeżeli jednak tak to z góry BARDZO przepraszam ;* - A po drugie: czytam imaginy na telefonie i bardzo źle pisze mi się komentarze( ten komentarz pisze w notatkach w telefonie, który skupuje i wkleje ;p). Co do imagina: Był naprawdę bardzo fajny ( zwłaszcza ta scenka z Mikołajem "dziewczynko" "chlopczyku" ;p) Bardzo też spodobał mi się pomysł i to z jaką starannością piszesz wszystkie imaginy. Kiedyś znalazłam takiego bloga (też z imaginami) ale były tam takie błędy, że poprostu nie chciało mi się czytać ;/. Widać, że masz OGROMNY TALENT do pisania i mam nadzieję, że nigdy nie przestaniesz pisać, bo wychodzić Ci to fenomenalnie <3 ~ Twoja nowa czytelniczka Monika ;**
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mój komentarz do Ciebie trafi i że go przeczytasz. :)
UsuńPo pierwsze dziękuję za miłe słowa. :* A po drugie, to zwracam uwagę na każdy komentarz. Nawet ten pod starszymi postami. U siebie mam to wszystko ładnie rozpisane, więc zauważyłabym komentarz dodany nawet pod postem dodanym pół roku temu. :)
Ja też nie jestem fanką pisania na telefonie, ale zawsze staram się chociaż kilka słów 'naskrobać', chociaż czasem nie jest łatwo. Kiedyś pisałam komentarz przez pół godziny, a potem wszystko mi się skasowało. :D
Pozdrawiam. ♥
Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę że mi odpisałaś <33 Wiem ile dla właściciela bloga znaczą komentarze dlatego zawsze komentuje ;*Też miałam tak że jedną odpowiedz to chyba z 3 razy pisałam ;p No ale bywa ;/ Postaram się choć w części skomentować te starsze imaginy ;* Dziękuję, że mi odpisałaś. Naprawdę. Mam teraz takiego banana na twarzy ;)) pozdrawiam ~ Monika <33
UsuńSłuchaj, ja chcę kontynuację tego! Jeśli nie napiszesz kolejnych części to się śmiertelnie obrażę i mówię całkowicie szczerze!
OdpowiedzUsuńJeszcze się z czymś takim nie spotkałam i przyznam, że z ogromną przyjemnością to czytałam i przede wszystkim z zainteresowaniem. Liam ukarany przez sąd to..no tego jeszcze nie było. Ale tak mi się śmiać chciało, gdy był taki pewny, że go nie wsadzą, a tu proszę: dwa lata, a do tego praca w Domu Dziecka ehh Liam, Liam xd
Chcę więcej, nie masz wyjścia musisz napisać kolejne części :-*