sobota, 15 sierpnia 2015

#4

Hm... od czego by tu zacząć. To, co za chwilę (mam nadzieję) przeczytacie, napisałam na wakacjach pod wpływem krótkiego napadu weny. Nie jest idealne (to znaczy, nie do końca takie, jak je sobie wyobrażałam), ale trudno, dałam z siebie wszystko. Myślę, że raczej nie będzie kontynuacji tego, chyba że coś mnie w przyszłości po raz kolejny dopadnie. Harrego postaram się wstawić w połowie przyszłego tygodnia. xxx





1
Przykładam szluga do ust, po czym zaciągam się dymem. Spoglądam na Niego. Robi to samo. Codzienna czynność – zapalenie papierosa. Jest tyle bardziej romantycznych czynności, a my wybraliśmy właśnie to. Miliony ludzi to robi. W jednym ułamku sekundy kilkanaście petów upada na bruk. Marzeń też. Ludzie różne rzeczy zostawiają na ulicy.
Zaciągam się po raz kolejny. Mechaniczna czynność. Nic wyjątkowego. Dlaczego ludzie to robią?
Uzależniają się czy gubią marzenia?
Odrzucenie, porzucenie, utrata bliskiej osoby… powodów może być wiele.
Nikotyna? Trucizna. Oh. Trujemy się na co dzień: złym słowem, nastrojem, złośliwością. W czym może zaszkodzić ten mały, niepozorny papieros?
W spełnianiu marzeń? Nie.
W znalezieniu przyjaźni? Nie.
W podróżowaniu? Nie.
Tak bardzo uczepiliśmy się nałogów fizycznych. Emocjonalne są dużo gorsze.
Miłość.
Co to takiego? Emocja? Nie.
Miłość to tylko słowo.
Emocja to mrowienie płynące od karku w dół pleców.
Emocja to gniew.
Radość to emocja.
Miłość to tylko słowo, zbiorowisko tych wszystkich emocji, zbiorowisko potrzeby czyjejś bliskości, potrzeby bezpieczeństwa.
2
Spoglądam na rozwichrzone włosy chłopaka. Zawsze był tylko chłopakiem. Nigdy nie nazywałam go ‘swoim’. Nie uważałam go za swojego. Należenie do kogoś oznacza słabość, przedmiotowość.
Nawet nie pamiętam, kiedy to się zaczęło. Po prostu w pewnym momencie zaczęliśmy być razem. To chyba dobrze, prawda?
Może połączyły nas papierosy? Od zawsze paliliśmy razem. Oznaczało to chwilę spokoju, zupełnej ciszy. Ludzie wypowiadają na co dzień zbyt wiele słów. Papierosy zamykają nam usta.
3
Mój wzrok ponownie wędruje na Niego. Ma na sobie błękitną koszulkę. Błękit… niebo, czystość. Niebieski to taki piękny kolor. Można by na środku szarego, brudnego pokoju postawić wazon niebieskich kwiatów, a nadałby mu charakteru. Najlepiej róż. Róże są jak my. Ranią, ale tylko dopóki my nie od bierzemy im tej zdolności. Wtedy są obnażone. Słabe i niegroźne. Niewielu jednak potrafi odkryć tę powłokę bez zadania przypadkowych ran sobie samemu.
Tak… niebieski ma siłę. Ale błękit? Błękit koszulki, którą miał na sobie, zupełnie nie grał. Jasny materiał opinał jego mięśnie, które napinały się podczas podnoszenia papierosa do ust. Błękit to taki niewinny kolor.
Zimny wiatr zmaga moje ramiona wywołując gęsią skórkę. Czuję jego ręce oplatające moje ciało. Zamykam oczy, pozwalając sobie poczuć jego ciepło. Czuję zapach jego wody po goleniu i dymu. Mój policzek wtulony jest w materiał jego koszulki. Czuję gładkie, miękkie ciepło mięśni. Tych samych, które pracowały, gdy podnosił papierosa do ust. Błękit to taki niewinny kolor…
