wtorek, 5 sierpnia 2014

#18 Harry cz.8

- Beth, mów! – Potrząsnęłam dziewczyną mocno, nie panując nad łzami i paniką. – Powiedz, że z nim wszystko w porządku!
- Oczywiście, że tak. Co ci w ogóle przyszło do głowy? Fizycznie nic mu nie jest.
- Przepraszam. – Puściłam dziewczynę i otarłam łzy. – Poniosło mnie.
- Nie, ja przepraszam. Niepotrzebnie cię wystraszyłam. Nic złego się nie stało. Przynajmniej nie aż tak.
- Więc co? - zapytałam, podciągając nosem.
- Chodzi o ten apel. No… przyznam szczerze, że nikt się tego nie spodziewał. – Zrobiła pauzę. Zapewne dla efektu. Cała ona. – Jakoś tak w połowie Styles wszedł na scenę poproszony przez samą Panią Dyrektor.
- I co? Beth, cholera. Mów szybciej!
- Myślę, że sama powinnaś to zobaczyć. Daj telefon, to ci wyślę.
Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i podałam dziewczynie, a ta wyjęła swoją i po chwili krótki, cichy dźwięk powiadomił o odebraniu pliku.
- Powinnaś to obejrzeć – powiedziała. – Najlepiej sama, żeby nikt ci nie przeszkadzał. A gdyby coś, to dzwoń. Nawet w nocy. A co z tym zrobisz? Sama będziesz musiała zdecydować.
- Mam się bać?
- Nie… Po prostu w końcu zrozumiesz wszystko. Ale to później. Teraz chodź, bo otworzyli w centrum nową lodziarnię i ponoć mają najlepszy sorbet brzoskwiniowy w mieście.
WIECZOREM
Kolor bordowy - film
Położyłam się do łóżka z telefonem w dłoni. Przed oczyma stanął mi obraz tych stalowych tęczówek zimnego spojrzenia i warg zaciśniętych w wąską linię. Wtedy widziałam go po raz ostatni… Otarłam łzę, która spłynęła nieoczekiwanie po mojej skroni, i zebrałam się w sobie. Otworzyłam plik w telefonie. Jakość może nie była powalająca, ale wszystkie kształty potrafiłam rozróżnić.
Wszedł na scenę. Przystojny i elegancki. Jak zawsze. Trochę zeszczuplał. A może film tak tylko to pokazuje? Stanął przy mównicy i zaczął:
- Nie będę się przedstawiał, bo wszyscy doskonale mnie znacie. Na pewno zastanawiacie się, co tu robię. Sam nie wiem. Doskonale zdaję sobie sprawę, że to niczego nie naprawi, nic nie zmieni, ale jeżeli w końcu z siebie tego nie wyduszę, to umrę. Nie wiem, czy… [t.i.], nie wiem, czy to kiedyś zobaczysz. Zapewne kilka kamer mnie teraz nagrywa. Nie wiem, czy w ogóle będziesz chciała mnie po tym wszystkim oglądać…
Przestałam patrzeć na ekran, bo za mgłą łez i tak nic nie widziałam. Położyłam się na boku, kładąc komórkę tuż obok głowy, żeby wszystko słyszeć.
- …ale wiedz, że… Tak, od początku myślałem tylko o jednym. Chciałem Cię skrzywdzić. Przyznaję się. Zostaliśmy parą. Tak łatwo mi uwierzyłaś… byłaś taka niewinna i bezbronna. Jak mały wróbelek, który jeszcze nie nauczył się latać.
Rozpłakałam się. Wróbelek…
