♫MUZYKA♫
(Wcześniej zapomniałam. Jeżeli ktoś przeczytał bez słuchania, to trudno. Wiem, że jest już teledysk, ale wersja z tekstem wydaje mi się smutniejsza, a na takim efekcie mi zależy. Włączyć koniecznie! ☺)
(Wcześniej zapomniałam. Jeżeli ktoś przeczytał bez słuchania, to trudno. Wiem, że jest już teledysk, ale wersja z tekstem wydaje mi się smutniejsza, a na takim efekcie mi zależy. Włączyć koniecznie! ☺)
Żyłem. Teoretycznie żyłem. Funkcjonowałem jak wszyscy. Chyba. Nie płakałem po nocach, nie śniły mi się koszmary. Może to przez tę iskierkę nadziei, która tliła się gdzieś tam głęboko? Lecz Ona nie dawała znaku życia. Odwiedziłem kilka jej przyjaciółek, ale żadna nie chciała mi powiedzieć, gdzie jest.
- Niall... - tłumaczyła każda z nich - jeżeli naprawdę ją kochasz, to zapomnij o niej. Jej się udało, też spróbuj.
Każde z tych spotkań wyglądało tak samo. Zapomniała? Już? Ja nigdy nie zapomnę. A może ma kogoś? - myślałem. - To by wiele wyjaśniało...
Usiadłem na kanapie w salonie, włączając jakąś beznadziejną komedię w telewizji.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, lecz nie zmieniłem pozycji, bo jeżeli to któryś z chłopaków albo rodzice - a jedynie ich się spodziewałem - to weszliby sami. Po chwili dzwonek się powtórzył, więc niechętnie wstałem, wyłączając odbiornik pilotem i powlokłem się w stronę drzwi. Nie wyjrzałem przez wizjer, bo kto by chciał mnie okraść, skoro nie miałem już niczego oprócz wspomnień? Ale to była Ona.
- Cześć - przywitała się ze mną.
- Cześć - odparłem, zupełnie nie wiedząc, jak się zachować.
- Proszę - powiedziała, wręczając mi kilka płyt - zabrałam je przypadkowo. Przepraszam, że tak późno, nie było po prostu... okazji.
Przygryzła wnętrze policzka. Jak zawsze, gdy była zdenerwowana.
- Rozumiem. Wejdziesz?
- Nie, ja... spieszę się.
- Alex, proszę - szepnąłem, ledwo słyszalnie. - Porozmawiajmy.
Zauważyłem, że się waha, lecz po chwili weszła do środka i udaliśmy się do salonu. Obserwowałem ją cały czas. Rozglądała się, jakby z zaciekawieniem. Usiedliśmy na kanapie. Przyjrzałem się jej bliżej. Jej oczy przygasły, zeszczuplała. Już nie była tą pełną życia dziewczyną z marzeniami.
- Nic się tu nie zmieniło - powiedziała.
- Zmieniło się więcej, niż ci się wydaje - odparłem, uśmiechając się smutno. - Ciebie nie ma.
Zaczęła wyłamywać sobie palce.
- Co u ciebie? - zapytała.
- Żyję – odparłem i była to jedyna sensowna odpowiedź. - Alex, kochanie. - Przysunąłem się do niej, chwytając jej dłoń. Znajome ciepło zatrzymało się między naszymi palcami. - Spróbujmy jeszcze raz, błagam. Tęsknię za tobą.
- Niall... To nie takie proste.
- Proszę. Zrobię wszystko, ale wróć do mnie. Wróć TUTAJ. Nawet ten dom za tobą tęskni.
- Nie, Niall. Nie wyszło nam. Pogódźmy się z tym i po prostu rozejdźmy.
- Ale, Alex... Błagam... Zrobię wszystko. Kocham cię.
- Nie, Niall. To niemożliwe - ucięła krótko.
- Dlaczego?
Zaczęła uciekać przed moim wzrokiem.
- Mam kogoś - po tych słowach pękło mi serce na milion drobnych kawałeczków. Tego ścisku w klatce piersiowej nie da się opisać. Poczułem ból. Psychiczny i fizyczny.
- Przepraszam - odezwała się po chwili.
- Nie przepraszaj. Bądź szczęśliwa - odparłem.
Chociaż ty, dodałem w myślach.
- Niall... - jęknęła. - Przeżyliśmy razem cudowne chwile. Było nam naprawdę dobrze. Przepraszam, że nie dałam rady.
- To nie twoja wina. W sumie, nawet nie nasza. To ja przepraszam, że cię nie obroniłem.
Uśmiechnęła się leciutko.
