1. Chciałabym Was serdecznie zaprosić na bloga mojej przyjaciółki. Świeżutkiego i jeszcze pachnącego, którego byłam współzałożycielką. :) Ten blog to czysty spontan (tak samo jak ten), dlatego mam nadzieję, że jednak zajrzycie. ;) Na pewno nie będziecie się nudzić, bo tamten blog jest o fotografowaniu i ogólnie o życiu
2. A tutaj bardzo krótko. Wejdźcie, a nie pożałujecie. Naprawdę piękny blog, dziewczyna, która go prowadzi, ma niewątpliwie wielki talent (taki, którym ja niestety nie grzeszę ;3). Naprawdę niewiele jest takich blogów, a szkoda.
A teraz już przechodząc do Lou... Właściwie w pierwszej wersji ta część wyglądała zupełnie inaczej (oj, bardzo bardzo inaczej, wierzcie mi ;)), ale Wasze komentarze mnie natchnęły i zupełnie ją zmieniłam. Dlatego serdecznie dziękuję ann horan, która głównie się tu przyczyniła do takiej a nie innej zmiany i tę część właśnie jej dedykuję. :*
- Przestań, to nic złego - wyszeptał.
- Harry... - próbowałam jeszcze
zaprotestować, ale wtedy jego rozgrzane wargi naparły na moje.
Przez chwilę stałam tak bez ruchu. Zbyt
wiele myśli kłębiło się w mojej głowie naraz. Czułam, że tego nie chcę, a
jednocześnie nie miałam zamiaru sprawiać przykrości Harremu. Jego uścisk nieco
się rozluźnił i wtedy postanowiłam zaryzykować. No bo niby co stało na
przeszkodzie? Skoro poddałam się Louisowi, to dlaczego Harremu by nie? Sytuacja teoretycznie była taka sama. Też ledwo zamieniliśmy
ze sobą kilka zdań w życiu, też się prawie nie znaliśmy.
Zsynchronizowałam ruchy swoich warg z jego
i wtedy ten pocałunek wydał mi się cholernie przyjemny. Ciepły, czuły, tkliwy,
wręcz wymarzony. Miał tylko jedną wadę: to nie
Louis stał tak blisko mnie,
to nie jego miękkie wargi drażniły moje, to nie jego palce były wplecione w moje włosy, to nie jego ciepło czułam tuż obok. To po prostu nie był On. Nie czułam tego
samego, co z nim. To nie TO.
Po chwili (co prawda niechętnie) oderwał
się ode mnie i wtedy dotarło do mnie, co tak naprawdę się stało. Czułam się,
jakbym zdradziła Louisa. I to do tego z jego najlepszym przyjacielem. Jak to
banalnie brzmi...
- Przepraszam, Harry - wyszeptałam. -
Poniosło mnie. Przepraszam.
Wyszłam z jego mieszkania, nie oglądając
się za siebie. Opuściłam budynek, siadając na stopniach prowadzących do drzwi,
i skuliłam się. Miałam ochotę po prostu wybuchnąć szyderczym śmiechem. Poczułam się, jakby życie właśnie sobie ze mnie perfidnie zadrwiło.
Nagle poczułam, jak ktoś siada obok mnie i
obejmuje. Spojrzałam na tę postać i zobaczyłam Harrego. Pogładził moje okryte
kurtką ramię.
- Dlaczego to zrobiłeś?... - jęknęłam,
uderzając czołem o złączone kolana.
Zupełnie nieświadomie powtórzyłam pytanie
zadane jeszcze kilka godzin temu Louisowi.
- Pierwszy raz nie wiem, co powiedzieć -
zaśmiał się.
- Prawdę - odparłam. - Tylko prawdę.
- Wszystko, co we mnie siedzi, zabrzmi
głupio - szepnął. - Może faktycznie mnie poniosło, ale nie żałuję. Pokochałem
złą osobę i dopiero ten pocałunek mi to uświadomił. [t.i.]... - zaczął, ale
przerwałam mu:
- Harry, do tego nie powinno dojść...
- Dlaczego?
Spojrzałam na niego, a wtedy delikatnie
przesunął opuszkiem kciuka po moim policzku.
- [t.i.] - odezwał się - nie widzę żadnego
powodu, dla którego do tego nie powinno dojść.
- A Chelsea? - zapytałam, na co zasępił się
trochę.
- Chcę zapomnieć - powiedział, a wtedy
jego twarz rozpogodziła się - a ty możesz mi w tym pomóc, wiem to.
Otworzyłam usta, lecz wtedy przerwał nam
głos za moimi plecami:
- Szybko się pocieszyłeś.
