* * *
Siedziałam w jego samochodzie, obserwując widoki za oknem i starając się unikać jakiegokolwiek kontaktu fizycznego z Harrym. Byłam spięta i nieswoja. Może dlatego, że wciąż nie potrafiłam mu zaufać. Jego zmienność nastrojów stanowiła wybuchową mieszankę w połaczeniu z moim ciętym językiem i brakiem panowania nad sobą przy nim.- Milczysz - stwierdził.
- Zdarza mi się - odparłam.
- Boisz się?
- Domyśl się.
- Nie lubię zagadek.
- A ja nie lubię, kiedy ktoś jest zbyt pewny siebie i wykorzystuje swoją fizyczną przewagę - odgryzłam się.
Byłam zła, a jednocześnie bałam się tego nieobliczalnego człowieka, który siedział obok mnie. Z drugiej strony jednak czułam, że mam do niego słabość i wszystkie moje negatywne uczucia co do niego zniknęłyby, gdyby tylko spróbował być milszy albo delikatniejszy. Dlaczego to wszystko musi być takie popierniczone?, pomyślałam, przymykając oczy na zagłówku fotela.
Jechaliśmy w uciążliwej ciszy, aż w końcu zaparkował. Kompletnie nie znałam tego miejsca. Otaczał nas park, a kiedy wysiadłam i zaczerpnęłam powietrza, poczułam sól w ustach. W oddali szumiało morze. Wyciągnął w moją stronę dłoń, którą ja niepewnie chwyciłam. Zeszliśmy na piaszczystą plażę. Gdy spojrzałam w lewo, w oddali zobaczyłam klif, a pod nim duże skały, na których można by w miarę wygodnie usiąść.
- Chodźmy tam - zaproponowałam nieśmiało.
- Taki miałem zamiar - odparł, unosząc kąciki warg. Po raz pierwszy miałam okazję obserwować jego uśmiech i bardzo spodobał mi się ten widok. W jego policzkach pojawiły się słodkie wgłębienia, które dodały mu uroku i łagodności. Gdyby ktoś spojrzał wtedy na niego, w życiu nie pomyślałby, jak zły i brutalny potrafi być.
- Urocze - zachichotałam.
- Co?
- Dołeczki.
- Ej! - Uszczypnął mnie w bok, wywołując kolejną salwę śmiechu. - To wcale nie jest zabawne!
- Nie, to nie jest zabawne, tylko słodkie - po raz kolejny zachochotałam.
- Masz trzy sekundy na ucieczkę - oznajmił.
- Co?
- 3… 2…
Wzięłam nogi za pas i zaczęłam biec co sił przed siebie po miękkim piasku, który zapadał się pod moimi stopami. Wiedziałam, że mnie dogoni, ale jednocześnie dziecinną radość sprawiała mi ta ucieczka. Nagle upadłam twarzą do ziemi, kiedy potknęłam się o leżącą na ziemi gałąź. Przekręciłam się na plecy i uśmiechnęłam, widząc jego sylwetkę klęczącą nad moją. Zawisł nade mną, wpatrując się w moje oczy. Nasze oddechy były nieco przyspieszone od pościgu i ucieczki. Odgarnął drobinki piasku z mojej twarzy, po czym opadł na mnie ciężarem ciała.
- Teraz nie masz wyjścia - stwierdził z zadowoleniem. - Musisz dać mi buzi.
Cmoknęłam go w policzek.
- Wystarczy?
- A jak myślisz?
- Nie lubię zagadek.
Wplotłam palce w jego włosy i podniosłam się, delikatnie muskając jego wargi. Położyłam głowę na piasek, a wtedy on pogłębił pocałunek. Po chwili całkowicie przejął nad wszystkim kontrolę, ale nie protestowałam, bo spodziewałam się tego. Z każdą chwilą stawał się coraz bardziej namiętny, a ja nie potrafiłam powstrzymać świadomości pragnienia, jakie z każdą chwilą we mnie rozbudzał. Łapczywie i z coraz większym trudem łapałam powietrze, aż w końcu oderwał się ode mnie, a wtedy otworzyłam oczy i wyszeptałam:
- To... miało być buzi.
- To był dopiero początek - odparł, po czym cmoknął mnie w usta.
Chwilę później podnieśliśmy się, a wtedy zaczęłam się otrzepywać.
- Przez ciebie jestem cała od piasku - zbeształam go.
- Mogę cię wrzucić do morza, opłuczesz się.
- Bardzo śmieszne.
Wyjęłam z kieszeni skórzanej ramoneski telefon, chcąc ocenić jego stan. Wyglądał dobrze, ale na wszelki wypadek dmuchnęłam jeszcze na niego, chcąc pozbyć się ewentualnych drobinek pyłu. Schowałam go z powrotem, a wtedy Harry przyjrzał mi się uważnie. Spuściłam wzrok, zakładając kosmyk włosów za ucho.
- Urocze - oznajmił.
