piątek, 6 czerwca 2014

#12 Marcel cz.6

Zastanawiałam się, czy dodać ostrzeżenie o wulgaryzmach. Ostatnio jest ich u mnie całkiem sporo, ale w tej części jeszcze więcej. Jeżeli komuś przeszkadzają, to przepraszam. :|

Stanęłam jak wryta z rozdziawionymi ustami,  przyglądając się uroczej scence. Wysoki, przystojny brunet i czarnowłosa piękność, której uśmiech wyglądał jak z reklamy pasty do zębów. Śmiali się. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że tym brunetem był... Marcel! MÓJ Marcel! Patrzył na tę hienę jak na... ósmy cud świata!!! Nagle on dotknął jej policzka, a ta żmija momentalnie się zarumieniła, spuszczając wzrok! Ich twarze były tak blisko, że stykali się nosami.
W tym momencie wszystko się rozmyło. Pobiegłam do toalety. Wpadłam do kabiny, zamykając ją i usiadłam na sedesie, chowając twarz w dłoniach. Rozpłakałam się głośno.
Jak on mógł?! A ja mu tak ufałam!
Nagle usłyszałam pukanie.
- Zajęte! - krzyknęłam.
- [t.i.]? - zapytała Lucy. Była niską, niczym nie wyróżniającą się dziewczyną o kręconych, miedzianych włosach. Od czasu mojej kłótni z Sophie to z nią dogadywałam sie najlepiej.
- Tak.
- Ja... Wszystko widziałam. Nie płacz, bo niewarto.
Ale ja rozpłakałam się jeszcze głośniej.
- [t.i.]! - Zapukała ponownie. - Nie płacz! Co z niego w ogóle za dupek? Jak można tak... przy wszystkich... Ech...
Otworzyłam kabinę i pchnęłam drzwi. Lucy od razu uklęknęła przy mnie, chwytając obie dłonie.
- Nie płacz, kochana. Wszystko się ułoży.
- Ale... - szlochałam - ja myślalam, że... on jest... inny... Miało być... i...naczej.
- Co za hipokryta! A tobie robił awantury o Nate'a! Zresztą. Nieważne. Weź się trochę ogarnij. Tego kwiatu pół światu. Marcel nie jest ostatnim facetem na ziemi.
- Miał być - odparłam.
- Spokojnie. Jeszcze znajdziesz sobie kogoś lepszego. Ułoży się. Będzie dobrze. Zobaczysz.
Otarłam łzy i wydmuchałam nos w papier toaletowy.
Gdy udało mi się doprowadzić do porządku, wyszłam z toalety, nie rozglądając się. Autobus już podjechał. Weszłam do środka i bez słowa zajęłam miejsce obok Nate'a, który popatrzył na mnie jak na kosmitkę.
- [t.i.]... - zaczął, ale ja przerwałam mu, podnosząc otwartą dłoń do góry.
- Nic nie mów. O nic nie pytaj. Niczego sobie nie wyobrażaj.
Przymknęłam oczy, hamując gniew i łzy. Nie wiem, jak długo to trwało, ale nagle poczułam wibracje i wyjęłam telefon z kieszeni. Gdy tylko zobaczyłam, że wiadomość jest od Marcela, miałam ochotę skasować ją nawet bez przeczytania, ale po krótkim namyśle otworzyłam ją.
Skarbie, o co chodzi?
Nie odpisałam. Po minucie zaczęły przychodzić kolejne i kolejne... Wszystkie tego samego typu. Nagle telefon zawibrował dłużej. Dzwonił. Odrzuciłam połączenie i wyciągnęłam baterię z telefonu. Następnie wrzuciłam komórkę w częściach do podręcznego plecaka i zapięłam go energicznie.
- Już? - odezwał się nagle Nate.
- Miałeś nic nie mówić - odburknęłam.
- Pozwolę sobie zauważyć, że zajęłaś miejsce obok mnie bez mojej wiedzy i zgody. A biedny Jason siedzi teraz na tyłach obok przygłupów z trzeciej D. Chyba należy mi się jakieś wyjaśnienie?
Nie odpowiedziałam.
- Chodzi o tego kretyna? - domyślił się. - I o tę lalkę na stacji?
- Widziałeś ich?
- Wszyscy ich widzieliśmy. Czyli co? To koniec?
- Na to wygląda.
- I specjalnie tutaj usiadłaś? Żeby wkurwić Szanownego Pana Stylesa?
- Nie twoja sprawa.
- Moja. Bo chyba powinienem wiedzieć, w jakim teatrze gram i jaką rolę mam odegrać.
- Bądź po prostu sobą. To ci najlepiej wychodzi. Raczej ja muszę udawać, że cię lubię - mruknęłam.
- Bardziej wiarygodnie wyglądałoby, jak byś mnie teraz pocałowała - stwierdził.
Prychnęłam.
- Chyba śnisz.
- Tak tylko podsuwam pomysł na scenariusz.
- Scenariusz sam się zjebał przez tego kretyna.
- A miało być tak pięknie... - westchnął sarkastytcznie. - Książę Styles i księżniczka [t.n.]. Szkoda tylko, że nie ta bajka.
- Odpierdol się, jasne?!
- Nie powiesz mi teraz, że ten cały wasz "związek", to było na poważnie.
- To było cholernie na poważnie. I na poważnie się zjebało.
- Na co ty liczyłaś, dziewczyno? Od początku do siebie nie pasowaliście. Kurwa... Trzeba było was wtedy nie zamykać na tym pierdolonym strychu. Co mi strzeliło do tego popieprzonego łba? Wszystko byłoby inaczej. Możliwe nawet, że byłabyś teraz moja.
Zamilkłam, bo w tym, co powiedział Nate, tkwiło ziarno prawdy. Lecz czy byłabym szczęśliwsza? Tego nie mogłam stwierdzić.
- I tak miałabym złamane serce - stwierdziłam po długim namyśle.
- Jesteś pewna? [t.i.] - powiedział, chwytając moją dłoń - ja bym cię nie skrzywdził.
Delikatnie wysunęłam rękę z jego uścisku.
- Dzięki, Nate. To miłe. Ale, jak już wspominałam, nie interesujesz mnie.
- Jakbyś kiedyś zmieniła zdanie, to daj znać.
- Może lepiej nie? Nie czekaj na mnie.
- Poczekam, aż mi przejdzie, w takim razie.
Uśmiechnęłam się do niego i przymknęłam oczy. Przynajmniej jeden problem z głowy. Po jakiejś godzinie jazdy zatrzymaliśmy się na postoju, a wtedy zobaczyłam Marcela zmierzającego w moim kierunku z zaciętą, acz przygnębioną miną.
- Możemy pogadać?
Dziękuję wszystkim, którzy tak wytrwale przez półtora tygodnia czekali na tą część. ♥ Na szczęście rok szkolny się kończy, oceny są wystawiane do środy (przynajmniej u nas ☺), więc wkrótce posty powinny zacząć pojawiać się regularnie ;). Bo w ostatnim czasie naprawdę pomysłów mi nie brakowało i nie brakuje. Problem był z wygospodarowaniem czasu. A więc, jak odeśpię wszystkie sprawdziany (bo 3,5 godziny snu to jak na piętnastolatkę chyba trochę mało :/), jak nauczę się na te trzy z przyszłego tygodnia, jak załatwię wszystkie inne sprawy, to wezmę się do roboty ;).

