* * *
- Harry, idź pod ten prysznic! - zbeształam go, śmiejąc się, kiedy coraz mocniej mnie do siebie przyciągał, całując w szyję.- Może pójdziesz ze mną? - szepnął kusząco.
- Zaraz zacznie się mój ulubiony serial, więc wybacz, ale nie - odparłam, chichocząc, po czym odsunęłam się od niego.
- Co to ma być! - fuknął, wyraźnie niezadowolony, ponownie przyciągając mnie do siebie. - Serial ze mną wygrywa? Niedoczekanie jego!
- Harry, wróciłeś z siłowni… - powiedziałam. - Wiesz, że cię kocham, dlatego proszę cię, idź pod prysznic, zrelaksuj się, a ja wybiorę w tym czasie film. Okay?
- Okay - mruknął, po czym pocałował mnie w szyję, mocno zasysując moją skórę, dlatego go odepchnęłam.
- Dosyć tych malinek - zaprotestowałam.
Wyszłam z jego pokoju, kiwając ze śmiechem głową.
Sheilia to prawdziwy skarb, pomyślałam, po czym uśmiechnęłam się, mając przed sobą perspektywę spędzenia z Harrym całej piątkowej nocy, a potem jeszcze soboty u niego w domu. Usiadłam na kanapie, włączając telewizor i wsłuchując się w szum wody z łazienki, gdy nagle zadzwonił jego telefon stacjonarny. Początkowo zignorowałam uporczywe dzwonienie, ale po chwili się poddałam. Zdębiałam, kiedy usłyszałam damski, piskliwy głos w słuchawce:
- Cześć, kochanie. Powiedz mi. Nie zostawiłam u ciebie może tych moich srebrnych kolczyków pod poduszką? Nigdzie nie mogę ich znaleźć, a wiesz, że to moje ulubione.
Przez chwilę pomyślałam, że to jakiś żart albo cholerna pomyłka, ale moje wątpliwości rozwiały się wraz z kolejnymi zdaniami wypowiadanymi przez kobietę:
- Harry? Jesteś?
- Kto mówi? - zapytałam.
- Ach, ty jesteś pewnie tą dziewczyną… - westchnęła, po czym rozłączyła się.
Usiadłam na kanapie, kuląc się.
O co w tym wszystkim chodzi?, zadawałam sobie w myślach pytanie bez odpowiedzi. Byłam roztrzęsiona i bezradna. Czekałam na Harrego z naiwną nadzieją, że on mi to jakoś wszystko wytłumaczy. Pierwsze łzy popłynęły po moich policzkach, kiedy wszedł do salonu.
- Co się stało? - zapytał, siadając obok.
- Ty mi powiedz - odparłam. Wstałam z miejsca i zaczęłam z siebie wyrzucać kolejne słowa: - Powiedz mi, kim jest kobieta, która zostawia srebrne kolczyki pod twoją poduszką. Dzwoniła przed chwilą.
- Ann - podszedł do mnie - to jakaś pomyłka. Błagam cię. Przecież nigdy bym…
- Zostaw mnie! - odepchnęłam go, kiedy chciał mnie dotknąć. - Dlaczego więc, do cholery, ta dziewczyna Harrego szukała, co?! Jak mi to wytłumaczysz?!
- Ann, do diabła, to jakaś pomyłka! Nie znam żadnej dziewczyny! Ciebie kocham!
- Nie wierzę ci! - warknęłam, uderzając go nadgarstkiem w pierś. - Nie wierzę! - mój głos był coraz słabszy, z oczu płynęły łzy.
Uderzałam go w tors i szarpałam się z nim, dopóki nie złapał mnie tak mocno, że nie byłam w stanie się ruszyć.
- Ann, do cholery! Przecież mówię, że nic nie zrobiłem! - wydarł się, a ja sparaliżowana strachem patrzyłam mu w oczy, w których widziałam dawne demony. Łzy płynęły. Spuściłam głowę, ściskając powieki w obawie przed uderzeniem.
