Zacisnęłam szczękę i powieki, wydając z siebie stłumiony krzyk irytacji.
Gdy w końcu odreagowałam agresję, spróbowałam jakoś doprowadzić swoje myśli i emocje do porządku.
Cholera, spieprzyłam...
Odesłałam faceta, któremu na mnie zależało. Miał prawo tak się zachować.
Nie, cholera, co ja chrzanię?
Byłam tak rozstrojona emocjonalnie, że nie mogłam nawet dokończyć wycierania podłogi.
Nagle do domu wpadła Chelsea. Była wyraźnie zła. W dłoni trzymała telefon i wykrzykiwała jakieś pojedyncze zdania do słuchawki:
– Nie moja wina, że ten idiota...! Tak, dokładnie! To, co słyszałaś!... I co teraz? No jak to, co teraz? A co miałam zrobić? Skończyłam to. Mówiłam mu, żeby się nie zakochiwał!... Trudno, przejdzie mu. Nikt mu nie kazał.
Trzasnęła tylko drzwiami swojego pokoju i tyle ją widziałam.
Nie wiem, co jej zrobię, jeżeli zerwała z Harrym, bo się w niej zakochał!
Zostawiłam mopa i wiaderko na środku kuchni i wybiegłam z mieszkania, chwytając tylko czarną ramoneskę i torebkę. I co teraz? Nie znałam ani jednego numeru ani adresu zamieszkania chłopaków.
Poczułam chłód późnowrześniowego wiatru, więc założyłam na siebie ramoneskę. Torebkę przewiesiłam sobie przez ramię i po prostu poszłam przed siebie. Skoro nie mogłam w inny sposób wyładować swojej złości, to postanowiłam choć trochę ją "rozchodzić".
Życie jest popieprzone. Cholernie popieprzone. Każdy chce być szczęśliwy, ale dla każdego też to szczęście znaczy coś innego. Idiotka Chelsea zerwała z mega chłopakiem, bo się w niej zakochał. A ja co? Miałam mętlik. Podobał mi się Louis. Było w nim coś wyjątkowego, coś, co mnie do niego przyciągało. Lecz z drugiej strony... bałam się angażować w związek z kimś takim jak on. Znanym. Z milionami fanów.
No i... nauka. Miałam się tu uczyć, a nie zakochiwać. Dlaczego to musi być takie trudne?
Zaczynało mżyć, dlatego wstąpiłam do malutkiej kawiarni na rogu i zamówiłam sobie małą filiżankę herbaty i ciastko francuskie. Siedziałam w samym rogu, nie chcąc zwracać niczyjej uwagi. Przymknęłam oczy, podpierając głowę dłońmi, i w ten oto sposób próbowałam pozbyć się Louisa z mojej głowy:
No, już, wyłaź! Kto ci pozwolił tu wejść?! Nikt cię nie zapraszał!
Niewiele pomogło (czytaj: wcale). Rozmasowałam pulsujące skronie i upiłam łyk herbaty z filiżanki, po czym wzięłam się za ciastko francuskie z jabłkiem. Zjadłam całe, dopiłam napar i po prostu siedziałam. Na dworze już się przejaśniło, ale jakoś nie miałam ochoty wychodzić. Nagle do kawiarni wszedł nikt inny jak Niall we własnej osobie. Był zamyślony i jakiś ponury, co zupełnie do niego nie pasowało. Gdy mnie zobaczył, jego twarz nieco się rozpromieniła. Pomachałam mu, po czym gestem ręki pokazałam, żeby podszedł.
Pocałował mnie w policzek i zajął miejsce naprzeciwko.
– Słyszałaś o Chelsea i Harrym? – zapytał.
– A więc to prawda?
– Niestety tak.
– I co teraz... z nim?
– Nie wiem. Myślę, że jakoś to dźwignie. W końcu to Harry Styles. – Uśmiechnął się blado.
– Czy ja mogę... coś zrobić? Cholera, gdzie on mieszka? Muszę z nim pogadać. Z was wszystkich chyba najdłużej znam Chelsea – mówiłam rozgorączkowana. Chciałam do niego pójść. Chociażby po to, żeby razem z nim zrównać Chelsea z ziemią.
– Tutaj. – Wskazał palcem na okno. – W prawo, pierwszy budynek po lewej. Mieszkanie numer 14.
– Dzięki.
Wstałam z miejsca, wyciągając z kieszeni jakiś banknot i rzuciłam go na stół. Nie dbałam o to, że prawdopodobnie właśnie zapłaciłam 10 funtów za zwykłą herbatę i ciastko.
Wpuścił mnie do środka i stanęłam tak w przedpokoju, opierając się plecami o drzwi, jakbym się bała wejść dalej.
– Harry... – zaczęłam – jak się trzymasz?
– Wiesz... – Uśmiechnął się słabo. – Tak się trzymam, żeby się nie puścić.
