środa, 18 czerwca 2014

#14 Niall cz.3

Opowiadanie zadedykowane Oliwii. ;*

- Kto?! - powtórzył pytanie, przyciskając mnie jeszcze mocniej.
- Puszczaj! - krzyknęłam rozpaczliwie, zaczynając się wyrywać.
Pospiesznie zatkano mi usta dłonią. Łzy spłynęły po moich policzkach. Wystraszyłam się.
- Spokojnie, kochanie. Nie zrobię ci krzywdy. Nie krzycz, bo obudzisz sąsiadów. Powiedz mi tylko, kto to był.
Cofnął dłoń.
- K-kolega - wyjąkałam. - Poznaliśmy się na imprezie.
Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł i z całej siły uderzyłam go łokciem w brzuch. Uścisk momentalne się rozluźnił, a ja odwróciłam się, chcąc zobaczyć napastnika.
- Horan, ty durniu! - wykrzyczałam na tyle cicho, żeby nie obudzić sąsiadów.
W pewnym sensie odetchnęłam, bo wiedziałam, że niczego złego mi nie zrobi. Horan był skończonym dupkiem, ale tak naprawdę nie skrzywdziłby muchy.
- Co? - zapytał, uśmiechając się z bólem.
- Jesteś idiotą! Wystraszyłeś mnie!
W ułamku sekundy znalazł się przy mnie, ponownie przyciskając do drzwi. Tym razem klamka wbijała mi się w plecy. Nie zdążyłam się nawet obejrzeć, gdy chwycił moje nadgarstki i przycisnął je powyżej głowy. Ten uścisk nie był już tak mocny i wystarczyłby jeden mój szybki ruch, a wyswobodziłam się z niego. Lecz nie zrobiłam tego. Jakaś chora fala ekscytacji i podniecenia opanowała moje ciało. Miałam wrażenie, jakby świadomie ocierał się swoim kroczem o moje strefy erogenne.
- W czym on jest lepszy ode mnie? - zapytał z bólem. Jego oddech wyraźnie pachniał alkoholem. - W czym, do cholery?!
Nagle, niespodziewanie i brutalnie naparł swoimi wargami na moje. Tym razem nie poczułam motyli. Poczułam falę gorąca opanowującą całe moje ciało. Na moment po prostu poddałam się pragnieniu, odwzajemniając pocałunek. Z trudem łapałam oddech, ale on się tym nie przejmował. Gładził językiem moje podniebienie, pogłębiając pocałunek, aż jęknęłam z nagłej rozkoszy. Schodził coraz niżej, na szyję. Co chwila zasysał lub przygryzał moją skórę. Był brutalny i bezczelny, co - o, dziwo - mi się spodobało. Po chwili dostał się do mojego dekoltu, a ja po prostu odchyliłam głowę do tyłu, oddychając ciężko. Napierał na moje ciało coraz mocniej. Aż nagle przyszło opamiętanie.
- Niall! - Wyswobodziłam nadgarstki i odepchnęłam go. - Jesteś pijany, stop!
Spojrzał na mnie bez emocji, uśmiechając się triumfalnie, jakby to, do czego przed chwilą między nami doszło, nie wywarło na nim takiego wrażenia jak na mnie. Tego było za wiele. Najszybciej jak umiałam odwróciłam się do niego plecami, przekręciłam klucz w zamku i wpadłam do mieszkania, zamykając za sobą drzwi, nie zaszczyciwszy go ani jednym spojrzeniem.
Co to, do ciężkiej cholery, było?!
* * *
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Miałam wrażenie, że jestem bardziej zmęczona niż zanim się kładłam. KAC. Usiadłam na łóżku, chwytając budzik do ręki. Cholera. 11:37. Wstałam niechętnie, zła na siebie, że przespałam prawie pół dnia. Poszłam do łazienki i załatwiwszy swoje potrzeby, wróciłam do sypialni. Ubrałam się "na szybko". Następnie ponownie udałam się do łazienki. Uczesałam się, umyłam zęby i poszłam do kuchni.
Dokańczałam właśnie swojego tosta z dżemem, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Fuknęłam pod nosem, bo szczerze nie miałam ochoty na niczyje odwiedziny. Nie, wyglądając jak chodzące nieszczęście, po imprezie. Moje zdenerwowanie urosło jeszcze bardziej, gdy otworzyłam drzwi i okazało się, że to Horan.