- Ann, przepraszam. - Dłonią starł łzy z mojego policzka. - Nie chciałem cię wystraszyć, nie bój się.
Puścił mnie, a wtedy wybiegłam z jego domu, zanosząc się płaczem.
Wszystko mi się waliło. Nie mogłam wrócić do domu, pokłóciłam się z Harrym, do tego na moje bezpieczeństwo czyhał jakiś psychopata – były dealer mojego (byłego?) chłopaka. Kurwa, pięknie.
Długo płakałam, idąc w stronę domu Sheili, gdy nagle usłyszałam głos swojego nauczyciela wf-u:
- Podwieźć cię gdzieś?
Siedział w samochodzie z uchyloną szybą i spoglądał w moim kierunku.
- Nie… trzeba… - odparłam, podciągając nosem.
- Dokąd idziesz?
- Do… koleżanki…
- Jaka to ulica?
Podałam nazwę, a wtedy się rozpromienił.
- Właśnie tam jadę. Wsiadaj.
Posłuchałam. Może dlatego, że nie marzyłam już o niczym innym, jak o tym, żeby przytulić się do przyjaciółki i wyżalić jej się.
Jechaliśmy w bezwzględnej ciszy. Bałam się nawet płakać.
- Kłótnia z chłopakiem? - zapytał mężczyzna.
- Tak jakby - odpowiedziałam, gdy nagle zorientowałam się, że nie jedziemy w stronę domu Sheili, lecz w zupełnie odwrotnym kierunku.
- Gdzie pan jedzie? - spytałam. - Dlaczego pan nie skręcił? Proszę pana!
- Zamknij się, Ann - warknął mężczyzna.
- Gdzie mnie pan wiezie? - krzyknęłam. - Chcę wysiąść!
- Zamknij się, powiedziałem! - uciszył mnie, a wtedy w oczy rzucił mi się jego tatuaż i to, co mówił Harry o Butlerze: „Na lewej dłoni, w okolicach knykci ma tatuaż w kształcie błyskawicy. Po tym go poznasz”.
- Nie jesteś panem Jacobem! - krzyknęłam. - Nie nazywasz się tak!
- Brawo, Nobla dostaniesz. A teraz się zamknij z łaski swojej - syknął, a wtedy umilkłam. Ogarniała mnie coraz większa panika. Nagle przypomniałam sobie o telefonie schowanym w kieszeni kurtki. Na wyczucie odblokowałam go i wybrałam numer Harrego.
- Komórka - warknął mężczyzna, wyciągając w moją stronę dłoń.
- Nie mam - skłamałam.
- Dobrze wiem, że masz, więc nie ściemniaj i dawaj ten zasrany telefon.
Posłusznie podałam mu urządzenie, modląc się, żeby szatyn odebrał.
Kiedy zobaczyłem numer Ann na wyświetlaczu, prawie podskoczyłem. Odebrałem z myślą, że chce się pogodzić, ale wtedy usłyszałem głos Butlera:
- Zamknij się, mała, bo naprawdę mnie wkurwiasz. Za chwilę wsadzę cię do bagażnika i zaknebluję.
Kurwa. Kurwa, kurwa, kurwa. Zabiję tego skurwiela. Zabiję. Jak ja mogłem pozwolić Ann wyjść? Jak mogłem? Jestem idiotą.
- Masz tu numer Stylesa? - nagle usłyszałem głos Butlera. - Zadzwoń do niego.
Gdy moich uszu dobiegł niespokojny oddech dziewczyny, wtedy zacząłem szeptać do słuchawki:
- Kochanie, niczego się nie bój. Znajdę cię, przysięgam. Kocham cię.
- Harry? - odezwała się, a wtedy Butler wyrwał jej urządzenie.