Uniosłam kąciki warg w najszczerszym uśmiechu, na jaki mogłam się zdobyć.
– Chelsea to idiotka – wyszeptałam.
– Dlaczego? – spytał, świdrując mnie wzrokiem, co było dla mnie nieco krępujące.
– Jest pusta... Nie wiem, na czym polegał wasz układ, ale ja... na pewno nigdy bym... Ech...
– Wiesz, dlaczego się w niej zakochałem? – zapytał, delikatnie przesuwając palcem po szafce na buty. Nie sądziłam, że oczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi, więc milczałam. – Bo gdy była ze mną... była zupełnie inna. Taka ciepła, kochana. Jakbym coś ją obchodził. Była dokładnie taka, jaka ty jesteś na co dzień.
Chyba nie dotarło do mnie to, co powiedział. Patrzyłam tylko na niego, jak się do mnie zbliżał, a myślami byłam naprawdę bardzo daleko.
Chwycił moje nadgarstki na tyle mocno, żebym nie mogła nimi ruszać, lecz żeby jednocześnie nie sprawiało mi to bólu.
– Może niewłaściwą z was wybrałem, co? – zapytał, ocierając się swoimi wargami o moje.
– Harry, co ty robisz? – Chciałam się wyrwać, ale wtedy zorientowałam się, że nie mogę wykonać ani jednego ruchu. – Puść! Nie chcę!
Od razu mówię, że część jest niesprawdzona, tak że przepraszam za błędy, jak coś. Mam nadzieję, że żyjecie po tym (jak dla mnie) męczącym tygodniu i że jeszcze macie siłę tu zaglądać. :D
Jak zawsze liczę na Wasze komentarze. :***
– Nie moja wina, że ten idiota...! Tak, dokładnie! To, co słyszałaś!... I co teraz? No jak to, co teraz? A co miałam zrobić? Skończyłam to. Mówiłam mu, żeby się nie zakochiwał!... Trudno, przejdzie mu. Nikt mu nie kazał.
Trzasnęła tylko drzwiami swojego pokoju i tyle ją widziałam.
Nie wiem, co jej zrobię, jeżeli zerwała z Harrym, bo się w niej zakochał!
Zostawiłam mopa i wiaderko na środku kuchni i wybiegłam z mieszkania, chwytając tylko czarną ramoneskę i torebkę. I co teraz? Nie znałam ani jednego numeru ani adresu zamieszkania chłopaków.
Poczułam chłód późnowrześniowego wiatru, więc założyłam na siebie ramoneskę. Torebkę przewiesiłam sobie przez ramię i po prostu poszłam przed siebie. Skoro nie mogłam w inny sposób wyładować swojej złości, to postanowiłam choć trochę ją "rozchodzić".
Życie jest popieprzone. Cholernie popieprzone. Każdy chce być szczęśliwy, ale dla każdego też to szczęście znaczy coś innego. Idiotka Chelsea zerwała z mega chłopakiem, bo się w niej zakochał. A ja co? Miałam mętlik. Podobał mi się Louis. Było w nim coś wyjątkowego, coś, co mnie do niego przyciągało. Lecz z drugiej strony... bałam się angażować w związek z kimś takim jak on. Znanym. Z milionami fanów.
No i... nauka. Miałam się tu uczyć, a nie zakochiwać. Dlaczego to musi być takie trudne?
Zaczynało mżyć, dlatego wstąpiłam do malutkiej kawiarni na rogu i zamówiłam sobie małą filiżankę herbaty i ciastko francuskie. Siedziałam w samym rogu, nie chcąc zwracać niczyjej uwagi. Przymknęłam oczy, podpierając głowę dłońmi, i w ten oto sposób próbowałam pozbyć się Louisa z mojej głowy:
No, już, wyłaź! Kto ci pozwolił tu wejść?! Nikt cię nie zapraszał!
Niewiele pomogło (czytaj: wcale). Rozmasowałam pulsujące skronie i upiłam łyk herbaty z filiżanki, po czym wzięłam się za ciastko francuskie z jabłkiem. Zjadłam całe, dopiłam napar i po prostu siedziałam. Na dworze już się przejaśniło, ale jakoś nie miałam ochoty wychodzić. Nagle do kawiarni wszedł nikt inny jak Niall we własnej osobie. Był zamyślony i jakiś ponury, co zupełnie do niego nie pasowało. Gdy mnie zobaczył, jego twarz nieco się rozpromieniła. Pomachałam mu, po czym gestem ręki pokazałam, żeby podszedł.
Pocałował mnie w policzek i zajął miejsce naprzeciwko.
– Słyszałaś o Chelsea i Harrym? – zapytał.
– A więc to prawda?
– Niestety tak.
– I co teraz... z nim?
– Nie wiem. Myślę, że jakoś to dźwignie. W końcu to Harry Styles. – Uśmiechnął się blado.
