niedziela, 9 marca 2014

#2 Louis cz.1

MUZYKA


Całego tego imagina dedykuję Patrycji. Za wszystkie uśmiechy, jakie wywołało na mojej twarzy czytanie Twoich opowiadań i za radość, jaką mi sprawił Twój komentarz pod moim pierwszym opublikowanym imaginem ;). Dziękuję :*



Pamiętasz lato 2009?
Chciałbym tam wracać każdej nocy,
Nie mógłbym skłamać, to był najlepszy czas w moim życiu,
Leżenie na plaży o zachodzie słońca,
Granie na gitarze przy ognisku zbyt głośno,
O, nigdy nie mogliby nas uciszyć.

Historia jakich wiele. Chłopak i dziewczyna. Nastolatkowie. Letni obóz. Zakochanie. Wymykanie się z pokojów. Leżenie na plaży o zachodzie słońca. Wpatrywanie się w morze przy blasku księżyca… Następnie… koniec obozu, bolesne rozstanie. Obietnice: „Będę pisał”. Pisał… Listy i maile przychodziły regularnie. A potem… Przestał pisać. Olał mnie. Mnie – [t.i.] [t.n]. Okazał się być dupkiem jakich wiele. Powinnam o nim zapomnieć. Wszyscy mi to powtarzali. Powinnam… Od czasu tych wydarzeń minęło pięć lat. Stałam się dorosłą, studiującą młodą kobietą. Z Glasgow przeprowadziłam się do Londynu, gdzie otworzyłam z przyjaciółką małą bibliotekę. Powinnam… Ale nie mogłam.

