Tadam, tadam, na zakończenie weekendu oto kolejna część Louisa. ☺
Od razu mówię, że to poniżej to totalny chaos, improwizacja i amatorka, za co z góry przepraszam. Po prostu mój sen chyba tak się niefortunnie skończył (a było to po zakończeniu sytuacji w kuchni), że potemciężko trudno (poprawna polszczyzna, Paulina! :D) było mi napisać ciąg dalszy, dlatego przepraszam, że wygląda on tak, a nie inaczej. Na moje, to to wszystko dzieje się... za szybko; jakoś średnio mi się podoba (wierzcie mi, że nie pisałabym tak, gdybym tak nie sądziła). Cóż, zrobiłam, co mogłam; teraz Wy oceńcie, na ile mi to wyszło. ✌
Od razu mówię, że to poniżej to totalny chaos, improwizacja i amatorka, za co z góry przepraszam. Po prostu mój sen chyba tak się niefortunnie skończył (a było to po zakończeniu sytuacji w kuchni), że potem
Czułam, że
chce mnie pocałować, i chciałam tego. Jego oczy patrzyły na mnie tak pożądliwie
i z takim uwielbieniem, że chciałam po prostu pozwolić mu złączyć nasze wargi,
a tym samym odwdzięczyć mu się chociażby za to spojrzenie. Prawdę
powiedziawszy, żadne mężczyzna nigdy nie patrzył na mnie w ten sposób. A Louis
był przystojny, nie da się ukryć.
Jego ciepłe
wargi przylgnęły łapczywie do moich.
To
wszystko... tak cholernie mi się podobało... jednocześnie będąc takie
niewłaściwe... Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się... coś takiego. Nigdy nie
całowałam się z kimś, jednocześnie prawie go nie znając. Musiałam być pijana.
Tak, bardzo pijana.
Nagle przerwał
nam osobnik imieniem Niall gwałtownie wpadający do kuchni. Odskoczyliśmy od
siebie jak oparzeni, a ja odwróciłam się przodem do blatu.
– Jezu,
przeszkodziłem wam? – lamentował blondyn. – Przepraszam, ja chciałem tylko...
– Proszę. –
Podałam mu wypełnioną po brzegi miskę.
– Dzięki.
Wyszłam z
kuchni zaraz za blondynem i ponownie zajęłam swoje miejsce na kanapie w
salonie.
Byłam
skołowana. Kręciło mi się w głowie, alkohol i krew szumiały mi w uszach, przez
dłuższą chwilę nie mogłam uspokoić oddechu. Wciąż czułam na ustach słodki smak
tego pocałunku. Bałam się nawet podnieść wzrok, żeby nikt tego nie zauważył.
(Na
szczęście) wtedy z łazienki wyszła Chelsea i liczyłam na to, że może ona
odwróci jakoś uwagę chłopaków, zanim doprowadzę się do porządku.
Blondynka
zaproponowała grę w butelkę. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł, ale wolałam
się już nie kłócić, po pierwsze, żeby nie wyjść na drętwą, a po drugie, bo
chłopacy i tak zapewne stanęliby po stronie swojej koleżanki.
Zakręciła,
wypadło na mnie.
– Pytanie
czy wyzwanie? – zapytała.
– Pytanie.
– Hm... –
Zastanowiła się przez chwilę, pukając palcem w policzek. – Którego z nich... –
Wskazała na Louisa, Zayna, Liama i Nialla. – chciałabyś pocałować? Tylko bez
odpowiedzi: "Nie wiem" albo: "Żadnego". Krótkie pytanie,
krótka odpowiedź. Bez kombinowania.
No to
wpadłaś, [t.i.].
Poczułam się
cholernie niezręcznie. Bo z jednej strony mogłam wskazać na przykład Liama i
podać jakiś głupi powód, tak żeby nikt się nie zorientował, do czego doszło w
kuchni, lecz z drugiej... czułam, że byłoby to nie fair wobec Louisa. Tak
jakbym mu jasno dała do zrozumienia, że ten pocałunek mi się wręcz nie podobał
i nic dla mnie nie znaczył, a przecież tak nie było.
W pół
sekundy omiotłam twarze chłopaków. Zayn, Liam i Niall uśmiechali się głupawo, a
Louis patrzył przed siebie z nieodgadnioną miną.
Popatrzyłam
na nich jeszcze raz i nagle wpadłam na najbardziej inteligentny sposób
wybrnięcia z tej niekomfortowej sytuacji.
– W
policzek? Nialla, bo jest ogolony – zachichotałam, a po chwili roześmiali się
też wszyscy.
Zakręciłam
butelką i wypadło na Louisa.
– Pytanie
czy wyzwanie?
– Wyzwanie.
Alkohol
spowalniał pracę mojego mózgu do minimum, dlatego dużo więcej czasu niż zwykle
zajęło mi wymyślenie czegoś sensownego.
– Zadzwoń do
pierwszej dziewczyny czy też kobiety na literę "M" w swoich
kontaktach i powiedz jej, że ją kochasz.
