- Cześć, El - odparł. - Mam dwie sprawy.
- Słucham.
- Pierwsza. Zostawiłem wczoraj u ciebie kurtkę. Mógłbym po nią przyjść?
- Jasne, tylko wieczorem. Teraz jestem z Lou na zakupach.
-Yhm… - Jedno „Yhm”, które znaczy więcej niż sto słów.
- A ta druga sprawa? – zapytałam, przygryzając wnętrze policzka nerwowo.
- Druga? Ach, tak… W piątek Mark urządza małą imprezę. Może byście przyszli?
- Jasne. Czemu nie?
Zapadła głucha cisza w słuchawce.
- Harry?
- Tak?
- Wiesz, bo… - Chciałam coś powiedzieć, jakoś go pocieszyć, ale nie za bardzo wiedziałam, jak. – To się niedługo skończy. Jeszcze tylko szesnaście dni. Jakoś się ułoży.
Boże! Czy ja naprawdę nie mogłam wykrzesać z siebie niczego oprócz zwykłego, oklepanego: „Jakoś się ułoży.”?
- Tak, jasne – odparł bez większego przekonania i rozłączył się.
Oczy mi się lekko zeszkliły. Martwiłam się. Nie chciałam, żeby przyjaciel cierpiał z mojego powodu. Te telefony są przekleństwem, w prawdziwej rozmowie przytuliłabym go teraz.
Lou wrócił po chwili.
- Coś się stało? – zapytał. – Kto dzwonił?
- Harry. Pyta, czy będziemy na imprezie u Marka w piątek.
- I to jest powód do płaczu? – zaśmiał się, wkładając pomidora do wózka.
- Nie, jasne, że nie – zaprzeczyłam energicznie. – Przytul mnie, Lou – poprosiłam cicho.
Bez słowa podszedł do mnie i objął, a ja wtuliłam się w niego. I wtedy zrozumiałam, że choćbym nie wiem, jak się starała i nie wiem, co robiła nigdy nie uda mi się o Nim zapomnieć. Nigdy nie uda mi się wyrzucić z pamięci jego zapachu, ciepła… Jestem kretynką. Narobiłam Harremu nadziei, a tak naprawdę nigdy nie zapomnę o Louisie.
- Dzięki - szepnęłam, odsuwając się od niego.
- Do usług.
* * *
Około 19:00 zadzwonił dzwonek do drzwi i poszłam otworzyć, idąc jak na ścięcie. Rozmowa z Harrym na pewno nie zanosiła się na przyjemną.- Cześć – przywitał się, delikatnie całując mój policzek.
- Cześć – odparłam.
- Coś się stało? – zapytał. – Jesteś jakaś blada.
- Harry, musimy pogadać.
- Okej…
Usiedliśmy na kanapie w salonie.
- O co chodzi? – zapytał.
- Hazz, ja… przepraszam…
- Ale za co?
- Wczoraj… nie powiedziałam ci wszystkiego… - jąkałam się - ja… kocham Louisa.
Jego szczęka zacisnęła się, oczy zeszkliły.
- Nie mogę tak po prostu o nim zapomnieć – ciągnęłam. - Lubię cię. Nawet bardzo. Pociągasz mnie, ale nic więcej. Ja… nie chciałam, żeby tak to wyglądało. Pewnie teraz myślisz, że wczoraj się tylko tobą zabawiłam, ale to nieprawda. Dzisiaj po prostu uświadomiłam sobie, że… Przepraszam. Tak strasznie cię przepraszam.
- A teraz co? – zapytał podniesionym głosem. – „Zostańmy przyjaciółmi”, tak?
- Tak będzie lepiej.
Wstał z miejsca i podniósł rękę, aż się odruchowo wystraszyłam. Lecz on nie zamierzał mnie uderzyć. Delikatnie dotknął mojego policzka, odgarniając z niego pojedyncze kosmyki włosów. Następnie cofnął dłoń, formując ją w pięść i przyłożył do ust.
- Ja przepraszam – powiedział i szybkim krokiem wyszedł, trzaskając drzwiami, a ja położyłam się na kanapie, wbijając twarz w poduszkę i napięłam wszystkie mięśnie twarzy.
- Nie będę płakać, nie będę płakać – szeptałam do siebie, a pojedyncze łzy zmoczyły materiał poduszki.
No i z powrotem do szkoły. Kto się cieszy? :D Ja na pewno. xD <żart> Powodzenia wszystkim w nowym roku szkolnym. ♥
Na początek kilka spraw organizacyjnych. Zostało mi jeszcze trochę materiału z wakacji i posiadam w zanadrzu kilka nowych pomysłów. Jednak boję się, że mogę się zacząć nie wyrabiać z pisaniem, dlatego... Przykro mi to pisać, ale jest to ostatni post dodany w początkach tygodnia (znaczy, za tydzień będzie jeszcze jeden, ale to z innej okazji). Od teraz imaginy będą pojawiać się co tydzień w piątek (razem z nowymi rozdziałami na "Impassivity"). Trzecia klasa gimbazy jednak zobowiązuje. :3 Końcówkę zeszłego roku trochę zawaliłam i nie chcę, żeby to się powtórzyło. 5.00 ma być! :D
Tak dla jasności. Mi też jest przykro z powodu Hazzy w tym opowiadaniu, ale zakończenie miałam już z góry ustalone. :'( Chętnie bym go przygarnęła. ;c x)
No i na koniec mała prośba. Komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie. xoxo
Świetny rozdział, choć trochę smutny... :)
OdpowiedzUsuńRównież Tobie życzę powodzenia w szkole!
Imagin suuper, ja też 3 klasa teraz:) powodzenia:)
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, świetne i jeszcze raz: ŚWIETNE. Czy mówilam już, że to jest świetne...?? To jest świetne, napiszę tak od wypadku.
OdpowiedzUsuńTeż się nie cieszę, ale co poradzić... Niestety albo i stety szkoła jest obowiązkowa...