Odwróciłam się i zobaczyłam Chelsea, która
aż kipiała ze złości. Nawet jej się nie dziwiłam.
- Chelsea - zwróciłam się do dziewczyny -
to nie tak, jak myślisz...
- A niby jak?! Ja tu przychodzę, żeby się
pogodzić i co widzę?! Mojego byłego, który ponoć mnie kocha, z moją
"przyjaciółką"! A Louis w ogóle wie? - Uśmiechnęła się chytrze. Moje
policzki przybrały odcień purpury. - Ładne rzeczy się tu dzieją!
Odeszła gniewnym krokiem, a ja siedziałam
tak skamieniała, nie mogąc z siebie nic wydusić.
- O co chodzi z Louisem? - Harry
potrząsnął mną. - [t.i.], o co?! - krzyknął rozpaczliwie.
Moje oczy wypełniły się łzami, którym
jednak nie pozwoliłam spłynąć.
- Przepraszam, Harry - wyszeptałam i
odeszłam. Czułam się bardziej beznadziejnie niż skazaniec prowadzony na śmierć.
Dla mnie już nie było nadziei.
Nie miałam pojęcia, co ze sobą zrobić,
dlatego udałam się do kawiarni, gdzie liczyłam na to, że spotkam Nialla. Na
szczęście zajmował to samo miejsce, co gdy widziałam go po raz ostatni.
Usiadłam naprzeciwko niego, uderzając
głową o stół.
- Co się stało? - zapytał, wyraźnie
zmartwiony. - Coś z Harrym?
- Raczej ze mną. Całowaliśmy się, a potem
zobaczyła nas Chelsea. I błagam, o nic nie pytaj. Jestem idiotką. Teraz nie mam
ani Louisa, ani przyjaciółki, ani Harrego. Perfekcyjnie po prostu, spieprzyłam.
Na chwilę zapadła cisza. Przynajmniej
między nami, bo dookoła panował gwar, jak to w kawiarni. Ani na moment nie
odkleiłam czoła od powierzchni stolika. Nie miałam na to ani siły, ani ochoty.
- Jak to się stało? - zapytał po chwili.
- Nie wiem. Właściwie, to... - jąkałam się - on mnie
pocałował... A ja głupia... Ja nie chciałam... on mnie...
- Co? Zmusił?
- Nie, po prostu... przytrzymał. Nie
chciałam... Potem wybiegłam, on za mną i tak zastała nas Chelsea.
- A co z Louisem? - zapytał.
- Louis, Louis... -
rozmarzyłam się na moment. - On mi tego nie wybaczy, a mi tak cholernie zależy!
- krzyknęłam prawie, aż kilka osób jednocześnie na nas spojrzało. - Jestem
idiotką, że mu wcześniej nie powiedziałam. Nie wybaczy mi tego wszystkiego.
- Skąd ta pewność? - usłyszałam tuż nad
głową jego głos i podniosłam ją.
- Louis... - poruszyłam bezgłośnie
wargami.
- W rzeczy samej - odparł.
Niall usunął się bezszelestnie, a szatyn
zajął jego miejsce. Wtedy zrozumiałam, dlaczego z Harrym nie mogłam całować się
jak z nim. To jego widok przyprawiał mnie o szybsze bicie
serca, to jego wzrok bezwstydnie palił moje policzki.
To jego dotyk sprawiał, że czułam się
bezpieczna. To z nim chciałam być.
- Louis... - jęknęłam. Łzy same wypłynęły
na moje policzki. - Miałeś rację. Miałeś cholerną rację. Nie powinnam była cię
wtedy wypuścić. Dlaczego wyszedłeś? Ja naprawdę nie potrzebowałam tego czasu... tylko ciebie... A teraz wszystko się spieprzyło... Ty już mnie nie będziesz chciał po tym, co
ci powiem... - szlochałam..
- Nie musisz mi już nic mówić. Chelsea
zrobiła to za ciebie.
- Czyli już wiesz?
- Praktycznie nie wiem nic, oprócz tego,
że siedzisz tu i płaczesz, jakbyś się właśnie przespała z Harrym, a my byśmy
byli co najmniej małżeństwem i tłumaczyłabyś mi się ze zdrady.
Spojrzałam przez niego jak przez mgłę. Tak
się właśnie czułam. Jakbym go zdradziła.
- Louis, ja...
Wtedy podeszła do nas jakaś grupa
dziewczyn i poprosiła o autograf. Patrzyły na mnie jak na kretynkę, z
zawiścią i zazdrością. Otarłam łzy dłońmi. Nigdy nie czułam się bardziej
idiotycznie.
Odeszły, a wtedy po raz kolejny na niego
spojrzałam.