- [t.i.], możesz przynieść te książki z magazynu? Muszę już iść.
- Tak, oczywiście. Poradzę sobie. A ty leć już i baw się dobrze! – ponaglałam przyjaciółkę
- Ale na pewno? Chce ci się zostać dłużej, żebym ja mogła iść na imprezę?
- Nie byle jaką imprezę! W końcu to roczek twojej siostrzenicy! – zaśmiałam się - Nie ma zbyt dużo pracy. A poza tym… Dwie godziny w tą czy w tamtą… mi nie robi różnicy. Przynajmniej nie będę znowu siedzieć w tym pustym mieszkaniu i myśleć.
Przytuliła mnie krótko i pocałowała w policzek.
- Jesteś kochana. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. Ale nie myśl już, bo zwariujesz. Postaraj się zapomnieć, ok?
Jakby to w ogóle było możliwe…
- Ok, ok. Leć już, bo się spóźnisz!
- To pa! Trzymaj się, mała!
- Pa!
Pomachała mi na pożegnanie, a dzwoneczki umieszczone nad drzwiami oznajmiły, że właśnie wyszła z budynku naszej małej biblioteki.
Skierowałam swe kroki w stronę magazynu. Po drodze przyjrzałam się liście książek, które miałam przynieść i w myślach obliczyłam ich wagę i czy uda mi się je przenieść za jednym razem. Weszłam do pomieszczenia, wyszukałam odpowiednie pozycje, ułożyłam je jedna na drugą i chwyciłam od dołu i od góry.
Wyszłam z magazynu, gdy nagle usłyszałam znajomy dźwięk dzwoneczków, oznajmiający czyjeś przybycie. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, ręce nagle mi osłabły, a książki upadły na podłogę. Chwilę wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy.
Nie! Nie wierzę! Co on tu robi? Uszczypnijcie mnie, bo to chyba sen! – pomyślałam z paniką
Nie wiedząc co z sobą zrobić, bez słowa uklękłam i zaczęłam zbierać książki z podłogi. Nagle zobaczyłam jak czyjeś męskie ręce również chwytają jedną z pozycji. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego oczy. Zawsze były dla mnie zagadką, lecz w tamtej chwili wydawały się być bardziej zagadkowe niż kiedykolwiek wcześniej.
- [t.i.]? Pamiętasz mnie? – zapytał
Ponownie przeniosłam wzrok na książki.
- Co ty tu robisz? – rzuciłam oschle, sama się sobie dziwiąc jak bardzo oschle
Po chwili pozbierałam wszystkie książki i podniosłam się z ziemi.
- Bo ja… Ten, no… - zaczął się jąkać – Przyszedłem po „Hamleta”.
- Aha. – odparłam, nieco zawiedziona, bo przez chwilę naiwnie wierzyłam w to, że to spotkanie po latach jednak nie było przypadkowe
Odłożyłam książki na biurko i usiadłam za nim.
- Pierwszy raz? – zapytałam
- Słucham?
- Pytam, czy byłeś tu już wcześniej, czy mam ci założyć kartę.
- Aaa… Ten, no… byłem tu już raz. Nie wiedziałem, że tu pracujesz.
Ja też nie wiedziałam, że Amy mogłaby mnie okłamać i nic mi nie powiedziała o spotkaniu z tobą. – pomyślałam z ironią i smutkiem jednocześnie
- Z czegoś trzeba żyć. – odpowiedziałam, wyciągnęłam jego kartę i wstałam od biurka
Podeszłam do półki i zaczęłam szukać „Hamleta”.
- Kiedy przeprowadziłaś się z Glasgow? – zapytał nagle
„A co cię to obchodzi? Przecież masz mnie gdzieś.” – miałam na końcu języka, ale w porę się w niego ugryzłam
- Od czterech lat. – odpowiedziałam siląc się na uprzejmość
Wyciągnęłam książkę i odwróciłam się w jego stronę. Przyjrzałam mu się. Zmienił się. Wydoroślał. Stał się przystojnym, dorosłym mężczyzną z delikatnym zarostem. I wtedy ku własnemu przerażeniu spostrzegłam, że mimo tego co mi zrobił, mimo tych nieprzespanych, pełnych bólu nocy nadal go kochałam.
- [t.i.]… Ja przepraszam, że… - zaczął, ale przerwałam mu:
- Daruj sobie, Louis. – wyciągnęłam z książki kartę i podałam mu szukaną przez niego pozycję – Po prostu weź tę książkę i wyjdź.
- [t.i.]… proszę cię. Porozmawiaj ze mną. Naprawdę mi przykro, że cię zraniłem.
- Nie wysilaj się. – powiedziałam beznamiętnym tonem - Ty masz swoje życie, a ja swoje. I niech tak zostanie. Rozdrapywanie starych ran nie ma sensu.
- [t.i.], proszę. Pozwól mi wyjaśnić…
Pokiwałam głową przecząco.
- Nie, Louis. Tu nie ma nic do wyjaśniania. Ja wszystko rozumiem. Znudziłam ci się i tyle. Szkoda tylko, że nie miałeś tyle odwagi, żeby powiedzieć mi to w twarz.
Zamrugałam powiekami, starając się powstrzymać łzy cisnące się natarczywie do oczu.
- To nie tak. Ja… Po prostu myślałem, że…
- Louis, nie. Idź już sobie. Proszę.
Spojrzał mi głęboko w oczy, jakby chciał w nich wyczytać wszystkie moje myśli i uczucia. Bez słowa chwycił ode mnie książkę i wyszedł, a ja usiadłam skulona na podłodze, obejmując nogi ramionami i zalałam się łzami, których potok wydawał się nie mieć końca.
-DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ-
Załamałam się. Przestałam udawać. Było ze mną coraz gorzej. Nikomu nie powiedziałam o wizycie Louisa w bibliotece. Nikt nie wiedział co się dzieje. Wszyscy się o martwili, a ja uparcie milczałam. Bałam się nawet chodzić o pracy, bo wiedziałam, że kiedyś przyjdzie oddać tego „Hamleta” i prawdopodobnie znowu się spotkamy.
Tamtego dnia siedziałam za bibliotecznym biurkiem i myślałam. Amy układała książki w magazynie. Nagle drzwi się otworzyły i spełniły się moje obawy. Przyszedł.
- Cześć. – przywitałam się z nim oschle
- Cześć. - odpowiedział
Podszedł do mnie i odłożył książkę na biurko.
- [t.i.], proszę cię. – powiedział – Porozmawiaj ze mną. Jeden raz. Potem dam ci spokój i obiecuję, że nigdy więcej mnie już nie zobaczysz.
Przyjrzałam mu się badawczo.
- Kiedy? – zapytałam po chwili
- Choćby nawet teraz. Mam czas.
Rzuciłam okiem w stronę magazynu, w którym znajdowała się Amy.
- Poczekaj chwilę. – rzuciłam w jego stronę i poszłam do przyjaciółki – Amy?
- Tak?
- Mogłabym na chwilę wyjść? Mam coś do załatwienia.
- Jasne, idź.
- Dzięki. Za pół godziny będę z powrotem.


