Jestem idiotką... Serdecznie przepraszam Effective Fanfiction. Wczoraj zupełnie przez przypadek usunęłam Twój komentarz. Siedziałam na telefonie i dotknęłam nie tam, gdzie miałam. Cholera, a taki piękny ten komentarz był. <3 Chyba z dziesięć razy go czytałam. Jestem zła na siebie. W ramach przeprosin dedykacja. ;)
Z dedykacją dla Effective Fanfiction. Za wszystkie motywujące komentarze i dwa wspaniałe blogi, na które zapraszam. ♥♥♥ <klik> <klik> I jeszcze raz przepraszam. ;)
Po
dwudziestu minutach słyszę, jak wchodzi do sypialni i kładzie się do łóżka.
Dalej płaczę, choć usilnie staram się to ukryć. Mój „stary” Zayn na pewno by
coś zauważył. Ten, który leży teraz obok mnie, nie.
–
Zayn? – pytam cicho.
–
Tak? – odpowiada zmęczony.
–
Czy ja cię coś w ogóle obchodzę? – mój głos jest cichy i pełen obaw. Nie
skłamałby – tego mogę być pewna. Lecz czy naprawdę chciałam znać odpowiedź?
–
Jesteś moją żoną… – mówi po chwili, a mi po raz kolejny serce pęka. Dawny Zayn powiedziałby
mi, że mnie kocha, że jestem dla niego ważna, że nie wyobraża sobie beze mnie
życia. A ten? Mówi mi: „Jesteś moją żoną”. A co to znaczy? Praktycznie nic. W dzisiejszych czasach nic.
Zaciskam
zęby. Denerwuję się coraz bardziej. Miałam wrażenie, że nawet ta mała istota we
mnie jest smutna. Nie mogę. Nie chcę tak dalej żyć. Z człowiekiem, którego
kocham, a którego już nic nie obchodzę.
Staram
się skupić na czymś przyjemnym, ale nie bardzo wiem, co takiego mogłoby to być,
bo wszystko, co mnie dobrego w życiu spotkało, jest związane z nim.
Po
chwili morzy mnie sen.
* * *
Wchodzę
do domu z wielkimi torbami na zakupy. Nie powinnam dźwigać, ale kogo to
obchodzi? Mojego męża bynajmniej nie. Już nie. Rozpakowuję je, a następnie
udaję się do salonu, gdzie kładę się na kanapie z książką w dłoni.
Zbyt
wiele myśli kłębi się w mojej głowie naraz, więc nie jestem w stanie się
skupić. Odkładam lekturę gdzieś na bok i spoglądam na zegarek, po czym
stwierdzam, że mój mąż właśnie kończy pracę.
DOŚĆ
Schodzę
z kanapy i udaję się wprost do sypialni. Z szafy wyjmuję walizkę i pakuję się
do niej. To koniec. Tak nie można dalej żyć. Nie pozwolę się wykańczać. Czuję,
że wkrótce to wszystko zabije nawet moją Andy, a wtedy nie będę już miała
całkowicie nic. To trzeba skończyć.
Nie mam siły ratować naszego małżeństwa. Bo nie ma sensu walczenie o coś, co już od dawna nie istnieje..
Nie mam siły ratować naszego małżeństwa. Bo nie ma sensu walczenie o coś, co już od dawna nie istnieje..
Łzy
płyną po moich policzkach, ale nie zwracam na nie zbytniej uwagi. Od czasu do
czasu ścieram je tylko. Pakuję
najpotrzebniejsze rzeczy w pośpiechu. I nagle zatrzymuję się. Chwytam z szafki
nocnej nasze wspólne zdjęcie. Moje palce suną po kształtach na fotografii,
jakby chcąc wrócić pamięcią do tamtej chwili. Byłam szczęśliwa. Wrzucam
przedmiot na sam wierzch i zapinam walizkę. Nagle słyszę kroki na schodach i na
chwilę zamieram. I wtedy do sypialni wchodzi mój mąż.