- I uwierzyłaś w to, że się zmieniłem. Uwierzyłaś w te wszystkie moje czułe słówka, w te wszystkie „Kocham cię”, które były nieszczere. Tak mi się przynajmniej wydawało. I dopiero TAMTEGO dnia, gdy się kochaliśmy, zorientowałem się, że nie. Wiesz, dlaczego tak bardzo chciałem, żebyś została? Bo to wszystko od samego początku było skrupulatnie zaplanowane. I wiedziałem, że jeżeli wyjdziesz, stracę Cię na zawsze. Podświadomie czułem, że to nasze ostatnie wspólne chwile. I tak bardzo chciałem Cię wtedy przy sobie zatrzymać. Przytulić mocno i ponownie poczuć Twoje ciepło, twój dotyk, twój zapach… I wtedy zrozumiałem, że Cię kocham. Ale nie było już odwrotu. To się musiało skończyć. Właśnie wtedy, właśnie w ten sposób. Od początku nie zasługiwałem na kogoś tak wyjątkowego, jak Ty i musiałaś się w końcu przekonać, jaki jestem naprawdę. I dopiero gdy… zobaczyłem Cię… taką zapłakaną na środku korytarza, zrozumiałem, jak wielką krzywdę Ci wyrządziłem. Nienawidzę siebie za to. Nie mogę patrzeć w lustro, bo widzę tylko cholernego drania, który prawie zabiłby kogoś, kogo kocha. I gdybyś wtedy umarła… gdyby cię nie odratowali… umarłbym z Tobą. I sam już nie wiem, co jest gorsze, bo te wyrzuty sumienia kiedyś mnie zadręczą, więc i tak umrę. Właściwie. Wszystko mi jedno. Bo co to za życie bez Ciebie? Za pół miesiąca skończymy szkołę, a później zapewne już nigdy się nie zobaczymy. I dobrze. Nie będziesz więcej przeze mnie cierpieć. Zapomnisz o tym wszystkim, co Ci zrobiłem i jakoś to wszystko się na nowo ułoży. Nie oczekuję wybaczenia, bo wiem, że na nie nie zasługuję – głos mu się łamał. – Kocham Cię. Naprawdę. Nie kłamię, bo nie mam po co. Istnieje tylko jedna rzecz na tym świecie, która przewyższa tę miłość, a jest to moja nienawiść do samego siebie. Nigdy nikogo nie kochałem, a jak już pokochałem, to… ta osoba prawie by się przeze mnie zabiła. Kocham cię i przepraszam. Chciałem tylko, żebyś wiedziała.
Głośny tupot świadczył o tym, że zbiegł ze sceny, ale wtedy się urwał i zrozumiałam, że film się skończył. Wybuchłam głośnym płaczem, zakrywając twarz dłonią. Moja klatka piersiowa zatrzęsła się. Kochałam go. Cały czas go kochałam i cholernie bolało, widzieć, jak cierpi. Rozum wiedział, że to nieprawda, ale serce cały czas krzyczało, że to moja wina. Że przeze mnie cierpi. Tak bardzo chciałam znowu się do niego przytulić z całej siły i zacząć wszystko od nowa. Wybaczyłabym mu. Wybaczyłabym, żeby tylko nie cierpiał. Żebym ja nie cierpiała bez niego. Nagle usłyszałam ciche pukanie, a po chwili do pokoju weszła mama i bez słowa położyła się obok, tuląc mnie do siebie.
- Mamo, on mnie kocha… - szlochałam - …kocha… Cierpi… to wszystko moja wina! Moja wina!
- Dziecko, co ty mówisz! Jeżeli cierpi przez kogoś, to tylko przez siebie, bo cię skrzywdził. Nie wolno ci nawet tak myśleć.
- Mamo, ja… chcę… znowu… z nim być… kocham go, a on kocha mnie… teraz już wiem… na pewno…
- Przemyśl, to jeszcze, córeczko. Nie rób niczego pod wpływem emocji.
- Kocham go… - szeptałam bezsilnie – kocham…
Notka zapewne w komentarzu, bo tych telefonów, to ja nie ogarniam. ;/ Chyba się starzeję. ;3

