środa, 5 sierpnia 2015

#37 Harry cz.7

~Poniedziałek~
— Cieszę się, że u to sobie wyjaśniliśmy — powiedział pan Steven na koniec naszej rozmowy. Oboje staliśmy już w drzwiach przedszkola, żegnając się.
— Ja również. — Poczułam kosmyk włosów na języku, dlatego odgarnęłam go szybko, założyłam za ucho i uśmiechnęłam się. — Od dzisiaj będę miała Isabelle i Ashley bardziej na oku.
Spojrzeliśmy po sobie. Mężczyzna od roku był wdowcem, ale dbał o córkę najlepiej, jak tylko umiał. W kącikach jego oczu i warg pojawiły się zmarszczki, które dodawały mu powagi. Ciemne włosy od czasu do czasu skrywały siwe pasma. Mógł być kilka lat starszy ode mnie. Przykre, że tak młode osoby dotykają takie tragedie. Sama nie wyobrażałam sobie utraty ukochanego tak szybko. Odkąd zaczęłam się spotykać z Harrym, moje współczucie rosło.
— Dziękuję. Do widzenia, panno [t.n.].
— Do widzenia.
Rozeszliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Ja wyjątkowo udałam się w stronę parkingu, bo Harry uparł się, żeby po mnie przyjechać. Z jednej strony cieszyłam się, że go zobaczę, z drugiej jednak nie chciałam czuć się kontrolowana. Wiem, że jedno odwiezienie do domu to nie grzech, ale... ugh.
Zobaczyłam czarny samochód na parkingu i domyśliłam się, że to jego. Spojrzałam na zegarek. 14:15. Rozmowa z panem Penningtonem przedłużyła się do pół godziny. Niepewnie podeszłam do pojazdu. Nie było opcji, żeby szatyn mnie nie zauważył, ale wciąż siedział z niezmienioną miną, zaciskając palce na kierownicy i wlepiając pusty wzrok przed siebie. Wsiąść, nie wsiadać?
Wsiadłam, witając się:
— Czeeść...
— Cześć.
Okay, może nie liczyłam, że od razu się na mnie rzuci i zacznie mówić, jak bardzo za mną tęsknił, ale mógłby mnie chociaż nie ignorować, prawda?
— Coś się stało?
— Skądże.
— Przecież widzę.
Oparł czoło o kierownicę.
— Nic. Tylko jestem idiotą, nic nowego.
— Nie jesteś, przestań. — Położyłam dłoń na jego ramieniu, ale odmachnął się tak gwałtownie, że prawie bym oberwała. Wiedziałam, że jest ode mnie dużo silniejszy, ale nigdy nie zachowywał się agresywnie. — Jeżeli moja obecność ci w czymś przeszkadza, na przykład w stwarzaniu sobie problemów, które nie istnieją, to chyba nie mamy o czym gadać — rzuciłam kąśliwie, po czym otworzyłam drzwi, ale wtedy zacisnął palce na moim ramieniu z całej siły, ciągnąc mnie z powrotem w swoją stronę. — Puść! — jęknęłam bezsilnie, próbując uwolnić się z jego uścisku.
— Powiedz, czy to naprawdę tak wygląda? — zapytał. — Nie dość, że ma twój numer i się spotykacie, to jeszcze flirtujecie. Dlaczego ja nie pomyślałem o tym wcześniej? Każdemu pierwszemu lepszemu tatuśkowi dajesz numer, żeby do ciebie późno w nocy wydzwaniali?
— Harry, każdy z rodziców ma mój numer komórki — szepnęłam prawie ze łzami w oczach. — Z nikim nie flirtowałam, przysięgam.
Puścił moje ramię, a ja je rozmasowałam, będąc bliska płaczu.
— Co ja ci zrobiłam? — zapytałam. To była chwila, głos mi się załamał pod koniec i łzy zaczęły same płynąć. Nie chciałam wywoływać jego litości. Wyszłam z samochodu tak szybko, jak to było możliwe. Ścierając łzy z policzków, oddalałam się, gdy nagle usłyszałam za sobą krzyk:
— [t.i.], poczekaj!
W przypływie adrenaliny zaczęłam uciekać jak szalona. Przebiegłam przez ulicę, nie zwracając uwagi na fakt, że prawie by mnie samochód potrącił. Czułam, że zostanę złapana (o ile zaczął mnie w ogóle gonić, bo bałam się nawet obejrzeć za siebie), ale nie przestawałam uciekać. Bolały mnie łydki, a w płucach czułam dosłownie ogień. Łzy już dawno zaschły na mojej twarzy.
— [t.i.], do ciężkiej cholery, stój! — krzyknął za moimi plecami, gdy znajdowałam się już w parku. Zaczynałam zwalniać, nie panując nad zmęczeniem, które ogarniało moje ciało. Mocny uścisk na ramieniu zmusił mnie do zatrzymania się i spojrzenia na niego. Pochylił się lekko do przodu, opierając dłonie o ugięte kolana. Wyraźnie próbował złapać oddech. Jego włosy były rozwiane na wszystkie strony, moje zresztą też. Pomijając fakt, że z pewnością rozmazałam makijaż, co mnie jeszcze bardziej pogrążało.
— Przepraszam — wysapał w końcu, podnosząc się. — Nie chciałem sprawić ci bólu. — Pogładził moje ramię. Moje ciało zareagowało niespokojnie. To był odruch, nie zapanowałam nad tym. — Zachowałem się idiotycznie. Wiem, że nie mam prawa robić ci wyrzutów i to jeszcze tak bezpodstawnych. Wybacz mi.
— Harry... — Sama nie poznawałam swojego głosu. Był zachrypnięty i rozedrgany. Chciałam mu się rzucić na szyję, ale z drugiej strony nie zamierzałam mu pozwolić, żeby myślał, że kilka słówek przeprosin zupełnie załatwia sprawę. Cholera jasna. Czy to musi być takie skomplikowane? — Jest w porządku, pójdę do domu.