- Mam twoją małą, Styles. Nie chcę od ciebie niczego, więc nawet nie proponuj żadnej kasy, bo wiesz, że nie na tym mi zależy. Sprawdzaj tylko uważnie skrzynkę pocztową. Wkrótce podeślę Ci filmik z ciekawym nagraniem.
- Puść ją, ty skurwielu! Ona niczego nie zrobiła!
- I tu się mylisz, Styles - odparł, po czym rozłączył się.
Wstałem i zacząłem nerwowo krążyć po pokoju.
Cholera, cholera, cholera… Co ja mam zrobić? Gdzie on ją wywozi?
* * *
Leżałam na podłodze, nie mając siły się podnieść. Byłam naga, bezsilna i brudna. Słone łzy płynęły po moich skroniach na podłogę. Przed chwilą właśnie zostałam brutalnie zgwałcona przez tego psychopatę, który dodatkowo wszystko nagrywał. W głowie lawirowały mi jego słowa: „No, uśmiechnij się, skarbie, do Harrego”, „Nie podoba ci się?”. Jakim trzeba być człowiekiem, żeby…Po dłuższej chwili wstałam i narzuciłam na siebie resztki ubrań, jakie mi pozostały. Skuliłam się, łkając. Nigdy nie czułam się bardziej brudna i niechciana. Myślałam o Harrym i o tym, że po tym wszystkim już mnie nie dotknie. Kawałek szkła leżący w kącie kusił coraz bardziej. Podeszłam do niego na czworakach i chwyciłam go, upadając na pośladki. Wtedy zobaczyłam mamę.
- Już niedługo się spotkamy - szepnęłam, wykonując pierwsze nacięcie. Zdziwiłam się, bo nie poczułam niczego poza szarpnięciem i lekką ulgą. Cięłam, aż w końcu zaczęło mi brakować miejsca, dlatego przeniosłam cięcia na drugą rękę.
Patrzyłam na strużkę krwi płynącą po zimnej i brudnej podłodze, obserwując, jak wraz z nią uchodzi ze mnie świadomość tego, co się dzieje wokół. Modliłam się tylko o to, żeby umrzeć, nim On wróci. Nie wyobrażałam sobie przeżywania po raz drugi tych wszystkich okrucieństw. Brutalny gwałt, film… W uszach szumiały mi jego słowa: „To ja wynająłem tę laskę, żeby zadzwoniła i udawała jego kochankę. On cię naprawdę kochał, ale to nie ma już znaczenia, bo nigdy więcej cię nie zobaczy. Chyba że na nagraniu”.
Usłyszałam kroki płynące zza zaryglowanych drzwi, dlatego w panice wykonałam kolejne nacięcia, dosłownie rozszarpując swoje nadgarstki znalezionym kawałkiem szkła, aż osunęłam się bezwładnie na ziemię. Skąd mogłam wiedzieć, że wtedy właśnie przyszła pomoc?
Od jakichś piętnastu minut chodziłem po opuszczonych magazynach. Nie mogłem mieć pewności, że to tam ten sukinsyn wywiózł Ann, ale uznałem, że lepsze to niż siedzenie bezczynne w domu.
- Ann! - krzyczałem. - Ann, tu Harry! Jesteś tutaj?
Nagle moich uszu dobiegło ciche, jakby bezsilne pukanie zza masywnych metalowych drzwi.
- Harry, tu. Tu! Przepraszam…
Otworzyłem drzwi bez trudu, bo były tylko związane. To, co zobaczyłem, przeraziło mnie.
Moja mała Ann… Moje życie… leżała na podłodze w kałuży krwi, płynącej z jej podciętych żył. Jej blada skóra błyszczała potem, zbielałe wargi były rozchylone, powieki uchylone. Ubranie, które miała na sobie, wyglądało na okropnie postrzępione i wymięte. Podbiegłem do niej, urywając kawałki jej koszuli, które następnie owinąłem mocno powyżej jej nadgarstków, tak by krew nie płynęła.
- Ann, kochanie. Nie odpływaj - poklepałem ją po policzku. - Nie odpływaj.