Czego on jeszcze tutaj chce?! Wczoraj dał chyba wystarczający popis?!
- Słucham? - zapytałam.
- Musimy pogadać.
- Nie mamy o czym - odparłam, próbując zamknąć drzwi, ale przytrzymał je ramieniem.
- Sądzę inaczej.
Czy on zawsze musi mieć to, czego chce?!
- O co chodzi? - zapytałam nieźle podminowana.
Miałam go już dość. Miałam dość jego irytującej osoby. Jego widoku. Jego opiętych na torsie T-shirtów. Jego Ray Banów, zza których często mi się przyglądał. Jego śmiechu i jego uśmiechu. Dość jego bezczelności. Dość sposobu, w jaki mnie dotyka bez pozwolenia. Dość przyspieszonej akcji serca pod wpływem jego bliskości. Dość jego zawsze zbyt idealnej fryzury. Dość głębi jego niebieskich tęczówek, w których można by tonąć godzinami. Dość jego akcentu. Dość brzmienia jego głosu. Dość jego zapachu. Dość jego ciepła. Dość tej jego zmarszczki na czole podczas wykładów, wyrażającej skupienie. Dość. DOŚĆ JEGO. DOŚĆ!
- Nie wpuścisz mnie? - zapytał z uśmieszkiem.
- Nie.
- Dlaczego?
- Bo wcześniej uważałam cię za dupka, ale wczoraj, to przesadziłeś - odparłam, przygryzając wewnętrzną część policzka.
- No właśnie. Olive, ja... przyszedłem przeprosić. Poniosło mnie. Przesadziłem i zdaję sobie z tego sprawę. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie poza tym, że byłem pijany.
- Horan, jesteś kretynem! Robisz mi sceny, a jednocześnie sam liżesz się na imprezach z różnymi lafiryndami!
- Obeszło cię to? - zapytał, bacznie obserwując każdy szczegół mojej twarzy.
Zaskoczyło mnie to pytanie. Jego słowa w zmienionej formie zadźwięczały mi w uszach. "Obeszło mnie to...". Na szczęście szybko mi przeszło.
- Mam gdzieś, co robisz i z kim! - krzyknęłam. - Daj mi po prostu święty spokój!
Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem i oparłam się o nie plecami, oddychając ciężko. Nie wiedziałam, czy to coś da. Nie wiedziałam nawet, czy chcę, żeby to coś dało. Tak cholernie mnie pociągał i odpychał jednocześnie. Nie potrafiłam tego nazwać. Jego sposób bycia mnie irytował, a jednocześnie jego bliskość działała na mnie w jakiś nieuzasadniony sposób. Nienawidzę go.
Nie wiem, czy mam coś jeszcze do dodania. Może tylko tyle. Jeżeli ktoś nie chce komentować, to nie. Nie mogę nikogo zmusić. Powiem tylko tyle, że z blogów, które przeglądam, komentuję wszystkie. Dlaczego? Dlatego że wiem, jaką radość autorowi sprawia fakt, że ktoś docenia to, co robi. Po prostu cieszę się, że w tak prosty sposób, klecąc te kilka zdań, mogę sprawić komuś radość, a czasem podpowiedzieć, co warto zmienić, żeby prace były jeszcze lepsze. Ze mną jest tak samo. Każdy komentarz wywołuje uśmiech na mojej twarzy, a czasem nawet przyspieszone bicie serca. Taaaką mam radochę. :DDD Jednak nie mogę do tego nikogo zmusić. (No. Nie licząc szantażu, który czasem bywa skuteczny) Jeżeli to, co przed chwilą napisałam, Was nie przekonuje, to innego sposobu nie mam. Ten był ostatni. Jednak sens tej notki jest inny. Chciałam napisać tylko tyle, że przemyślałam parę spraw i nie zrezygnuję z publikowania na tym blogu (przynajmniej, dopóki znowu nie ogarnie mnie zniechęcenie, bo - jak niektórzy zdążyli chyba zauważyć - jestem kapryśna. Sorry, I'm not perfect. ;)). Zostaję. Chociażby dla Patrycji i Wiktorii. Słowami nie jestem w stanie się Wam wywdzięczyć, dziewczyny! ;***