–
Kochanie! – uśmiech natychmiastowo znika z jego twarzy, gdy widzi mój bagaż. –
Co ty robisz? – pyta, a jego czekoladowe oczy błyszczą dziwnie.
–
To nie ma sensu, Zayn – mówię, nie panując nad potokiem łez. – Wiem, że już
mnie nie kochasz. Rozumiem. Nie mam żalu.
Chwytam
walizkę i wychodzę z pomieszczenia, kierując się ku schodom.
–
Kochanie, o czym ty mówisz? – zatrzymuje mnie w połowie drogi. – O czym ty
mówisz? – powtarza, jakby nie dotarło do niego to, co powiedziałam.
–
Nie musisz mnie zatrzymywać – odpowiadam i idę dalej. Czuję się potwornie
słabo. Nogi mi drżą. Chwytam się poręczy, ale łapie moje ramię.
–
[t.i.], proszę. Porozmawiajmy. Ja… wszystko ci wytłumaczę – mówi szybko i
nieskładnie. Po jego policzkach… płyną łzy?
Nie
widzę ich. Moje ciało robi się coraz cięższe, wszystko się oddala… Odpływam.
* * *
~Perspektywa Zayna~
Siedzę
na szpitalnym krześle, gładząc jej szczupłą dłoń. Płaczę. Cholera, płaczę. Po
raz pierwszy od bardzo dawna płaczę. Dopiero teraz dociera do mnie, jak bardzo
ją kocham. Właściwie, dotarło już dawno. Od dwóch tygodni nie widuję się już z
Cassie.
Co nie zmienia faktu, że byłem zimnym draniem.
A
Ona o wszystkim wiedziała… Jak bardzo musiała mnie kochać, że tak dzielnie to
wszystko znosiła? Nie zdziwię się, jeżeli mnie teraz przez to odrzuci.
A ja… nie
wyobrażam sobie przyszłości bez niej. Bez niej i małej Andy. To dzisiaj to tylko omdlenie, ale przecież gdyby...
Nie wybaczyłbym sobie, gdyby którejś z nich coś się stało…
Nie wybaczyłbym sobie, gdyby którejś z nich coś się stało…
Nie
potrafię nad sobą zapanować. Jestem roztrzęsiony. Łzy płyną, nie umiem ich
powstrzymać. Nagle do sali wchodzi Harry z Abigail. Spotykali się już pół roku.
Zanosiło się na coś poważnego, chociaż z Loczkiem nigdy nic nie wiadomo.
–
Jak się trzymasz? – pyta z troską, kładąc mi dłoń na ramieniu.
–
Jak widać – odpowiadam drżącymi wargami.
–
Ale z nimi wszystko w porządku?
–
T-tak… Harry… ja ją straciłem – łkam. – Straciłem… Jestem durniem.
Dobrze
wie, że nie liczę teraz na jakieś pieprzone „Będzie dobrze”, dlatego milczy.
Siedzi ze mną dwie godziny, a potem wychodzi, bo – jak twierdzi – chętnie by
został, ale ma jeszcze dużo pracy. Rozumiem to i nie mam żalu. Siedzę i tępo
wpatruję się w okno. Nawet łez już mi brakuje. Tylko potworne uczucie żalu
wypełnia mnie i wypala od środka. Nagle jej ręka rusza się. Ściska moją i
orientuję się, że się wybudza. Otwiera oczy i pierwsze słowo jakie wypowiada
to:
–
Zayn…
~Perspektywa [t.i.]~
Patrzę
na niego i się uśmiecham. Jest tutaj, przy mnie. Nie z Cassie. Ze mną. Może
jednak coś go obchodzę?
Dotykam
brzucha. Wszystko w porządku, czuję to.
