niedziela, 21 września 2014

#23 Niall cz.3 (ostatnia)

– Nie, nic – odparłam, odsuwając się od dziewczyny i ocierając łzy.
– Przecież widzę. Coś nie tak na randce? – spytał podejrzliwie, ale i z troską.
– Nie, było super – powiedziałam.
– Więc co? [t.i.], mów, do cholery! Boję się o ciebie!
Popatrzyłam na niego. Nie był zły. Bezradny. Zmartwiony. Znałam go za dobrze, żeby nie wiedzieć.
Przytuliłam się do niego. Nie miałam siły. On nie mógł się dowiedzieć.
– Mała, powiedz – szepnął mi na ucho. – Proszę.
– To nic takiego… – Odsunęłam się od niego. – Chyba hormony mi buzują. – Uśmiechnęłam się lekko.
– Zbliża się ten… – Podniósł oczy w górę i zakreślił głową w powietrzu coś na kształt znaku nieskończoności.
Skinęłam głową i wtedy zadzwonił dzwonek i udaliśmy się do sali biologicznej, gdzie odbywała się pierwsza lekcja.
~Perspektywa Nialla~
Siedziałem na biologii, starając się skupić na temacie lekcji.
Jak ja kocham mejozę…
Uśmiechnąłem się.
Oczywiście, że kocham. Gdyby nie ona, nie byłoby ani mnie, ani [t.i.], ani Claire, ani Pana Hitchensa, ani wszystkich tutaj w klasie…*
Skarciłem się w duchu, bo po raz kolejny złapałem się na niesłuchaniu.
Nagle poczułem, jak obrywam w głowę czymś małym i lekkim. Spojrzałem na nauczyciela, który akurat stał odwrócony tyłem do klasy i zapisywał coś na tablicy. Najszybciej jak umiałem odwróciłem się do tyłu i podniosłem mały zwitek papieru z podłogi. Rozwinąłem go ostrożnie, co chwila zerkając na nauczyciela.
Po szkole, na boisku.
Claire x
Nie zastanawiałem się, czego takiego może ode mnie chcieć. Schowałem kawałek kartki do kieszeni i ponownie skupiłem się na mejozie.
–PO LEKCJACH–
Opuściłem budynek szkoły bocznym wyjściem prowadzącym na boisko. Claire już czekała. Stała do mnie tyłem, kołysząc się nerwowo z pięt na palce. Podszedłem do niej.
– Cześć.
– Cześć – odparła.
– O co chodzi? – spytałem.
– Jesteś idiotą, Niall – sarknęła.
– A można wiedzieć, co ja takiego zrobiłem? – spytałem z pretensjami.
– Naprawdę nic nie widzisz? Jak mogłeś do tego dopuścić?! – gwałtownie podniosła głos.
– Chodzi o [t.i.]? – domyśliłem się. – To nie zbliżający się okres?
– Nie.
– A co? Claire, do cholery! Albo mówisz, albo idę!
Bałem się. Cholernie się bałem. Coś było nie tak z moją [t.i.], a Claire cały czas dawała mi do zrozumienia, że to moja wina.
– Ona cię kocha, idioto! Naprawdę nic nie zauważyłeś?! Jak mogłeś?!
Stała tak i wydzierała się na mnie jeszcze przez chwilę, ale ja nie słuchałem. Powoli, pomalutku docierało do mnie to, co przed chwilą usłyszałem. Jakaś niewysłowiona radość zaczęła rozsadzać mnie od środka. Podniosłem szatynkę do góry i zacząłem się z nią kręcić.
– Claire! – pisnąłem. – Ja też ją kocham! Ja też ją kocham!
– Niall! – roześmiała się. – Puść mnie! Niall!
Nagle poczułem wibracje w kieszeni i postawiłem dziewczynę za ziemi. Pospiesznie wyjąłem urządzenie i odebrałem.
– Niall? – po drugiej stronie słuchawki usłyszałem słaby głos [t.i.].
– Tak?
– Mógłbyś do mnie przyjść? Chciałabym pogadać.
– Jasne. Do zobaczenia.
– Do zobaczenia.
Rozłączyłem się i spojrzałem na Claire.
– Może jednak nie jesteś takim idiotą, za jakiego cię uważałam – powiedziała, uśmiechając się leciutko i poklepała mnie po ramieniu.
Odpowiedziałem jej tym samym i przez chwilę patrzyliśmy tak na siebie.
– To cześć – pożegnałem się.
– Cześć – odparła i odwróciłem się do niej tyłem.
Po piętnastu minutach dotarłem do domu rudowłosej. Otworzyła mi, jakaś taka wystraszona i smutna. Wpuściła mnie do środka i posadziła na kanapie. Sama natomiast nie usiadła, tylko zaczęła przede mną krążyć nerwowo po salonie z rękami założonymi z tyłu. Obserwowałem, uśmiechając się pobłażliwie, bo domyślałem się, o czym chce pogadać. Już za chwilę wszystko miało zakończyć się banalnym happy endem. Ale chyba takie są najcudowniejsze?
– Niall, ja… – zaczęła, nie przestając krążyć. – My nie możemy się już przyjaźnić.
– Dlaczego? – spytałem, udając zdziwionego.
– Niall, bo ja… Nie chcę być z Colem. Przed chwilą z nim rozmawiałam. Zrozumiał. Nie potrafiłabym…
Pociągnąłem ją za rękę i zupełnie zaskoczona, wylądowała lędźwiami na moich udach.
– [t.i.], ja już wszystko wiem… – powiedziałem. – Też cię kocham.
– Ale... jak to?  wyjąkała.
– Normalnie, głuptasie. – Trąciłem ją palcem w nos
Patrzyła na mnie z rękami splecionymi na moim karku. Po chwili podniosła się i wtuliła twarz w moją szyję, a wtedy oboje roześmialiśmy się, dając upust emocjom.

„Między mężczyzną a ko­bietą przy­jaźń nie jest możli­wa. Namiętność, wro­gość, uwiel­bienie, miłość – tak, lecz nie przyjaźń.”

*Nie czuję się za dobrze z biologii, ale mejoza polega na podziale gamet, czyli ma związek z rozmnażaniem. <nie martwcie się; sama nie do końca to ogarniam>
Przyznam szczerze, że byłam zaskoczona, gdy oczekiwany przeze mnie próg komentarzy uzbierał się już tego samego dnia. Dziękuję. ♥ Widocznie potrzebujecie jakiejś motywacji do komentowania. ;) Zatem kolejna część Liama pojawi się w piątek, o ile dobijecie tutaj do siedmiu komentarzy. :> Sądzę, że nie jest to aż tak dużo i ze spokojem dacie radę. :)
Serdeczne pozdrowienia dla wszystkich z Torunia. ♥ x

4 komentarze:

  1. Bardzo fajne zakończenie, dosyć przewidywalne, ale to czyni je takim uroczym i świetnym <3
    Nie wiem, czy to zdanie ma sens, ale mniejsza z tym. Życzę weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny. Szkoda, że to już ostatnia część. :/ no nic... świetnie to zakończyłas. czekam na kolejne Twoje dzieło *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowy ;D
    Z jednej strony jestem niepocieszona, że to już ostatnia część, z drugiej jednak cieszę się, że TAK się zakończył <3 Świetny imagin ^.^ Oczywiście czekam na coś superowego i nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha!! xd
    Ja wiedziałam, że będą razem :-D
    Takie zakończenia są najlepsze :-*
    Więcej takich pisz ;-)

    OdpowiedzUsuń