- No nie płacz już! - skarcił mnie. -
Jakoś mi się wierzyć nie chce w to, co naopowiadała mi Chelsea, i wiesz co?
Jakoś mnie mało obchodzi, do czego doszło między tobą a Harrym. -
Wytrzeszczyłam oczy. - Mogłaś się z nim nawet przespać. Musisz tylko teraz
wybrać, którego z nas wolisz, bo że Harry na ciebie leci, to wiedziałem do
momentu, kiedy po raz pierwszy na ciebie spojrzał.
Nie musiałam nawet zastanawiać się nad
odpowiedzią. Chwyciłam obie jego dłonie, splatając nasze palce.
- Obiecaj mi coś - nakazałam półgłosem.
- Co?
- Że po tym wszystkim nic się nie zmieni.
Że będziesz dla niego przyjacielem. Że będziesz go wspierał i pomożesz mu się
dźwignąć po tym rozstaniu z Chelsea. Że nie pozwolisz się odepchnąć i nie
pokłócisz się z nim, bo ci tego nie wybaczę.
Ścisnął moje dłonie.
- Czy to znaczy, że...? - spytał
niepewnie.
Pochyliłam się w jego stronę przez stół i
pocałowałam go. I wtedy już było idealnie. Ten pocałunek nie miał wad. Wszystko
było idealne. Idealny był on, idealny był smak jego ust. Wszystko.
Po chwili odsunęłam się od niego, zajmując
z powrotem swoje miejsce.
- A teraz mi powiesz, co było między tobą
a Harrym? - zapytał z obawą.
Zaśmiałam się, tuląc wierzch jego
splecionej z moją dłoni do swojego policzka. Jednocześnie gdzieś tam kłuła mnie
szpilka, że to, co powiem, niewątpliwie sprawi mu ból.
- Całowaliśmy się - powiedziałam cicho. -
A właściwie, on mnie pocałował. Przepraszam.
W kąciku mojego oka błysnęła łza. Starłam
ją szybko, puszczając jego dłonie.
- Wybaczę ci wszystko, ale przestań już
płakać! - zaśmiał się nieco nerwowo.
Uśmiechnęłam się, a w głowie miałam tylko
jedno: szczęście.
Hej, jak tam u Was? Bo u mnie pracowicie, ale nie narzekam. ;)Tak naprawdę ta część w oryginale nie była ostatnią, bo dopisałam jeszcze jedną, w której Louis i [t.i.] są mega szczęśliwi (rozumiecie, takie cukiereczki; normalnie rzygam tęczą ;3), ale cholera... wszystko mi się skasowało i to przez własną głupotę! Tym razem nie nawalił sprzęt. Ja zje*ałam i to po całości. :( Może jak mi się będzie chciało i jak znajdę czas, to to odtworzę, ale nie wiem, bo nienawidzę pisać dwa razy tego samego. :/ Jak nie, to w najbliższym czasie możecie się spodziewać obiecanego Nialla, ale sama nie mam pojęcia kiedy. Ten tydzień (mimo wszystko) mam bardzo napięty (dwa konkursy, no i jeszcze zwykłe obowiązki szkolne). Nie wiem, jak ja się z tym wszystkim ogarnę, dlatego liczę tylko na Waszą wyrozumiałość. :*
PS. Zaległości na Waszych blogach nadrobię... W bliżej nieokreślonym czasie, ale nadrobię. :)
Cudowne zakończenie, wspaniale się wszystko potoczyło :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, trzymaj się ;)
Uff no dobra, moje emocje już opadły więc mogę zabierać się za komentowanie :)
OdpowiedzUsuńByłam w szoku, gdy oddała Harremu pocałunek, ale potem tak jakby się ocknęła i dzięki Bogu, zakończył się ten pocałunek, o jak dobrze :D
Tyle emocji, nie wiem jak ubrać to wszystko w słowa, aaaa :d
W sumie to dobrze, że Louis dowiedział się w taki, a nie inny sposób. Całe szczęście, że Lou nie gniewał się na nią za ten pocałunek, idealny chłopak, po prostu <3
Doskonale Cię rozumiem samej, też przytrafiła mi się historia, że coś usunęłam i w ogóle nie chciało mi się pisać, ale za jakiś czas zebrałam siły i napisałam od początku, choć nie było tak idealne jak poprzednie, ale jednak było :)
Powodzenia na konkursach Kochana :* ;))
Cudowna część ^.^ Świetny imagin <33
OdpowiedzUsuńjak dobrze, że się dobrze skończyło xd
OdpowiedzUsuńtakie zakończenia są najlepsze!
wyglada na to, że Lou to ideał :D
boski:*