No dobra. I tak wiem, że przeczytacie, a niektórzy zapewne już się uśmiechnęli, gdy zobaczyli tę magiczną kombinację cyfr w tytule, ale ostrzeżenie musi być. Tak dla ozdoby. :D Fajnie się czyta takie sceny, ale ja niestety ich pisać nie umiem, więc nie zabijajcie mnie za nią. Pliss.... ☺
"Czasem tylko wielka złość może rozbudzić wielką namiętność".
<~> - zmiana perspektywy z [t.i.] na Zayna i odwrotnie ;)
"Czasem tylko wielka złość może rozbudzić wielką namiętność".
* * *
Wpadłam
do domu z hukiem. Rozebrałam się szybko i w gniewie, rzucając płaszcz i apaszkę
gdzieś w przedpokoju. Za mną oczywiście podążał Zayn - mój odwieczny cień,
bodyguard od siedmiu boleści, zakichana gwiazda, która wszystko wie lepiej.
Zaczęłam krążyć nerwowo po salonie, nie mogąc się uspokoić.
-
[t.i.]... - powiedział niepewnie, chwytając moje ramię.
Wyrwałam
mu się.
-
Nic. Do. Mnie. Nie mów.
-
A co ja takiego zrobiłem?
-
Jeszcze się pyta! Pf! - prychnęłam poirytowana. Tak naprawdę tylko czekałam na okazję do wybuchu. - Jakim prawem?! Powiedz mi, jakim prawem zachowałeś się tak w stosunku do tego
chłopaka, co?!
-
Podrywał cię.
-
I co?! I co, ja się pytam?! Nie jesteś moim ojcem, do ciężkiej cholery!! Nie
masz prawa zachowywać się, jakbym była twoją własnością!!
Moje
gardło zaczynało już piec od nadmiaru krzyków, ale frustracja w dalszym
ciągu nie malała.
-
Nie bądź zła...
-
Ja mam nie być zła?! Ja mam nie być zła?! Żeby być na kogoś złym, trzeba coś do niego czuć, a ty jesteś tylko moim cholernym ochroniarzem!! Nie
obchodzisz mnie, a ja nie obchodzę cie...!
Nagle
złapał mnie mocno za ramiona, pochylając się nade mną lekko, żeby spojrzeć mi w
oczy.
-
Kiedy to do ciebie dotrze, [t.i.], że obchodzisz mnie bardziej niż powinnaś? -
zapytał.
Wtedy
dopiero zrozumiałam, jak idiotycznie się zachowałam. Zrobiłam mu awanturę o
scenę zazdrości, gdy tak naprawdę właśnie takiego zachowania od niego
oczekiwałam. Chciałam, żeby pokazał, że mu na mnie zależy, że jestem dla niego
ważna; że stanowię dla niego część życia, a nie tylko pracy.
Nie
kontrolując tego pragnienia, wpiłam się łapczywie w jego usta. Wplotłam palce w
jego włosy, przyciągając go do siebie jeszcze bardziej. Zamknął mnie w
ramionach, z pasją muskając moje wargi. Nie mogliśmy się nasycić tym
pocałunkiem. Jego spragnione wargi coraz zachłanniej i łapczywiej pieściły
moje. Nie opierałam się, gdy wsunął mi język do ust, nie opierałam się, gdy
jego pocałunki przeniosły się na moją szyję. Stałam tak ogłuszona namiętnością,
żądna jego bliskości, poddana namiętności.
<~>
To
wszystko zdecydowanie działo się za szybko. Czułem, jak tracę kontrolę, a
jednocześnie nie byłem w stanie tego przerwać. Jej ciało w taki cudowny sposób
odpowiadało na moje pieszczoty. Drżała, gdy stykałem się ustami z jej wrażliwą
skórą, wzdychała, gdy dotykałem coraz to wrażliwszych punktów. Jej zapach
odbierał mi rozsądek. Chciałem tylko jej. Teraz, natychmiast. Otępiony tym
wszystkim: nadmiarem jej bliskości i pożądaniem, zacząłem podwijać materiał jej
bluzki. Czułem się jak najszczęśliwszy facet na Ziemi, gdy pozwoliła mi się jej
pozbyć. Byłem cały jej, a ona cała moja. Nie liczyło się już nic. Łącznie z
konsekwencjami.