- Co?
- Twoje rumieńce.
*
Siedzieliśmy na skałach. W dłoniach trzymałam zakupioną po drodze paczkę solonych orzeszków ziemnych i podjadałam je co chwilę.- Podzielisz się? - spytał Harry, szepcząc mi na ucho.
Wyjęłam jednego orzeszka z torebki i włożyłam mu do ust, a wtedy nagle chwycił moją dłoń i oblizał słone palce, a następnie delikatnie pogładził mój pokryty strupami nadgarstek.
- Boli? - zapytał.
Wzruszyłam ramionami.
- Płakać nie będę - odparłam - ale w szkole pomyślą, że sado-maso uprawiałam.
Zaśmiał się, całując moją skórę, a wtedy na moment zapadła cisza.
Przez chwilę się zawahał, po czym powiedział:
- Jeśli chodzi o to, czym groziłem ci w pokoju, to nie masz się czego bać. Nie dotknąłbym cię siłą. A twoja tajemnica jest bezpieczna, ale nie kombinuj więcej z dragami. Wiem, co robią z człowiekiem. Od takich malutkich, kolorowych cukierków się zaczyna, a potem… No, w każdym razie do niczego dobrego to nie prowadzi. Swoją drogą, nieźle się potem przelizałaś z tym całym bratem Nel. Myślałem, że mu aortę przegryzę, jak zobaczyłem tę jego rękę pod twoją sukienką. Centymetr wyżej i już by nie żył.
Zapłonęłam ze wstydu, bo, prawdę powiedziawszy, nie miałam pojęcia o tym, co się działo na tej imprezie po zażyciu tabletek.
- Co? - zapytał szatyn. - Myślałaś, że ze mną się po raz pierwszy całowałaś? Jesteś w błędzie i to dużym. Po cukierkach zaczęło wam odwalać i wymyśliliście grę w butelkę na całowanie. Kilku ich było przede mną.
Zrezgnowana, przetarłam nadgarstkiem oko. Było mi naprawdę wstyd.
- Tak, wiem. Ja też żałuję, że nie byłem pierwszy - zaśmiał się.
Płonęłam z zażenowania, ale nadal grałam hardą.
- Widzę, że niezłą ochronę mam. Miło, że ktoś dba o moją cnotę - mruknęłam.
- Mówisz o mnie? - zapytał. - Ja tylko dbam, by to, co moje, nie dostało się w niepowołane ręce.
- Twoje? - burknęłam.
- Tak, moje - odparł z zacięciem.
- Problem w tym, że traktujesz mnie jak swoją własność, a ja nie wiem o tobie praktycznie nic. Kim ty właściwie jesteś? - zapytałam z wyraźnym wyrzutem.
- Proszę bardzo. Pytaj, o co chcesz - powiedział, podnosząc ręce do góry w geście poddania. [radziłabym zwrócić większą uwagę na ten fragment]
- Gdzie pracujesz? - zaczęłam swoje ‘przesłuchanie’.
- W warsztacie samochodowym jako mechanik.
- Jak długo mieszkasz w Londynie?
- Dobre dwa miesiące.
- I od tego czasu mnie obserwujesz?
- Nie.
- Okej… Jak się nazywasz?
- Styles. Harold Edward Styles, jeśli interesuje cię pełne imię i nazwisko.
- Masz jakąś rodzinę? - zadałam kolejne pytanie, a wtedy szatyn spojrzał na morze i na chwilę zamilknął.
- Miałem - odparł.
- To znaczy? - zapytałam ostrożnie.
- Więcej nie musisz wiedzieć.
- Jakaś żona? Dzieci?
- Za kogo ty mnie masz?
- Kryminalna przeszłość?
- Następne pytanie.
- Jakieś dziewczyny?
- Zbyt wiele, bym mógł zapamiętać imię choćby jednej z nich.
- Ile masz lat?
- W lutym skończę 24.
- Jakieś leczenie psychiatryczne?
- Okej, starczy tych pytań.
- Jeszcze jedno, proszę.
- No to dalej.
- Dlaczego ja?
Zbliżył się do mnie, nawijając kosmyk moich włosów na swój palec.
- To chyba najtrudniejsze pytanie, jakie mogłaś zadać - uśmiechnął się. - Nie wiem, co mam ci odpowiedzieć, żeby nie zabrzmieć dziwnie… Jestem jaki jestem, ale czuję, że przy tobie… mogę być lepszy.
Przymknęłam na chwilę oczy.
- Teraz twoja kolej - oznajmił nagle.
- Na co?
- Na odpowiadanie na moje pytania.
- To ty nie wiesz jeszcze o mnie wszystkiego? - spytałam sarkastycznie.
- Będę pytał o to, czego nie wiem.
- Proszę bardzo.
- Jacyś chłopacy?
- Nie, ale…
- Ale?
- Tylko tyle, że mój wf-ista ma niezłe bary - zaśmiałam się.