— Boisz się mnie?
Nie. Pytanie, którego obawiałam się najbardziej. Proszę, nie.
— Nie, Harry, proszę cię — odpowiedziałam szybko i nerwowo.
— A w skali od 1 do 10 – jak bardzo spieprzyłem? — Przymknął jedno oko, marszcząc nos, co wyglądało dość zabawnie. Przypominał małe dziecko.
— Tak tyci-tyci. — Również zmrużyłam jedno oko, układając kciuk i palec wskazujący równolegle, a resztę dłoni zwijając w pięść. Jak to możliwe, że w ciągu kilku sekund poprawił mi humor do tego stopnia?
Harry
— Na tyle, żebyś mi wybaczyła i dała buzi? — spytałem niewinnie.
Pokręciła nosem.
— Muszę to przemyśleć — oznajmiła z poważną miną, zarzucając ramiona na moją szyję. Usłyszałem syk głośno wciąganego przez nos powietrza, kiedy złapałem ją za tyłek i mocno do siebie przyciągnąłem. Nie powiedziała nic, a spodziewałem się choćby krótkiego komentarza, wręcz na niego liczyłem. Po prostu wpiła się w moje usta zapalczywie. Odnalazłszy szczelinę między jej ustami, wsunąłem swój język między nie. Moje starania zostały wynagrodzone zmysłowym jękiem, który przyjemną wibracją rozszedł się także po moim ciele. Moje dłonie bezwiednie zacisnęły się na jej pośladkach. Wplotła palce w moje włosy, pociągnęła i to było całkiem przyjemne, dopóki nie zorientowałem się, że nie jest zadowolona z moich poczynań. Jej język zapalczywie napierał na mój. Czy ona naprawdę nie rozumiała, że jedynie się pogrąża?
— Cholera, nie tutaj... — jęknęła, wysuwając palce z moich włosów i spuszczając głowę, żeby się ode mnie oderwać. Jej małe dłonie spoczęły na mojej klatce piersiowej. Nie wypuszczałem jej z ramion. — Jestem przedszkolanką, to niepedagogiczne — zaśmiała się nerwowo, spoglądając za moje ramię. Odwróciłem głowę w tamtym kierunku, gdzie dzieci bawiły się na placu zabaw.
— Natomiast uciekanie przed swoim... przede mną, nie zwracając uwagi na samochody, które mogłyby w każdej chwili kogoś potrącić lub spowodować wypadek, było jak najbardziej pedagogiczne — odgryzłem się. — Tak samo jak wzrok ojczulka od siedmiu boleści na twoich cyckach. Doprawdy wychowawcze.
Nie mogłem się powstrzymać przed rzuceniem tej uwagi. Mój mózg wręcz wypalała myśl, że ktoś poza mną mógł patrzeć na nią w ten sposób. Gotowałem się ze złości, obserwując ją i tego kolesia razem. Zachowałem się jak kretyn, co nie zmienia wcale faktu, że nie zamierzałem pozwolić nikomu dotknąć [t.i.], która mogła być tylko i wyłącznie moja.
— Nie musisz być złośliwy — szepnęła. Poczułem koniuszek jej nosa w okolicach szyi, co mnie nieco rozluźniło. Kojący balsam dla moich napiętych nerwów.
— [t.i.], przebiegałaś przez te ulice, jakbyś oszalała. Naprawdę mogło ci się coś stać. Aż tak się mnie boisz?
— Nie, ja tylko... — Okrężny ruch czubka jej nosa na mojej skórze wywołał na niej ciarki. — Zrobiło mi się przykro, nie chciałam, żebyś widział mnie taką.
— Potrąconą przez samochód? Wierz mi, że nie chciałbym cię takiej widzieć. Pomyślałaś o tym, jak bym się czuł, gdyby przeze mnie stała ci się krzywda?
Uszczypnęła zębami moją szyję, po czym musnęła ukąszenie wargami.
— Będę bardziej uważać, obiecuję.
Jej szept ogrzewał skrawek mojej skóry. Poczułem dużą dawkę ciepła.
— Na ojczulka też? — spytałem cicho.
— Na pana Stevena też — odparła, a ja od razu poczułem się spokojniejszy. Mogłem już spokojnie ją obejmować i pilnować, żeby czuła się bezpieczna.
Mini-drama time. :D
Ta część jest dłuższa niż poprzednia, więc mam nadzieję też, że bardziej Wam przypadnie do gustu, bo tak słabo trochę było. Wierzcie mi, że po 19 miesiącach pisania i 17 blogowania 6 komentarzy nie satysfakcjonuje. ;-; Wiem, że jest Was więcej, lenie śmierdzące (jakby powiedziała moja mama). ;>
Tak się ostatnio w ogóle zastanawiam, dlaczego tu jesteście. I mean, jest tyle lepszych i bardziej popularnych blogów, których autorki piszą zdecydowanie lepiej ode mnie, a Wy jesteście tutaj z narzekającą na liczbę komentarzy mną. Nie wiem, może za dużo oczekuję, a za mało robię. ;-; W każdym razie doceniam każdego, kto to czyta. ♥
PS. Nie wierzę, że to już 7. część i w ogóle się zastanawiam, co jest ostatnio ze mną nie tak, że wychodzą mi takie rozbudowane historie (których potem w większości nie kończę).
PS.2 To pierwszy post w sierpniu. Gdzie czasy, kiedy pojawiało się 18 na miesiąc? Chyba tylko Patrycja (i ja) pamiętamy. Btw, nigdy jej się nie odwdzięczę za to, że tak długo ze mną wytrzymała,. ♥
PS.3 Następna część będzie się opierać na wiadomościach [t.i.] i Harrego, za dużo się tego typu fanficów na wattpadzie naczytałam.
PS.4 Kto wytrwał do końca, podziwiam. xxx