7 komentarzy:

  1. Po pierwsze serdeczne pozdrowienia z Kołobrzegu. Pogoda trochę nieciekawa, ale jakoś dajemy radę. :)
    Ta część miała być jutro, ale Internet jest bardzo kapryśny i chodzi jak taka menda. :@ Raz szybciej, raz wolniej. Ugh... ;/
    Za to macie tę część wcześniej. Mam nadzieję, że się cieszycie. ;3 Nikt z Was nie wpadł na to, że coś się wydarzyło na tym apelu. I o to chodziło. Przynajmniej jest jakiś element zaskoczenia. xd
    Pozdrawiam serdecznie, a następną część (ostatnią) postaram się dodać koło piątku bądź soboty. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem *.*
    Nie wiem czy mi uwierzysz, ale płakałam razem z bohaterką jak Hazz mówił *.*
    Chyba powinnam się cieszyć, ale to jest tak poruszające... Jeszcze gdzieś w oddali słyszę piosenkę Lady Pank-Zawsze tam gdzie ty *.* Ryczę i jest mi dobrze <3 (tylko gorąco u mnie, ale mam wiatrak, przeżyje *.*)
    To co napisane jest powyżej... nie wiem jak można zrobić coś tak wspaniałego... jak to jest że na momentach wzruszających raczej nie płacze, a tu... choć to słowa... płakałam... No dobra już dobra... To było wzruszające *.*
    Mówię Ci! Jak skończyłaś 7 część to myślałam że zwariuje przez to oczekiwanie, niepewność i strach... Jak zwykle najgorsze myśli... I jeszcze Beth nie powie od raz o co chodzi tylko gada ogólnikami... ! Grrrr z każdą linijką denerwowałam się coraz bardziej! Zobaczysz! Kiedyś będziesz miała mnie na sumieniu bo umrę z tego nicniewiedzenia :p
    Ale moje zachowanie było mistrzowskie <3 Może to nie było aż tak przerysowane ale wyobraziłam sobie sytuację kiedy siedzimy na ławce a ja ją tak mocno szturcham i krzyczę: NO MÓW!!! Mam dziś świetny humor <3
    Później apel... no nie! A ja myślałam, że to epizodyczny, nic nie znaczący fakt, dlatego mnie tak zdziwiłaś że nawet tego szukałaś *.* Grrrrr, było mówić :P!
    Hazz coś mówi na apelu jest filmik, a te jak gdyby nigdy nic idą sobie na sorbety brzoskwiniowe... #NONIEWYTRZYMAM
    Ale w końcu nastała ta chwila kiedy oglądam filmik^^ (bo jakbyś zaczęła pisać jaki sorbet jest pyszny i jak go kupują i .... To bym Cię znalazła i powiedziała co o tym sądzę! jak możesz tak trzymać w niepewności przez tyle czasu?! (mam nadzieję że i tak wiesz, że to kocham <3)
    A jak już się zaczęła bordowa czcionka to wymiękłam... Hazz ja też ci wszystko wybaczam! <3
    Tylko tak nie cierp <3!
    Płakałam. Mogę ci przysięgnąć z ręką na sercu, że płakałam.
    Styles to wszystko mówił przy ludziach! Na apelu! Dla mnie! Kocham go, kocham, kocham, kocham <3 A potem nazwał mnie wróbelkiem *.* Niesamowite <3 Ja chcę Hazzusia tu natychmiast! :P Jego wypowiedź była magiczna... i już nawet mam gdzieś że większość to były kłamstwa.... Kocha, żałuje... <3 Przeprasza <3 Nic więcej mi nie potrzeba. Jak to czytam jeszcze raz czułam mrowienie na rękach. Jakbym ... no nie wiem... czuję się doskonale <3 Harry Styles to najcudowniejszy chłopak na świecie! <3 Wyznał miłość przed całą szkołą *.* Może się powtarzam, ale już tego nie kontroluje bo jestem zbyt rozemocjonowana. Ja kocham jego, on kocha mnie... a znając życie rozstaną się "dla mojego dobra" jak tak zrobisz to nie wiem co Ci zrobię! :P
    Żądam Happy Endu <3 <3 <3
    No i jeszcze moja mama... nie, już nic nie jest ważne <3 Harry jest wspaniały i go kochaaaam! <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3
    (przechyl głowę w prawo i zobacz jak bardzo <3)
    A następna część będzie ostatnią? Nieeeee (czytałam jak na razie niewiele Twoich dzieł ale to było najlepsze <3 wszystkie, ale to coś wyjątkowego <3)
    Foreverdirectioners:*
    Zamienię każdy oddech w niespokojny wiatr
    By zabrał mnie z powrotem - tam, gdzie masz swój świat
    Poskładam wszystkie szepty w jeden ciepły krzyk
    Żeby znalazł Cię aż tam, gdzie pochowałaś sny ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak słów. Płaczę z telefonem w ręku i nie mogę uwierzyć. Kocha ją... Wyruszyłaś nas i to cholernie. Gratuluję świetnego rozdziału i życzę udanych wakacji. *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. O Kołobrzeg, śliczne miasto ;)
    Boski rozdział, nie mogę się uspokoić po tym, co przeczytałam. Wow i tyle. Czekam na nexta, a Ty korzystaj z wyjazdu :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Masajo nie spodziewała się tego wszystkiego, ciekawi mnie co dalej do nastepnego:) /aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham <3 Tak świetnie napisane i tak prawdziwe. Czuje że naprawde tam jestem :))) Czekam na kolejną :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku... Popłakałam się na przemowie Harry'ego... Myślałam, że się nie orzejmie [t.i], a tymczasem on naprawdę ją zaczął kochać! To jest tak smutne i piękne w jednym! Nawet nie wiem jakimi słowami to opisać, po prostu zaczęłam płakać...

    OdpowiedzUsuń