- No proszę, proszę - usłyszałem głos Butlera. - Styles we własnej osobie. A mała widzę, że sama się załatwiła. Jak miło. Oszczędziła mi roboty.
- Ty skurwysynu! - Poderwałem się, chwytając go za szmaty i przyciskając do ściany.
- Mówiłem, że cię zniszczę, Styles - oznajmił ze zwycięskim uśmieszkiem satysfakcji. - Ta mała była lepsza niż przypuszczałem. Nieźle ją podszkoliłeś. A teraz się odsuń łaskawie, bo mi koszulę pognieciesz.
Nagle poczułem coś twardego przy boku. Pistolet. Kurwa.
Spojrzałem na zakrwawioną Ann, a wtedy jak gdyby coś na kształt bladego uśmiechu zamajaczyło na jej zbielałych wargach.
Wszystko było mi już jedno.
Słyszałam krzyki, odgłosy bójki, następnie dwa strzały. Dwa krótkie huki. A potem? Potem ogarnął mnie spokój… Błogi spokój, w którym nie było żadnego gwałtu, filmu, opuszczonych magazynów czy Butlera. Spokój.
Zaskoczeni? No przyznam szczerze, że sama nie miałam w planach tego, żeby Butler okazał się być wf-istą Ann. Po prostu za dużo się ten wf-ista w rozmowach Harrego i Ann przewijał. :D
Dzisiaj doszłam do wniosku, że 1D's everywhere. ;D Byłam na Drzwiach Otwartych w Ekonomiku i pierwsza piosenka, jaką puścili, to WMYB. Haha. :D
Dziękuję za te ponad 58 000 wyświetleń. ♥ Sgownjosnso. *.*
PS. Będę niedobra i następnym postem nie będzie ostatnia część tego, tylko pierwsza część czegoś nowego (Louisa). ;)
Do “przeczytania” za tydzień. xx
Ale spokój? To co teraz będzie? Czekałam na ten rozdział kilka razy dziennie otwierając Twojego bloga, a teraz mam mętlik w głowie. Świetnie to rozegrałaś. Dobry rozdział. Cholerne plącze.
OdpowiedzUsuńOMG!!! Ty chcesz, żebym dostała zawału! JA cię pierdzielę, nie wierzę...
OdpowiedzUsuńButler nauczycielem wychowana fizycznego Ann? Nieźle to wymyśliłaś xD
I jeszcze ta dziewczyna, która zadzwoniła... ja nie mogę...
Mam nadzieję, że mimo wszystko, z Harrym i Ann będzie dobrze ;* Że w końcu będą szczęśliwi :))
Ale wiemy również, że lubisz zaskakiwać, więc nie wiem czego mogę się spodziewać! :D
Chciałabym czekać na ostatnią część Hazzy, ale niecierpliwie czekam na pierwszą część Lou <3
Okey, dałam sobie chwilę, żeby do siebie dojść...
OdpowiedzUsuńW sumie nie miałam wielkiego zaskoczenia, bo oczywiście najpierw przeczytałam notatkę (NIGDY WIĘCEJ), ale i tak towarzyszyły temu wielkie emocje!
Uwielbiam takie części- strach, niebezpieczeństwo, bójka, niepewność..
Ale od początku...
Zaczęło się tak niepozornie- kochany Harry, (nie)zwykły wieczór za jaki oddałabym życie. Dwoje zakochanych ludzi, rozmowa, wyjątkowość niewyjątkowego spotkania. Zapowiadało się obiecująco... A potem telefon i już poczułam, że nie wyniknie nic dobrego. Nigdy nie odbierać nie swoich telefonów, bo to zazwyczaj kończy się źle! Jakaś dziewczyna... sądziłam, że to jakaś była Harrego (taka do towarzystwa) ale z pewnością z przeszłości przed Ann... Ale gdy Harry zaprzeczył coś zaczęło się nie zgadzać, ale nie analizowałam, czytałam dalej. Kłótnia. Nie wiedziałam kogo szkoda mi bardziej- Ann, które czuła się oszukana, czy Harrego, którego bezradność zawsze doprowadza mnie do smutku...