Uśmiechnął
się tajemniczo, a Chelsea wyciszyła muzykę. Wyciągnął telefon z kieszeni, a po
chwili przyłożył go do ucha.
– Cześć,
mamo – odezwał się. – Przepraszam, że tak późno. Chciałem ci tylko powiedzieć,
że cię kocham... Nie, nie jestem pijany... Na pewno... Tak, to pa. Dobranoc.
Uśmiechnął
się do mnie zwycięsko, chowając telefon do kieszeni spodni, na co ja
przewróciłam tylko oczami.
* * *
Tańczyłam
sobie właśnie z mopem do DON'T Eda Sheerana, wykonując
ruchy podobne do tych w teledysku, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
Ściągnęłam słuchawki z uszu i poszłam otworzyć. Okazało się, że to Louis.
– Cześć –
przywitałam się.
– Cześć –
odparł. – Możemy pogadać?
– Właściwie,
to sprzątałam, ale jasne, wejdź.
Wpuściłam go
do środka. Wszedł do salonu i przycupnął na boku kanapy.
– Nie zajmę
ci dużo czasu. Chciałem tylko... coś wyjaśnić.
– Okay, więc
słucham.
– Wczoraj
doszło do czegoś...
– Dopiero
wytrzeźwiałeś? – zaśmiałam się histerycznie. Ta rozmowa podążała w zdecydowanie
złym kierunku.
– Nie byłem
ani trochę pijany i dobrze o tym wiesz – odparł, chowając ręce do kieszeni. Nie
na darmo zaczynałam studia psychologii. Wiedziałam, co oznacza ten gest.
– Więc
dlaczego to zrobiłeś? – spytałam z pretensjami.
Zaczął
wyliczać na palcach:
– Bo mogłem,
bo chciałem, bo mi na to pozwoliłaś, bo mi się podobasz. Wyliczać dalej? Tak
trudno to zrozumieć, [t.i.]? Nie wiem, co mi takiego odwaliło; zazwyczaj nie
jestem taki szybki, ale przez te kilka chwil, kiedy byłaś tak blisko, czułem
się, jakbym nigdy w życiu o niczym innym nie marzył.
Przez chwilę
stałam jak wryta, po czym wydukałam:
– Ja
nawet... tego nie pamiętam.
– Zawsze
mogę ci przypomnieć... – odparł, zbliżając się do mnie. Nie uciekałam. Zabrakło
mi na to silnej woli. Gdzieś tam w środku przebijał się głos serca, które
mówiło, że chcę tego. Że prawdopodobnie już nigdy przy nikim nie poczuję się
tak jak przy nim. Chciałam, zupełnie na trzeźwo, tak po prostu, poczuć jego
bliskość, jego ciepło. Krzyk rozsądku nie miał tu nic do powiedzenia.
Przesunął
kciukiem po moim podbródku. Moja klatka piersiowa zakleszczona pod jego zaczęła
unosić się i opadać w coraz krótszych odstępach czasu.
– [t.i.]… – szepnął
mi do ucha, aż poczułam mrowienie – boisz się mnie?
Opuszki jego
palców błądziły po wrażliwej skórze mojej szyi. Oddychałam coraz szybciej.
Wciągnęłam powietrze do płuc, chcąc to powstrzymać, ale mi się nie udało.
– Lou,
nie boję się ciebie… i dobrze o tym wiesz…
Zetknął
nasze nosy razem.
– Louis… – jęknęłam.
Wtedy tak gwałtownie dotarło do mnie, jak blisko mojego znajduje się
jego ciało.
Smak jego
ust na trzeźwo był nawet jeszcze bardziej przyjemny niż po pijanemu. Nie
potrafiłam się opanować. Nagle jego biodra poruszyły się w moją stronę,
przyciskając mocniej. Nasze gorące oddechy mieszały się ze sobą, nasze wargi
zgodnie współpracowały w jednostajnym tempie. Wciąż chciałam więcej. Nie
potrafiłam przestać. Bezszelestnie wsunął mi język do jej ust. Jęknęłam. Zaczął
zwalniać, lecz wtedy położyłam mu dłoń na karku, dając znak, że nie chcę, żeby
przestawał. Moja druga ręka znalazła się pod jego koszulką, ściśle przylegając
do brzucha. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Nagle poczułam, jak
podniecona zaczynam drżeć. Moja dłoń ścisnęła jego kark, sama nie mogłam nad
sobą zapanować. Wtedy oderwał się ode mnie i spojrzał mi w oczy. Oddychałam
szybko i niespokojnie. Moje policzki były całe czerwone.
Szatyn
popatrzył na mnie z czułością, po czym przytulił wnętrze dłoni do jednego z
nich.
Gwałtownie
wyjęłam dłoń spod jego koszulki i resztkami silnej woli, które jakimś cudem
udało mi się zachować, chwyciłam jego nadgarstek i odsunęłam jego rękę, po czym
potarłam twarz, kończąc na włosach.
– Lou... Ja
nic do ciebie nie mam... – zaczęłam i wtedy wyraz jego twarzy diametralnie się
zmienił, jakby już przeczuwał, co miałam mu do powiedzenia – ale daj mi czas...