– Czy ja mogę... coś zrobić? Cholera, gdzie on mieszka? Muszę z nim pogadać. Z was wszystkich chyba najdłużej znam Chelsea – mówiłam rozgorączkowana. Chciałam do niego pójść. Chociażby po to, żeby razem z nim zrównać Chelsea z ziemią.
– Tutaj. – Wskazał palcem na okno. – W prawo, pierwszy budynek po lewej. Mieszkanie numer 14.
– Dzięki.
Wstałam z miejsca, wyciągając z kieszeni jakiś banknot i rzuciłam go na stół. Nie dbałam o to, że prawdopodobnie właśnie zapłaciłam 10 funtów za zwykłą herbatę i ciastko.
* * *
Zapukałam do drzwi. Otworzył po jakichś dwudziestu sekundach. Wyglądał na zmęczonego, ale nic poza tym. W głębi ducha odetchnęłam, bo może to znaczyło, że aż tak bardzo nie przeżył tego rozstania. A może po prostu dobrze to wszystko maskował?Wpuścił mnie do środka i stanęłam tak w przedpokoju, opierając się plecami o drzwi, jakbym się bała wejść dalej.
– Harry... – zaczęłam – jak się trzymasz?
– Wiesz... – Uśmiechnął się słabo. – Tak się trzymam, żeby się nie puścić.
Uniosłam kąciki warg w najszczerszym uśmiechu, na jaki mogłam się zdobyć.
– Chelsea to idiotka – wyszeptałam.
– Dlaczego? – spytał, świdrując mnie wzrokiem, co było dla mnie nieco krępujące.
– Jest pusta... Nie wiem, na czym polegał wasz układ, ale ja... na pewno nigdy bym... Ech...
– Wiesz, dlaczego się w niej zakochałem? – zapytał, delikatnie przesuwając palcem po szafce na buty. Nie sądziłam, że oczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi, więc milczałam. – Bo gdy była ze mną... była zupełnie inna. Taka ciepła, kochana. Jakbym coś ją obchodził. Była dokładnie taka, jaka ty jesteś na co dzień.
Chyba nie dotarło do mnie to, co powiedział. Patrzyłam tylko na niego, jak się do mnie zbliżał, a myślami byłam naprawdę bardzo daleko.
Chwycił moje nadgarstki na tyle mocno, żebym nie mogła nimi ruszać, lecz żeby jednocześnie nie sprawiało mi to bólu.
– Może niewłaściwą z was wybrałem, co? – zapytał, ocierając się swoimi wargami o moje.
– Harry, co ty robisz? – Chciałam się wyrwać, ale wtedy zorientowałam się, że nie mogę wykonać ani jednego ruchu. – Puść! Nie chcę!
Od razu mówię, że część jest niesprawdzona, tak że przepraszam za błędy, jak coś. Mam nadzieję, że żyjecie po tym (jak dla mnie) męczącym tygodniu i że jeszcze macie siłę tu zaglądać. :D
Jak zawsze liczę na Wasze komentarze. :***
I znowu zaskakujesz, super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCo to ma być?! Ja mam coś z oczami czy to co właśnie przeczytałam jest prawdą? Ja nie mogę Harry no! Oby się nim po tym nie zauroczyła, bo normalnie oszaleje! Czegoś takiego to się nie spodziewałam, ciekawe co na to Lou, bo na bank się o tym dowie xd a ja się z tego ciesze, ale ja głupia jestem! Pisz szybko kolejną część i niech będzie długaaa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
O trafiłam! Szczerze powiem, że bardzo dobrze piszesz, a jeszcze, ze to o Lou akurat? <3 A co do wierszy, to jakbys kiedys chciała to możesz jakis podesłać czy coś, myśle, że też są dobre! ;3
OdpowiedzUsuńPo pierwsze dziękuję za komentarz. <3
UsuńA co do wierszy, to wątpię, żeby cokolwiek się nadawało, ale przejrzę mój notes. ;)
Tego się nie spodziewałam. Jesteś moją ulubioną pisarką <3
OdpowiedzUsuńFenomenalne opisy :) Wszystko jak zawsze perfekcyjnie dopracowane, fajnie się czytało :)
OdpowiedzUsuńKoniec najbardziej mnie zaintrygował.. Jak On mógł?! Mam nadzieję,. że nic złego się nie stanie. Jestem na prawdę ciekawa czy Louis się o tym dowie, miejmy nadzieję, że tak i zrobi z tym porządek. Cóż czekam na 5 część :)
Pozdrawiam :*
PS. Przepraszam, że nie skomentowałam poprzedniej części, ale w pierwsze 2 dni listopada nie miałam dostępu do komputera, ale nadrobiłam wszystko, także jestem na bieżąco :)
Gratuluje nominacji Kochana ! :)