4 komentarze:

  1. Genialny. Szczerze? Wkurwił mnie ten Marcel, a Nate zaimponował, ale wiem, że to nie moze się tak skończyć. Z niecierpliwością czekam na next. Mam nadzieję, że niedługo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne! ^^

    +Zapraszam do mnie
    Fiona jest nieokiełznaną siedemnastolatką wychowującą się w domu dziecka. Uwielbia imprezy, przelewający się strumieniami alkohol, zabawę i szaleństwo. Pewnej wczesnej nocy, "kryta" przez swoją najlepszą przyjaciółkę, wybiera się na dyskotekę. Spotyka tam kogoś, kto, dosłownie i w przenośni, odmieni całe jej życie... Jak sobie z tym poradzi? Pewne jest tylko to, że nie przyjmie tych zmian łatwo, co doprowadzi do wielu, zarówno zabawnych, jak i tragicznych sytuacji... Kto wie? Może stworzy zupełnie nową definicję wampiryzmu.

    http://czarnaamgla.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że skomentowałaś. Szkoda, że już więcej tu nie zajrzysz. :'(

      Usuń
  3. Nie spodziewałam się... Świetna część!!
    Jestem zła na Marcela. Ale z niego... Frajer xD
    No nic. Imagin genialny <333

    OdpowiedzUsuń