Rzućmy to, szepczę. Rzućmy palenie.
Nie odpowiada, ale ja go znam. Nigdy nie przytakuje. On po prostu nie zaprzecza.
4
(on)
Zaciągam się.
Jestem taki słaby.
Jestem słabym chujem.
Nie potrafię ani przestać przeklinać, ani przestać palić.
Spoglądam na szluga.
Jesteś ponad tym – zwykła mówić moja mama, kiedy z zazdrością patrzyłem na palących i pijących kolegów, którzy nie zamierzali przyjąć mnie do towarzystwa.
Jesteś ponad tym.
Człowiek jest ponad wieloma rzeczami, ale na pewno nie ponad Bogiem.
Chociaż może i by chciał być.
Ale czym jest papieros?
Obietnicą.
Do cholery, obiecałem.
Nawet z tego nie potrafię się wywiązać.
Rzucam niedopałek, po czym przydeptuję go butem i rozcieram w drobny pył, po czym patrzę na niego z góry.
Teraz dopiero jestem ponad nim.
5
Tamtego dnia pocałował mnie po raz pierwszy.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Podeszłam, przekręciłam zamek, dotknęłam klamki.
Zimna. Dlaczego ona jest taka zimna?
Naciskam, ciągnę. Widzę Go. Nie pytam o klucze. Mój wzrok wędruje do porcelanowej miseczki stojącej na szafce z butami. Zapomniał. To nie typowe. On nigdy nie zapomina kluczy.
Wchodzi do środka. Rozbiera się, wszystko odkłada na wieszak. Przygląda się mojej twarzy. Nagle jego usta gwałtownie napierają na moje. Jest nerwowy, niespokojny. Zaciska palce na moich biodrach, zaborczo przyciągając mnie do siebie. Pozwalam mu nadawać tempo, aż się uspokaja. Nieśmiało obejmuję jego szyję. Czuję smak i zapach dymu. Palił, lecz pocałunek nadal jest przyjemny.
Odsuwam się lekko od niego. Moje dłonią wciąż spoczywają na jego karku, wciąż trzyma mnie w ramionach, nasze klatki piersiowe są do siebie przyciśnięte, serce przy sercu. Mam zamknięte oczy. Czuję opuszek jego palca na wardze.
Przepraszam, szepcze.
To był nasz pierwszy pocałunek. Kolejny etap w związku.
Najpierw jest przytulenie. Niewinny uścisk.
Potem pocałunek, przelotne poczucie bliskości.
Co jest ostatnie? Seks, zbliżenie cielesne.
Czy tego chciałam?




PS. Jeżeli mogę mieć ogromną prośbę, przeczytajcie (o ile nie czytaliście lub po prostu dla odświeżenia) TO. Wiem, że głupio jest wracać do imagina pisanego rok temu, ale po prostu chciałabym się go pozbyć z folderu. xD Z góry dziękuję. xxx
PS.2 Ostatnio mnie korci, żeby dokończyć też TO.

4 komentarze:

  1. Piękne, lubię takie historie, bez dialogów, z ciekawą fabułą, przemyślanymi słowami. A co do PS.2 to jestem za, jeszcze pamiętam tamten imagin :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo! Cudo! Cudo! ♥
    lubię takie specyficzne imaginy :))

    OdpowiedzUsuń
  3. po prostu świetny! jeszcze nigdy nie czytałam tak wspaniałego imagina ;*
    a kiedy dodasz kolejną częśc Zayna?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak dawno tego Zayna nie ruszałam, że nie wiem, czy kiedykolwiek go dokończę. Mam w planach tyle imaginów, że nie mam pojęcia, za co się brać, do tego stanęłam z Harrym i mam problem z dokończeniem go. Ale postaram się niedługo coś wstawić. xx

      Usuń