Unoszę
dłoń i dotykam jego pokrytego zarostem policzka. Przesuwam po nim, a wtedy
Mulat odzywa się:
–
[t.i.], ja wiem, że spieprzyłem – Jego głos jest płaczliwy. Serce mi się ściska
od jego brzmienia. – ale kocham cię. Proszę… jeżeli jest jeszcze cień szansy…
Zmienię się. Obiecuję. Zrobię wszystko.
Wiem,
że nigdy nie składa obietnic bez pokrycia, dlatego ufam mu. Bezgranicznie.
–
Rzucisz palenie? – pytam z uśmieszkiem.
Jego kąciki warg unoszą się.
–
Cokolwiek tylko zechcesz – odpowiada. – Kocham cię – mówi, a ja przymykam oczy.
Tysiące ludzi na całym świecie słyszy te dwa słowa. Prawdopodobnie nawet w tej chwili ktoś je wypowiada. Czasem mówimy je sobie, nie zdając sobie sprawy z odpowiedzialności, jaką w tej chwili przyjmujemy. A ja słyszałam to "Kocham cię" i już wiedziałam, że już będzie dobrze, że nie będę sama. On wiedział, co mówi.
Nie chciałam kończyć tego źle, chociaż może powinnam. ;)
Ostatnio zauważyłam, że bardzo się 'zapuściłam' z publikowaniem Zayna, dlatego w najbliższym czasie postaram się to nadrobić. :)
Nie wiem, co powinnam tu jeszcze dodać. Chyba wiecie, że (jak zawsze) zależy mi na Waszych opiniach. :)
Nic się nie stało :) Bardzo dziękuję za dedykację <33 Na prawdę cieszę się niezmiernie, miło mi z tego powodu :) Motywujące komentarze? Ja po prostu uwielbiam czytać to co tworzysz :)
OdpowiedzUsuńNie mogłam doczekać się tej części, wchodzę i wchodzę, aż wreszcie się doczekałam ! :D Cudowna historia, szkoda tylko, że taka krótka :( no ale nic na pewno będą jeszcze inne, na które z niecierpliwością czekam :)
Cóż mogłabym powiedzieć o tej części.. Hmm jest ZAJEBISTA ! :D Jestem bardzo rozczarowana jego zachowaniem, jak mógł ją zdradzić?! ale dobrze, że w końcu zrozumiał jaki głupi błąd popełnił i robił wszystko żeby go naprawić :)
Podobno zdrada jest niewybaczalna, ale jeśli obojga ludzie żywią do siebie tak silne uczucie wszystko jest możliwe :)
Czekam na więcej ! :)
Pozdrawiam :*:*
Świetnie, że to dokończyłaś. Pięknie, idealnie <3
OdpowiedzUsuńO jejku jejku jejku jejku jejku jejku jejku...!! Cudo cudo cudo cudo cudo cudo cudo!! Wspaniałe <3 Bombastyczne xd Idealne <33 Świetnie napisane, ale mam wrażenie, że kiedy jest narracja w czasie teraźniejszym, to wszystko jakby szybciej się dzieje... I ta część mi tak jakoś 'uciekła'. No bjutiful *.* Aż chce się więcej ;)
OdpowiedzUsuńBoże *_*
OdpowiedzUsuńJa się zakochałam w tym imaginie! Jest po prostu przecudowny! Fantastycznie tu wszystko opisałaś i ta perspektywa Zayna, boska. Cieszę się, że wszystko się dobrze skończyło, nie mogło być inaczej xd
Bardzo, ale to bardzo podobają mi się ostatnie zdania. Są wspaniałe jak całość :-)
Chciałam Cię też przeprosić, że nie komentowałam, ale mam coraz mniej czasu dla siebie, a na czytanie to już w ogóle, jednak nie zapomniałam o Tobie :-*
Chyba nigdy nie znudzą Twoje dzieła. Wchodzę na Twojego bloga tak często jak to możliwe, by tylko sprawdzić czy jest już coś nowego. Niesamowite <3
OdpowiedzUsuń