Nie wiem... chyba się pogubiłam... Przyjechałam tutaj na studia... A teraz
pojawiłeś się ty i w dwa dni ot, tak – Pstryknęłam palcami. – chcesz wywrócić
moje życie do góry nogami...
– Czy ty w
ogóle w tym swoim "planie życiowym" – Zakreślił palcami cudzysłów w
powietrzu. – przewidziałaś gdzieś miejsce na miłość, zakochiwanie się, bycie
szczęśliwą? Na mnie? Chcesz czasu? Okej. Pomyśl tylko najpierw, czy naprawdę go
potrzebujesz i czy odpowiedzi nie masz już z góry zaplanowanej –
wypowiedział te słowa, a potem wyszedł. Tak po prostu wyszedł. Jakbym była dla
niego nikim...
Właściwie, to ta część miała być ostatnią (rozumiecie, miał być słodki happy endzik ;)), ale postanowiłam, że nie zostawię tak wątku Chelsea i Harrego, dlatego to na nim skupię się w następnej części. Lou w niej prawie nie będzie, niestety. Jeszcze nie wiem, ile całe to opowiadanie będzie miało części. Już miałam je kończyć, a tu ciągle do głowy przychodzą mi nowe pomysły. ;)
PS. Zauważyłam, że bardzo często tu wchodzicie; zwłaszcza przez Google (wyświetleń przybywa nawet tym mega starym postom), dlatego mam małą prośbę. Nie ukrywajcie się. Naprawdę bardzo zależy mi na Waszych opiniach. Zwykłe serduszko wystarczy. ;)
PS.2 Zawsze zapominam! Jeżeli chodzi o kontynuację Harrego, to takowa istnieje, ale nie będę jej publikować. Zostawiam drzwi otwarte dla Waszej wyobraźni. Bo może Harry i Shelby jednak będą żyli razem długo i szczęśliwie? Jak myślicie? :)
PS. Zauważyłam, że bardzo często tu wchodzicie; zwłaszcza przez Google (wyświetleń przybywa nawet tym mega starym postom), dlatego mam małą prośbę. Nie ukrywajcie się. Naprawdę bardzo zależy mi na Waszych opiniach. Zwykłe serduszko wystarczy. ;)
PS.2 Zawsze zapominam! Jeżeli chodzi o kontynuację Harrego, to takowa istnieje, ale nie będę jej publikować. Zostawiam drzwi otwarte dla Waszej wyobraźni. Bo może Harry i Shelby jednak będą żyli razem długo i szczęśliwie? Jak myślicie? :)
Kurde!! To jak się całowali!! Omg... Właściwie ta sytuacja przed pocałunkiem!! Gorąco mi... Haha
OdpowiedzUsuńNie no, MEGA!! Dziewczyno, rozwalasz system swoimi dziełami <33 Są nie-sa-mo-wi-te!! Uwielbiam czytać Tworj prace; dokonuje się tego z niezwykła lekkością, przyjemnością, a to, co opisujesz... Brak mi słów. Nie mogę doczekać się kolejnych części, imaginów, opowiadań ;-**
Kocham to, po prostu. <3
OdpowiedzUsuńCo Ty odwalasz? To jest genialne :) świetnie to zrobiłaś i napisałaś <3
OdpowiedzUsuńNie czytałem pierwszej części ale druga i trzecia jest boska <3 #lubieto. Omijam sceny całowania itp. Ciężko jest oceniać ale w mojej ocenie za te części daję solidne 9,5/10. Mam nadziej, że nie shejtujesz mnie bo daję o pół mniej niż oczekujesz. Doskonale wiem jakie komentarze lubisz ale nie potrafię pisać na kilka stron A4. Pozdro dla ciebie. #pozdrowienkadlawszystkichktorzytoczytaja :)
OdpowiedzUsuńKochany Anonimku. Po pierwsze, wiem, kim jesteś. ;>>> A po drugie, to to, że sama czasem piszę długaśne komentarze, nie znaczy wcale, że takich właśnie oczekuję. ;)
UsuńPozdrawiam. :***
PS. Dlaczego tylko 9,5/10? :O :D
Hej nominowalam cie do Libster Award wszystko znajdziesz na moim blogu http://blogonedirectionneverforget.blogspot.dk/?m=1
OdpowiedzUsuńEj! Normalnie się zachwycam! Jak narazie to jest to moja ulubiona część. Pojawił się Niall i w sumie to ja też bym go wybrała, tu nie co do tego żadnych wątpliwości, ale nie dlatego, że jest ogolony xd ale dobra tu nie Horan jest najważniejszy!
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieję, że ona zbyt długo to nie będzie się zastanawiała, bo Louis to super partia :D Strasznie mi się spodobały jego ostatnie słowa. Postawił sprawę jasno i wyszedł, no to akurat nie było zbyt przyjemne, ale przynajmniej da jej to do myślenia, tak myślę :)
Gratuluje Ci tak znakomitej części :*