Jej
ciało widocznie pragnęło mojej bliskości tak samo jak moje jej. Przyciągałem ją
do siebie coraz mocniej i mocniej. Całowałem jej spragnione wargi, które
jeszcze przed chwilą na mnie tak złorzeczyły. Co za ironia.
-
Zayn... - jęknęła - sypialnia.
Nie
musiała długo czekać na moją reakcję. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem wprost do
pomieszczenia z ogromnym łóżkiem pośrodku. Tak cholernie jej pragnąłem. Czułem
się jak na granicy desperacji. Zazwyczaj to ja panowałem nad sytuacją, w tamtym
momencie było zupełnie odwrotnie. Ona mogła ze mną zrobić, co chciała.
Postawiłem ją na podłodze w sypialni, a wtedy nagle jej dłonie znalazły się pod
moją koszulką. Czułem, jak moje ciało na nią reaguje.
-
[t.i.]... - wychrypiałem. Sam nie byłbym w stanie w tamtym momencie rozpoznać
swojego głosu.
Pozbawiła
mnie koszulki, po czym sięgnęła do paska moich spodni. Rozpięła go, a wtedy ja
zabrałem się za jej stanik. Upadł na podłogę. Tak samo reszta ubrań. Dotykałem,
pieściłem, całowałem każdy skrawek jej rozpalonego ciała, a ona poddawała mi
się. Do czasu. Nagle przejęła kontrolę nad sytuacją. Pchnęła mnie na łóżko z
całą stanowczością. Posłusznie opadłem na miękki materac. Położyła się na mnie,
wpijając w moje usta. Jednocześnie dłonią zaczęła szukać czegoś w szafce nocnej
i po chwili wyjęła z niej zabezpieczenie. Nie pozwoliłem jej górować zbyt
długo. Przekręciłem nas tak, że to ja leżałem na niej. Mój silny puls w
okolicach krocza dawał o sobie znać. Pożądanie domagało się zaspokojenia.
Założyłem prezerwatywę i pocałowałem jej miękką szyję, po czym zacząłem
ostrożnie zagłębiać się w nią. Jej ciało delikatnie wygięło się, a z gardła
wydobył się jęk. Tak wspaniale się czułem. Wchodziłem w nią powoli i
subtelnie. Jej powieki drżały. Ścisnęła je.
Starałem
się być delikatny, lecz moje pożądanie, nad którym nie mogłem zapanować, cały
czas rosło. Nasze ciała idealnie współgrały ze sobą. Nasze ruchy z każdą
stawały się coraz szybsze. W końcu eksplodowałem w niej, a wtedy i ona jęknęła
głośniej.
Przez chwilę zostałem tak w tej samej pozycji, dysząc ciężko, po czym zszedłem z niej.
<~>
Wyszedł
z sypialni w samych bokserkach, a ja podniosłam się do pozycji siedzącej,
patrząc na skotłowaną pościel. Westchnęłam.
Czy
to cokolwiek zmieniło?, zapytałam samą siebie w myślach.
Wyciągnęłam
spod poduszki piżamę i ubrałam się, po czym ponownie położyłam do łóżka. Nie
miałam nawet siły zbierać ciuchów, które walały się po całej sypialni. Moje
policzki w dalszym ciągu pałały. Wlepiłam wzrok w sufit, nie myśląc o niczym.
Nie żałowałam. Tego mogłam być pewna. Nagle do środka wszedł Zayn i usiadł na
łóżku. Spojrzałam na niego i pierwsza przerwałam ciszę:
-
Wiem, żałujesz i jest ci przykro - powiedziałam gorzko.