Ostatnio wpadłam na pomysł, żeby napisać imagina na podstawie piosenki i wtedy przypomniałam sobie o tej. No i tak to wyszło ;). Jest to coś całkowicie nowego, świeżego, pisanego wczoraj i dzisiaj. Czekam na komentarze. Wystarczy gwiazdka czy kropka. Po prostu jakiś znak, że ktoś to w ogóle czyta :). Kiedy następna część? Jeszcze zobaczymy...

P S Każdy, kto to przeczyta obowiązkowo zagląda tu ------>http://onedirection-imaginy-opowiadania.blogspot.com/

12 komentarzy:

  1. I love it. Czekam na następną część.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Who are you? Let me know your name ;).
      A co do części... Zwarta i gotowa w wersjach roboczych czeka na opublikowanie. Wszystko zależy od was :).

      Usuń
  2. Powiedzmy, że jestem fanką twoich imaginów :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że mam fankę :). Chciałam po prostu stwierdzić, czy cię znam ;). Ale skoro odpisałaś o 10.33, to znaczy, że raczej nie, bo w tym czasie (przynajmniej u nas w szkole) trwa trzecia lekcja ;).

      Usuń
  3. Całkiem niezłe :) o wiele lepsze niż poprzednie. Wbrew pozorom używanie, co drugie słowo lub jako przerywnik, wulgaryzmów wcale nie jest cool.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie chodziło o bycie cool, ale doceniam szczerą opinię :). Wulgaryzmy? Raczej nazwałabym to: "przekleństwa" ;). Tak jak pisze Anonimek pod spodem: Chodziło o wzmocnienie całości. Oczywiście, że wezmę to pod uwagę, ale po tym, jak ostatnio mama zabrała się za mój zeszyt (bo dopiero niedawno przeniosłam się na wersję elektroniczną :) ) już raczej nie używam ani wulgaryzmów ani przekleństw. Poprzedni imagin był jednym ze starszych a myślę, że od tamtego czasu styl mojego pisania nieco się zmienił. Ten, jak już pisałam, jest całkowicie nowy i świeży i cieszę się, że podoba wam się bardziej niż poprzedni :).
      P S Jeszcze raz dziękuję za opinię. Takie szczere komentarze są naprawdę mile widziane ;). Piszcie otwarcie, co wam się nie podoba a ja postaram się szybko to zmienić :>.

      Usuń
  4. Ona nie chce być cool jak ty to piszesz nieznajomy. To świadomy cel, którym chce wzmocnić całość, ale myślę, że Paulina weźmie to pod uwagę.
    P.S.- mi się podoba, czekam na następne części:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie uważam, że wulgaryzmy (nota bene, słownik synonimów podaje,że są równoznaczne z przekleństwami) są infantylne,tylko zwracam uwagę na używanie ich w formie przerywnika.
    To bardzo dobrze,że znalazłaś coś,co Cię fascynuje. Pisarstwo jest ważnym czynnikiem w naszej egzystencji. Jednak trzeba pamiętać,że istnieje coś więcej niż klikanie w klawiaturę. Mam nadzieję,że "zasypianie na lekcji po nieprzespanych nocach" użyte jest tylko w formie podkreślenia wagi miejsca, jakie zajmuje w Twoim życiu tworzenie krótkich form literackich. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem wulgaryzmy, a przekleństwa to nie do końca to samo :).
      A jeżeli chodzi o "zasypianie na lekcjach"... To było raczej w formie żartu. Oczywiście, że zdaję sobie sprawę z tego, że istnieje coś więcej niż klikanie w klawiaturę. Pisanie traktuję raczej jako hobby, niż sens istnienia. Po prostu. Niektórzy przeglądają posty na fb, inni śpiewają, jeszcze inni interesują się jazdą konną... a ja piszę ;).

      Usuń
  6. Oh, wait. Wstawiłam komentarz w drugiej części, pominęłam pierwszą. Biada mi! Jeszcze się obrazisz i co będzie?

    Uwaga,
    3,
    2,
    1...
    KOMENTARZ
    ...już :-D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne imaginy! Nie przestawaj prowadzić tego bloga! <3

    PS Obiecałam, że skomentuję~ Natalia

    OdpowiedzUsuń