- Trzymaj się, Niall. Dasz sobie radę. Spróbuj ułożyć sobie życie na nowo. Beze mnie. Jesteś świetnym facetem. Znajdziesz kogoś.
Pocałowała mnie w policzek i wstała z kanapy.
Podsumowałem to w myślach dwoma słowami: „Definitywny koniec”.
* * *
Kilka godzin tułałem się po mieście bez celu. Ale co tam czas? Czas był nieważny. Czas się nie liczył. Snułem się po znajomych miejscach, żegnając się z nimi czasem nawet nieświadomie. Minąłem restaurację, gdzie po raz pierwszy zabrałem ją na randkę, minąłem Nando's, gdzie uwielbiałem jeść, minąłem znajomy park, gdzie po raz pierwszy wyznałem jej miłość. Londyn nocą był naprawdę piękny. Około piątej nad ranem nogi zaprowadziły mnie na Tower Bridge. Stanąłem, obserwując Tamizę. Była taka spokojna w moich oczach, a jednocześnie potężna i niszczycielska. Chłodny, poranny wiatr owiewał moje rozgrzane policzki. Nie płakałem już. Moje suche oczy nie były w stanie uwolnić ani jednej łzy. Poczułem ulgę. Już znalazłem rozwiązanie wszystkich moich problemów. Po prostu wyszedłem za barierkę. Bez zbędnego lamentowania, żegnania się. Skoczyłem.Możecie pomyśleć, że jestem tchórzem. Że nie walczyłem. Nieprawda. Ja nie poddałem się, nie uciekłem przed walką. Uciekłem przed hańbą i bólem przegranego.
Sama nie wiem, co tu napisać. Od czasu tego snu z Hazzą w ogólnie nie mam chęci do pisania. Nie chodzi tu o Was, bo pięknie komentujecie i z całego serduszka dziękuję za każdy komentarz i wyświetlenie. ♥ Zachęcam również do komentowania. Chciałabym wiedzieć, czy jest Was więcej. ;) Postaram się... jakoś zebrać, to może dokończę to jutro (bo na całą sobotę wyjeżdżam). Chciałabym chociaż pierwszą część mieć gotową. Zobaczymy, jak mi pójdzie. :)
PS. Jeżeli chodzi o tytuł posta, to nie jest to żadne moje przeoczenie. To nie ostatnia część tego opowiadania. ;)
Piękny imagin ♥ Smutny... Ale i takie muszą się czasem pojawić :)
OdpowiedzUsuńMam pytanko, napisałaś "Alex". Rezygnujesz z [T.I.]? :<
Nie, oczywiście, że nie rezygnuję z [t.i.]. ;) Od czasu do czasu po prostu zdarza mi się napisać coś ze zwykłym imieniem. Tak było na przykład z trzecim opowiadaniem na tym blogu. :) Takie przyzwyczajenie jeszcze z czasów zeszytów, bo tam każda bohaterka miała normalne imię. ;) Nie zamierzam do tego wracać. Zwyczajnie od czasu do czasu (może) pojawi się tutaj coś z imieniem zamiast [t.i.], ale nie wiem. Zależy. ;)
UsuńPozdrawiam.♥
Oo. Wspaniale *.* taki biedny Niall ... Tak mi go szkoda... A pomyśleć że to wszystko przez. Mnie :'( to spotkanie były takie pełne bólu.. Normalnie bym się wzruszyła, ale moja siostra cioteczna przychodzi i chce mi zabrać telefon i mi każe wąchać jakieś świeczki, więc jak widzisz nie da się :) a potem ten skok... No to chyba nasz horanek jakoś ocaleje :3 czekam :* przepraszam że krótko, ale nie jestem fanką pisania komentarzy na telefonie, a na razie to mój jedyny kontakt ze światem, pozdrawiam i kocham <3
OdpowiedzUsuńomg cudowne, szkoda mi Nialla nie lubie gdy on jest smutny, bo chce mi się płakać:( z niecierpliwością czekam na nn;) /aga
OdpowiedzUsuńJejku jakie to jest piękne i smutne jednocześnie *_* oczywiste jest to, że cholernie mi szkoda Nialla :( chętnie bym go teraz przytuliła! <3 czekam na kolejny, pisz szybko :-*
OdpowiedzUsuńpięknie, wspaniale napisane <3
OdpowiedzUsuń...
OdpowiedzUsuńOstagnio czytam same imaginy z samobójstwami... Dziwne.
No muszę powiedzieć, że to jest genialne. Świetnie napisane. Superaśne <33
Uwielbiam Twojego bloga (albo Twój blog, nwm)