Uśmiechnął
się smutno.
-
Szkoda.
-
Co szkoda?
-
Że tak o mnie myślisz.
Wsunął
się pod kołdrę obok mnie, po czym przytulił się do mnie, kładąc rękę na moim
brzuchu.
-
Niczego nie żałuję - powiedział z całą stanowczością.
*
Gdy
się obudziłam, Zayna przy mnie nie było. Wstałam z łóżka, poprawiając brzeg
piżamy, którą miałam na sobie i wyjęłam z szafy jakieś ciuchy, lecz zanim
jeszcze udałam się do łazienki, rozejrzałam się po wszystkich pokojach. Nie
było go nigdzie. Tak samo jak jego butów.
Ścisnęłam
powieki, nie pozwalając emocjom na wzięcie góry.
Może
wyszedł tylko się przejść?...
Tak,
wmawiaj sobie, idiotko.
Zrobiło mi się cholernie przykro. Przez chwilę... naprawdę moment... myślałam, że to coś dla niego znaczyło. Pomyliłam się i to bardzo. Poczułam się... po prostu wykorzystana.
Co? Przespał się ze mną, a potem sobie poszedł??
Co? Przespał się ze mną, a potem sobie poszedł??
Wzięłam
szybki prysznic i zrobiłam poranną toaletę. Nagle mój wzrok zatrzymał się na
bransoletce z przywieszkami. Jedna z nich - ta w kształcie kostki Rubika - była
"prezentem" od Zayna. Miała bowiem w środku wbudowany nadajnik GPS,
dzięki któremu by mnie namierzył, gdybym tylko mocno ścisnęła przywieszkę.
Czy
powinnam ją ubrać??
Po
chwili namysłu założyłam ją, gdy nagle poczułam ogłuszający ból i padłam bez
czucia na zimne płytki w łazience.
Szczerze przyznam, że ostatnio bardzo (może nawet zbyt) krytycznie podchodzę do wszystkiego, co robię, dlatego z pisaniem też nie jest najlepiej. Czasami mam ochotę po prostu wypieprzyć do kosza cały folder "Opowiadania" z pulpitu. -.- Naprawdę nie wiem, co jest tego powodem; ostatnio po prostu nic mi się nie podoba. :/ Dlatego teraz jedyne, o co mogę Was prosić, to szczere opinie pod tym... czymś. :/ I do następnego. ;) Dziękuję, że jesteście ze mną mimo wszystko. :*
PS. Do Wiktorii. Naprawdę nie wiem, co się stało z Twoim komentarzem pod poprzednim postem. 6:00 - był, potem wróciłam do domu 12 godzin później i już go nie było. 'O' Naprawdę nie wiem, jak to się stało. Na szczęście na Gmailu się zachował, to sobie go gwiazdką oznaczyłam, żeby nie zginął. :)
Szczerze przyznam, że ostatnio bardzo (może nawet zbyt) krytycznie podchodzę do wszystkiego, co robię, dlatego z pisaniem też nie jest najlepiej. Czasami mam ochotę po prostu wypieprzyć do kosza cały folder "Opowiadania" z pulpitu. -.- Naprawdę nie wiem, co jest tego powodem; ostatnio po prostu nic mi się nie podoba. :/ Dlatego teraz jedyne, o co mogę Was prosić, to szczere opinie pod tym... czymś. :/ I do następnego. ;) Dziękuję, że jesteście ze mną mimo wszystko. :*
PS. Do Wiktorii. Naprawdę nie wiem, co się stało z Twoim komentarzem pod poprzednim postem. 6:00 - był, potem wróciłam do domu 12 godzin później i już go nie było. 'O' Naprawdę nie wiem, jak to się stało. Na szczęście na Gmailu się zachował, to sobie go gwiazdką oznaczyłam, żeby nie zginął. :)