Cholera. Znowu się rozpisałam. Moje postanowienie na wakacje: Koniec długich i nudnych notek! :D

PS. Pozdrawiam Holendrów, którzy tu dziś zajrzeli.♡ (Tak, wiem. Też byłam w szoku. O.o)

5 komentarzy:

  1. Boskie Paulina! Dziękuję ;** Olive

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe czy przyjmie jego przeprosiny...!
    :) //W

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj.... Wspaniałe!! Idealne!! Cudowne!! <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam go już wczoraj, przeczytałam dziś (już chyba 3 raz) i nadal mi się znudził. Dopiero teraz mogę skomentować. Miałaś genialny pomysł na ten imagin. Inny, z którym się jeszcze nie spotkałam. Horan w roli napastliwego sąsiada. Sama pewnie bym mu już dawno uległa, ale mam nadzieję, że Twoja bohaterka jeszcze trochę się z nim posiłuje. Emocji między nimi nie brakuje. A ta nienawiść to zapewne tylko początek ich fali uczuć, jakimi się obdarzają. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, nie mogę się pozbierać. Serio. Czułam, że ten rozdział będzie wyjątkowy i ciekawy, ale TO przeszło moje najśmielsze oczekiwania.... *.* Jak to jest, że niektórzy (czytaj TY) potrafią tak świetnie pisać o tych nieco intymniejszych strefach życia? Ludzie! Co ja piszę? To był zwykły pocałunek, a wydał mi się taki... Awwwwwwwwwww ☺
    Dobra ale od początku... Mój komentarz może nie wydać się do końca składny, ale czasami gdy jestem jeszcze w emocjach (a tu komentuje od razu po przeczytaniu) po prostu wszystko gmatwam, zaczynam od wydarzeń, które najbardziej mi się spodobały, albo najbardziej zdziwiły, albo po prostu wszystko na raz...
    A teraz już serio zaczynam "normalnie" komentować... ☻
    Tak, tak myślałam, że to Niall i cieszyłam się tak#bardzo... A po tych słowach: "- Spokojnie, kochanie. Nie zrobię ci krzywdy." byłam w siódmym niebie.... Hej to był jednak napad, a ja się tym ekscytuję, czyżby pierwsze objawy zaburzeń psychicznych? ♥
    Chyba tak, bo jak czytałam to drugi raz, to wydało mi się to cholernie romantyczne... No weź napad, a napastnik tak do ciebie mówi, a potem... ♥♥♥♥♥ GENIALNE !!!
    No właśnie POTEM- ta sytuacja była magiczna... Ciekawie, czy po trzeźwu pozwoliłaby mu na takie zachowanie... Ale wracając- to było piękne, przeurocze, fantastyczne... Jeju... Naprawdę czułam motylki w brzuchu i czytałam z wypiekami na twarzy zaciskając pięści z przejęcia, chciałam by trwało to co najmniej w nieskończoność ♥ Na takie chwile wieczność to za mało... *.*
    Jeszcze raz o tym wspomnę, bo nie mogę się opamiętać, ten pocałunek był... Jednym z najlepszych o jakich czytałam... Jaka szkoda, że nie mogłam w takim uczestniczyć :( Wiem, powtarzam się, ale to Twoja wina, było TEGO TAK nie pisać!!! ♥
    Ale potem musiała go odepchnąć...ehhh a ja przez kolejne pięć minut zastanawiałam się czemu? No jak mi się podobało, to jej nie? :/ No dobra, czas się z tym pogodzić... <3 Ale ten uśmiech Nialla- może faktycznie w tamtym momencie nie na miejscu, ale ale to Niall-on ma prawo śmieć się zawsze <3 a ja bym na to patrzyła z ogromną przyjemnością...
    A potem odwiedziny gościa... i to jakiego gościa...I ten fragment. który pozwoliłam sobie zatytułować "dość" O matko! Ale czyżby to był w tym przypadku odpowiednik słowa "podoba mi się) !? Tak bym chciała i jakoś staram się w to wierzyć... To by było takie wspaniałe *.*
    No i na koniec-wisienka na torcie- ON przyszedł ją przeprosić... I koniec, więcej do szczęścia mi nie trzeba, powoli odpływam rozkoszować się tym obrotem sprawy... *.*.*.*.*.*
    I czyżby nasza bohaterka była zazdrosna? (tak, tak, tak, tak, proszę *.*)...
    A od ostatniej wypowiedzi to jest mój ulubiony fragment ever <3 Naprawdę to rozdwojenie w uczuciach jest piękne... :* No i jeszcze jeden cytat (wybacz, ale czasami nie potrafię się opanować i powiedzieć sobie stop): "Tak cholernie mnie pociągał i odpychał jednocześnie." O jejku ♥ !!! To jest takie, takie.... brak mi słów :*
    No i ostatnie stwierdzenie.. Nienawidzę go... hmmm nienawidzę czy kocham? Okaże się, a ja tymczasem pękam z rozpaczy, że to już koniec tego rozdziału <3
    Ale zanim- zdjęcie Nialla omnomnom <3<3<3 przepraszam, ale nie potrafię tego pozostawić bez komentarza...
    I Twoja notka... wiesz... ja to lubię sobie poczytać, co autor myśli, więc jak dla mnie to może pozostać bez zmian...
    No i pisz! Jak nie na blogu- to Cię (jakoś) zmuszę, żebyś te perełki wysyłała mi osobiście :****
    Pozdrawiam, buziaki :**********************************
    Foreverdirectioners:*

    OdpowiedzUsuń