PIĄTEK
Stanęłam przed lustrem, mierząc się wzrokiem. Zdecydowanie te kilka nieprzespanych nocy nie wyszło mi na dobre. Cienie pod oczami mówiły wszystko.- Cóż… - westchnęłam. – Mówi się: „trudno”.
Nagle zadzwonił dzwonek i poszłam otworzyć.
- Cześć, Eli. Gotowa?
- Yhm.
- To chodźmy.
* * *
Impreza była udana, chociaż nie bawiłam się za dobrze. Zapewne przez obecność Harrego, który ukradkiem rzucał mi i Louisowi przeraźliwie smutne spojrzenia. Aż momentami miałam ochotę wydrzeć się na całe gardło: „Sumienie, zamknij się!”. Wszyscy się gdzieś zmyli około północy, a ja zostałam sama z pijanym Louisem. Siedział na kanapie, śpiąc na moim ramieniu. Sama nie wypiłam za dużo, bo moja słaba głowa mi na to nie pozwalała. Nie wiem, jakim cudem dotargałam go do swojego mieszkania. Położyłam go na kanapie i przykryłam kocem.- Eli? – wymamrotał sennie.
- Słucham.
- Eli, ja cię chyba kocham… - powiedział i usnął.
Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała, żebyś nie był pijany… - pomyślałam, delikatnie odgarniając włosy z jego twarzy.
* * *
Obudziłam się koło 9:00. Wstałam, wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Przygotowałam też kilka kanapek dla Louisa, chociaż nie widziałam nawet, czy i kiedy wstanie. Dopijałam właśnie swoją herbatę, gdy nagle wszedł do kuchni.- Cześć, Eli – przywitał się.
- Cześć, Lou. I jak tam? – zaśmiałam się szyderczo.
Zmierzył mnie morderczym spojrzeniem.
- Super! – prychnął sarkastycznie, siadając obok mnie.
- Oj, nie dąsaj się, Misiek. – Szturchnęłam go w ramię pięścią. – Każdemu się zdarzy trochę zabalować.
- Mhm…
- A teraz masz i jedz. – Podsunęłam mu talerz z kanapkami, lecz on odsunął go od siebie.
- Eli, musimy pogadać.
- O czym?
- Wczoraj…
- Pamiętasz coś w ogóle z wczoraj? – zaśmiałam się nerwowo.
- Więcej niż ci się wydaje. Powiedziałem ci coś wczoraj.
Wstałam z miejsca i podeszłam do okna.
- Wiem, zapomnijmy o tym.
- Chcesz? – zapytał cicho, szepcząc mi na ucho.
Zdziwiło mnie to pytanie. Jemu powinno zależeć na tym, żeby o tym zapomnieć, nie mi. On powinien to zaproponować, nie ja.
- Do czego zmierzasz? – odparłam wymijająco, odwracając się do niego przodem.
- Odpowiedz, Eli. Chcesz zapomnieć o tym, co ci powiedziałem?
A co tam! Żyje się tylko raz.
- Nie.
- Dlaczego?
- Chciałabym to słyszeć od ciebie codziennie, Louis. I nie po pijaku, tylko na trzeźwo. Mam dość udawania twojej dziewczyny. Chcę nią być naprawdę. Jednocześnie wiem, ze to niemożliwe, więc zniknę, gdy tylko nasza umowa się skończy. Spróbuję zapomnieć, chociaż wiem, że mi się nie uda. Bo nie mogę zapomnieć, że cię kocham, mimo że bardzo się staram.
Wyminęłam go, chcąc odejść, lecz nagle on złapał mnie za nadgarstek i ponownie przyciągnął do siebie, a następnie pocałował delikatnie. Nie rozumiałam tego nagłego ataku czułości. Chętnie odwzajemniłam pocałunek, bo wiedziałam, że może to być ostatni raz.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? – zapytał, tuląc mnie do siebie.
- Wy, faceci, naprawdę nic nie rozumiecie. Po co miałam ci mówić? Żeby zniszczyć naszą przyjaźń? Chociaż na tyle mogłam liczyć. Nie chciałam cię stracić.
- Eli, ja… - zaczął z wahaniem. – Wczoraj może i byłem pijany, ale nie kłamałem.
- Jak to? – Odsunęłam się od niego, będąc w szczerym szoku.
- Przepraszam. Przepraszam. Jestem tchórzem. Powinienem ci powiedzieć, ale nie bardzo wiedziałem, jak… Bałem się, że…
Zatkałam mu usta dłonią.
- Louis, nic nie mów. Po prostu mnie pocałuj.
Wzięłam rękę z jego warg.
- Eli, ja…
Stanęłam na palcach i wpiłam się w jego usta mocno, chcąc powstrzymać go przed mówieniem.
- Za dużo gadasz – szepnęłam. – Jak zawsze zresztą.
No i na koniec najśliczniejsze zdjęcie Elounor, jakie udało mi się znaleźć o 22:08. :)
Spodziewaliście się tej części wcześniej, o czym świadczy dzisiejsza liczba wyświetleń. Nie byłam jednak w stanie wygospodarować ani minuty czasu. Naprawdę. Poza tym liczba komentarzy pod poprzednią częścią nie jest powalająca. :-S
Musicie mi wybaczyć, jeśli tekst zawiera jakieś błędy. Jestem cholernie zmęczona. Sprawdzałam przed dodaniem, no ale... :c
Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się coś nowego. Szkoła daje nieźle w kość i to od samego początku roku. Mam chęci i pomysły, ale brakuje niestety sił i czasu. :< Myślę, że wszystko wróci do stosunkowej normalności, jak ogarnę się z lekturami na konkurs j. polskiego.
PS. Wszystkie zaległości na Waszych blogach nadrobię... w bliżej nieokreślonym czasie. :(
Pozdrawiam, mimo wszystko. Zmęczona i smutna, ale pozdrawiam. xoxo ♥
O jej... Ja też jestem zmęczona i smutna. Mam już dośc szkoły, a to dopiero pierwszy tydzień. Ja się psychicznie wikańczan. Ale mniej o mnie, więcej o tym genialnym imaginie/opowiadaniu i wspaniałej części powyżej. Po prostu idealne zakończenia. Świetnie, świetnie <33 Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszyłam z... no ze wszytkiego... tego na imprezie i później w kuchni (i z poprzednich części też).
OdpowiedzUsuńŻyczę w szkole powodzenia i czekam na coś nowego ;D
Pięknie zakończyłaś, szczęśliwie :) Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńJa tez jestem zmęczona dlatego napiszę tylko tyle: cudo *.*
OdpowiedzUsuńSuuuuper imagin, rozumiem cię z tą szko.łą bo mam to samo:/ do następnego;)
OdpowiedzUsuńTaaak, Lou zdecydowanie za dużo gada xd haha.
OdpowiedzUsuńImagin świetny jak i wszystkie części :-*
Czekam na jakieś kolejne Twoje cuda :-D