- Co z tym wf-istą? - dopytywał.
- Pół szkoły do niego wzdycha. Nie jest starszy od ciebie.
- Ty też?
- Tak, ja też.
- Nie podoba mi się to.
Wzruszyłam ramionami.
- Mnie też, ale co zrobić?
- Okay… ja to wybadam. W Londynie mieszkasz od urodzenia?
- Tak.
Na moment zapadła cisza.
- Aż tyle o mnie wiesz? - spytałam nerwowo.
- Wiem, że za tydzień masz 18. urodziny. Poza tym nie podejrzewam cię o leczenie psychiatryczne, kryminalną przeszłość czy posiadanie męża i dzieci. Czym się interesujesz?
- Kiedyś… lubiłam tańczyć.
- A teraz?
- Teraz tak serio serio nie interesuję się niczym. Chcę zdać maturę, a potem iść na medycynę.
- Będziesz lekarzem?
- Chciałabym pomagać ludziom. Moja mama… zmarła na raka. Kiedy patrzyłam na tych wszystkich lekarzy wokół niej… pomyślałam, że fajnie by było… jak oni.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, gdy nagle poczułam wibracje w kieszeni. Sms od taty:
Gdzie jesteś?
Odpisałam szybko.
Poszłam do koleżanki. Wrócę wieczorem, nie martw się. x
Schowałam telefon do kieszeni.
- Głodna? - spytał Harry.
- No trochę.
- Chodź.
Chwycił moją dłoń, ściągając mnie ostrożnie ze skał.
Ten rozdział mi uświadomił, że różnica wieku między Ann a Harrym jest taka sama jak między mną a nim. Różnica polega jedynie na tym, że Ann ma urodziny na początku października, a ja na końcu września. A najlepsze jest to, że zupełnie nieświadomie tak wyszło. ;)
Trochę kiepsko mi ostatnio komentujecie. xd Wygląda na to, że próg musi wrócić, bo jest coraz gorzej. Ja tu się staram, a niektórzy nie potrafią tego docenić. Zwłaszcza że wyświetleń jest dużo. ;_; Doceńcie fakt, że - mimo że nie jest łatwo prowadzić trzy blogi naraz - staram się, żeby posty pojawiają się regularnie.
A więc 10 komentarzy = kolejny post.
Żeby nie było, bo widzę, że zaczyna się kombinatorstowo, czego się – przyznam szczerze – nie spodziewałam. :D Jedna osoba = Jeden komentarz + moje (autorki) się nie liczą. Tak więc od liczby komentarzy, którą widzicie poniżej, należy odjąć 10. ;3 Ale sprytnie, serio. Fajny ten spam. ;) ♥
No i oczywiście dziękuję osobom, które komentują. Miło widzieć, że komuś zależy. ♥
Po raz kolejny zapraszam tu. ↓↓ xx
http://amnesiafanfiction.blogspot.com
daj 5 część
OdpowiedzUsuńjuż są dwa
OdpowiedzUsuńteraz trzy
OdpowiedzUsuńcztery
OdpowiedzUsuńi pięć wygrałam czekam na 5 część
OdpowiedzUsuńi pięć wygrałam czekam na 5 część
OdpowiedzUsuńcztery
OdpowiedzUsuńteraz trzy
OdpowiedzUsuńjuż są dwa
OdpowiedzUsuńdaj 5 część
OdpowiedzUsuńHaha. Nie ma tak dobrze. Jedna osoba = tylko jeden komentarz. ;)
UsuńAle nieźle wykombinowane. Brawo. ☺
Boski imagin <33333 Czekam na 5 część ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny imagin, fajna ta ich rozmowa, podobała mi się :) Harry coś ukrywa, tak myślę. Ale zobaczymy <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńSuper!! masz talent
OdpowiedzUsuńŚwietny!;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część. Zaciekawiłaś mnie tym ff :)
OdpowiedzUsuńSam początek nie zapowiadał na to, że będą się tak znakomicie dogadywać:) Ale powoli, powoli, zaczęli się komunikować, bardzo się z tego cieszę :) Dobrze, że dowiedzieli się coś więcej o sobie, to pozwoli im bardziej się zbliżyć do siebie, choć wydaje mi się, że coś już między nimi iskrzy ;D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa część, czekam na piąteczkę <3
Pozdrawiam :*
Dziewczyny konkretnie kombinują, żebyś dodała jak najszybciej kolejna część. Przynajmniej widać, że nam zależy. Powiem tak, piszesz coraz lepiej. Można to zobaczyć i tutaj i na innych blogach. Pewnie się powtórzę, ale jesteś niesamowita. Cholernie ciesze się, że nadal tutaj publikujesz. ;)
OdpowiedzUsuńHaha :D sprytnie, nie ma co :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ;* chociaż boje się tego, co Harry może z nią zrobić ...
czekam na kolejny ;*
Zapraszam ;*
Different-world-1d.blogspot.com