Tak w ogóle to uwielbiam kłótnie :3 haha +100 do emocji w imaginie, zawsze się to jakoś bardziej przeżywa :3 No a poza tym zdesperowany Harry... bezsilny, aż chce mu się jakoś pomóc... I podświadomy szept do bohaterki "nie odchodź! zostań! wybacz! on nic nie zrobił! nie widzisz jak cię kocha?! nic nie pomaga, ona nie słucha.... ta niemoc udziela się także i mi :)
A potem się pojawia wf-ista. Radar w głowie zaczyna świecić się na czerwono. To będzie coś strasznego podpowiada podświadomość. Nieme ostrzeżenia nie docierają jednak do Ann (znowu!). Motyw złego wf-isty obecny wszędzie, w prywatnym życiu i tutaj, jak dobrze, że chociaż mój Zayn się zmienił :3
Okrutny, bezwzględny, mściwy Butler!!! Jego zamiary, plany... Zawsze znajdą się te ciemne charaktery, które nie mają nawet 1% dobroci... Nie od dziś wiadomo, że najbardziej krzywdzi się kogoś poprzez zadanie cierpienia osobie, którą kocha wróg. Z początku obawiałam się o to jaki jest Harry, wzbudzał we mnie lęk, a niekiedy nawet wstręt. A teraz nie pozostaje nic oprócz bezgranicznej miłości <3
I mimo wszystko ulubiony moment dla mnie, to ten, w którym Ann cudem udaje się dodzwonić do Harrego, a on mówi:"- Kochanie, niczego się nie bój. Znajdę cię, przysięgam. Kocham cię." rozpływam się. Ideały istnieją i jak zawsze dostarczasz mi dowodów. Harry ku pokrzepieniu serc <3
Myślałam, miałam nadzieję, błagałam w myślach, żeby do najgorszego jednak nie doszło. Powtarzałam sobie Harry zdąży. Harry uratuje... Nie zdążył. Stało się. I cały mój żołądek podszedł do gardła. Zrobiło mi się niedobrze i trwa to do tej pory. Biedna Ann...
Już powoli się załamywałam. 'Harrego już nie zobaczę w tej części'. Ale nie zawiódł! Przyszedł i zalała mnie fala wdzięczności. Po prostu bądź! <3
Mam nadzieję, że wszystko zmierza ku dobremu zakończeniu <3
Dzięki Ci za ten imagin <3
Pozdrawiam :*
PS: Zmieniam zasady- Ty też nie masz już prawa do samokrytyki :* haha ^_^
Taki smutny, ale bardzo fajnie napisany rozdział. Strasznie mnie zaniepokoił. I ta koncówka, strzały... brr.
OdpowiedzUsuńAle piszesz wspaniale :) dobrej nocy xxx
Mam nadzieję, że w kolejnej części wszystko się dobrze skończy :D
OdpowiedzUsuńimagin jak zwykle świetny <3
czekam na nexta :*M.
Naprawdę świetna część, ale strasznie smutna.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że wszystko dobrze się skończy
WoW! No nie powiem - zaskoczyłaś mnie :O Jestem strasznie ciekawa, co się wydarzy w następnej części <33333 I oczywiście czekam na imagin z Louisem ;)
OdpowiedzUsuńOd samego początku serce biło mi niemiłosiernie, aż do teraz.. Co tu się dzieje.. Masakra...
OdpowiedzUsuńGdyby Ann, dała dojść do słowa Harr'emu, zapewne nie doszłoby do takiej sytuacji, ale cóż widocznie tak musiało być:) Zachowanie Harrego świadczy tylko i wyłącznie o tym jak bardzo mu na tej dziewczynie zależy :) Oby wszystko wróciło do normy :*