10 komentarzy:

  1. Genialna część :) jest to chyba mój ulubiony imagin, na który zawsze z niecierpliwością czekam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno ty masz wielki talent!!!!! Czekam na kolejną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, czekam na następną część ♥
    ~Asia.

    OdpowiedzUsuń
  4. suuper z niecierpliwoscia czekam na nn;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Twoje imaginy i Ciebie będę tutaj zawsze. Ten rozdział czytam juz chyba piąty raz. Jest niesamowity. Drama w imaginie jak nasze dramy w fandomie obowiązkowa. Z niecierpliwością czekam na nexta. Kocham to, po prostu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za każdym razem po dodaniu komentarza stwierdzam, że jest on beznadziejny i ma wiele błędów, ale piszę je pod wpływem emocji. Także wybacz i twórz dalej. Jestem ciekawa co się będzie działo dalej.


      All the love.

      Usuń
  6. Przyznaję się, ostatnio miałam trochę zawalone dni i nie komentowałam. Teraz nadrobiłam czytanie i komentuję. Świetne, świetne :-) Harry chyba niepotrzebnie się wkurzył, ale grunt, że już wszystko jest okay. Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyczne!!! ♥
    Nie mam słów, żeby wyrazić to, co czuję :D ♥
    Powiem tylko, że nie mogę się doczekać kolejnej części, która będzie na pewno równie niesamowita, co ten cały kilkupartowiec :D ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń