niedziela, 26 października 2014

#25 Louis cz.1

Wzięłam głęboki wdech, a po powtórnym upewnieniu się, że to na pewno to mieszkanie, zapukałam do drzwi. Cisza. Zero odpowiedzi. Postanowiłam użyć dzwonka. Podziałało, bo po chwili w drzwiach ujrzałam swoją koleżankę. Byłyśmy dobrymi przyjaciółkami w czasach podstawówki, potem gimnazjum. Aż do college'u, bo wtedy nasz kontakt się urwał. Ona wyjechała do renomowanej szkoły z internatem w Londynie, podczas gdy ja zostałam w Driffield - naszej rodzinnej miejscowości. Cóż, to jej rodzice są bogaci, nie moi. Może teraz uznacie, że jestem wredną egoistką, ale właśnie lata college'u wspominam jako najlepsze w moim życiu do tej pory; m.in. dlatego, że Chelsea była kilometry ode mnie. Wtedy właśnie moje życie towarzyskie rozkwitło. Zrozumiałam, że zawsze byłam w jej cieniu, i w końcu to się zmieniło. Zaczęłam chodzić na imprezy, nosić bluzki z dekoltami i krótkie spódniczki, poznałam smak nastoletniej miłości. Przestałam natomiast siedzieć w piątkowe wieczory w domu i odrabiać prace domowe za królową Chelsea, która w tym czasie... No nie powiem, co robiła, bo wtedy znienawidzilibyście ją do reszty, a przecież koniec końców taka zła nie była. Niestety, zawsze gdy pojawiała się ona, ja zostawałam w tyle, przyćmiona jej "blaskiem". I pech chciał, że po zakończeniu college'u postanowiłam wybrać się na studia do Londynu. Nie było w tym nic złego; w końcu to duże miasto, nie musiałam Jej spotkać. Ale spotkałam. Było lato, w małej kawiarni siedziałam z gazetą w ręku i przeglądałam oferty mieszkań. Nie mogłam po rozpoczęciu studiów zamieszkać w akademiku, bo okazało się, że jest on już przepełniony. I wtedy natknęłam się na Chelsea. Odbyłyśmy przyjacielską pogawędkę. Oczywiście musiała mi się pochwalić swoim najnowszym podbojem, jakim okazał się być sam... em... jakiś tam... Harry Styles (mam nadzieję, że nie przekręciłam tego cholernego nazwiska) z One Direction. Jak rzekła sama "królowa": "To wolny związek. Rozumiesz, bez zobowiązań". No i potem jakoś wygadałam się, że szukam mieszkania, a ona na to, że mieszka sama i że z chęcią mnie "przygarnie", bo ma miejsca (tu cytat) "od cholery". Próbowałam jakoś się wykręcić, lecz koniec końców uległam. A potem po nocach modliłam się, żeby ten cały jej "chłopak" był w miarę normalny i nie próbował nawet mnie tknąć palcem.
Tamtego dnia właśnie wszystko miało się wyjaśnić. Stałam pod jej drzwiami z dwiema walizami. I wtedy się otworzyły i zobaczyłam Ją. Blond włosy sięgające do łopatek, idealny makijaż, modne ciuchy. Cała ona. Wyściskała mnie serdecznie, po czym jakoś dotargałyśmy te walizy do mojego pokoju. Zaczęłam się przyglądać z zachwytem wszystkiemu wokół. Takie mieszkania do tej pory widywałam tylko w magazynach. Wszystko perfekcyjnie i nowocześnie urządzone. Po prostu ideał. I nagle zaczęłam się zastanawiać, ile musi kosztować tu czynsz i czy na pewno będzie mnie na niego stać z pensji kelnerki w malutkiej cukierni. Szybko odpędziłam od siebie te myśli. Później się nad tym będę głowić.
Rozpakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, a walizki schowałam pod łóżko i wtedy do mojego pokoju wpadła Chelsea z telefonem w dłoni.
– No, jasne – powiedziała do słuchawki i rozłączyła się. – [t.i.] – zwróciła się do mnie – co powiesz na małą imprezkę w domu?
– Rozumiem, że nie mam innego wyjścia niż się zgodzić? – zapytałam ze śmiechem.
– No chyba nie – odparła rozbawiona.


Zdziwieni? A jednak jestem. :D Na razie to dopiero "zarodek" opowiadania. Miałam dzisiaj nic nie pisać, tylko wreszcie się wziąć za naukę, ale co tam? Jutro (właściwie, to chyba już dzisiaj) też jest dzień. :D A co do tego na górze, to szczerze Wam powiem, że jest to czysty spontan. Nie to miałam w planach, ale po prostu śnił mi się bardzo ciekawy sen (mój pierwszy w życiu z Louisem). :) Problem w tym, że jest on do pewnego momentu, a dalej kompletnie nie wiem, co z tym zrobić. Więc tutaj do Was pytanie. Może macie jakieś pomysły na ciąg dalszy tego? Pomóżcie, bo szczerze Wam powiem, że mi trochę ich brakuje. :) Na razie wiem na pewno tyle, że na tej imprezie (jakżeby inaczej) będą chłopacy z 1D. :D Ale jeśli nic Wam nie przychodzi do głowy, to trudno. Sama (jakoś) też dam radę. ;3
Pozdrawiam i miłej niedzieli. :***
PS. Do Jessici Hayley. Niall będzie. Wkrótce. ;)

4 komentarze:

  1. Dziękuję że jednak napisałaś, to po pierwsze. Po drugie, genialnie opisałaś każdy szczegół :* Mimo, że to dopiero początek, już mam przeczucie, że to będzie cudowny imagin ^^ Co do pomysłu, (tylko moja dziwna wizja XD) Harry mógłby okazać się złyy (kocham go, nie odbieraj tego źle :*), a Louis mógłby ją obronić <3 I na koniec YAAY!! Będzie Niall :D
    ~Penguin

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne <3
    Mam nadzieję, że wpadniesz na jakiś mega pomysł, jak zawsze ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. No super, świetnie się zapowiada xd
    Czekam na następny i Nialla skoro będzie :-D
    Pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. O, teraz dopiero zauważyłam, że nie komentowałam. A byłam pewna, że to zrobiłam.
    No nic... nowy imagin bardzo mi się podoba, ciekawie się zapowiada. Kolejne Twoje cudowne dzieło :)

    OdpowiedzUsuń