środa, 26 marca 2014

#4 Harry cz.5 (ostatnia)

Tą część dedykuję moim kochanym rodzicom, z którymi nie zawsze się zgadzam. ♥

Cierpiałam. Bardzo cierpiałam. Cholernie cierpiałam. Widziałam Go codziennie na szkolnym korytarzu. Stał tak blisko... Tak blisko! A ja nie mogłam nawet go dotknąć, pocałować, przytulić... Gdy tylko nasze spojrzenia się spotykały, on odwracał wzrok. Unikał mnie. Nie słuchał wyjaśnień. A ja tak cholernie cierpiałam! Prawie nie jadłam, kiepsko spałam. Uciekałam w naukę. Rachel cały czas próbowała mnie wyciągnąć z domu, ale bezskutecznie. Z dwojga złego wolałam geografię, a potem wypłakiwanie w poduszkę niż wychodzenie do ludzi i rozmowę z kimkolwiek. Czułam, że tracę kontrolę, przestawałam sobie z tym radzić. Początkowo rozmawiałam z mamą, lecz z czasem przestałam, bo każda z nich kończyła się tak samo: "Córeczko, zapomnij o nim. Zobaczysz, jeszcze będziesz miała wielu chłopaków, a o Harrym będziesz opowiadac swoim wnukom jedynie w kategoriach pierwszej miłości.". Moja odpowiedź: "Nic nie rozumiesz, mamo! Ja bym chciała, żeby to były NASZE wnuki. Moje i jego!". Nie miałam siły, tak bardzo za nim tęskniłam...
Siedziałam nad historią i znowu się uczyłam, gdy nagle do mojego pokoju wparowała Rachel wystrojona jak przysłowiowy szczur na otwarcie kanału i oznajmiła:
- [t.i.], wychodzimy! Zabieram cię na imprezę!
Nie odpowiedziałam, tylko spojrzałam wymownie na podręcznik leżący na biurku.
- Idziemy! - teatralnie zamknęła książkę - Bez dyskusji. Twoja mama już się zgodziła. Pytałam ją.
- Fajnie, że mam coś do gadania. - rzuciłam zgryźliwie - Nigdzie nie idę.
- Idziesz, idziesz. Nie masz wyjścia!
Zmarszczyłam brwi.
- Doprawdy?
- [t.i.]! Nie daj się prosić! Od dwóch miesięcy nie wyłazisz z domu! Zlituj się! Ja rozumiem. Złamane serce i te sprawy... Ale ile można?!
- Nigdy nie chodziłam na imprezy i Ha... - urwałam, wymawianie jego imienia od pewnego czasu przychodziło mi z ogromnym trudem - I on nie ma z tym nic wspólnego.
- Więc pora to zmienić! [t.i.], proszę cię... No, chodź. Będzie fajnie.
Westchnęłam.
- Gdzie ta impreza? - zapytałam
- U Dorothy. - spojrzała na zegarek - Mamy tylko godzinę, więc się pospiesz.
Podeszłam do szafy. Nie miałam zamiaru się stroić. Wybrałam zwykłe, dżinsowe rurki i białą koszulkę z nadrukiem. Do tego granatowe conversy i czarna, skórzna kurtka.
-KILKA GODZIN PÓŹNIEJ-
Impreza jak impreza. Zostałam sama. Znowu. Rachel zniknęła w tłumie spoconych, ocierających się o siebie ludzi, a ja zostałam sama. Gdzieś tam, w tym tłoku zauważyłam Jego twarz. Prawie pobiegłam do kuchni. Nalałam sobie soku i usiadłam na blacie.
Po co ja tu w ogóle przyszłam? - myślałam - Zawsze jest tak samo. I do tego On! Nie mam siły.
Siedziałam tak, popijałam sok... Nagle zrobiło się podejrzanie cicho. Wyjrzałam przez drzwi i ze zdziwieniem spostrzegłam, że nikogo nie ma. I wtedy usłyszałam jakieś dziwne krzyki dobiegające z ogrodu. Pobiegłam tam i wtedy zobaczyłam Harry'ego bijącego się ze... swoim najlepszym przyjacielem - Mickiem! Próbowałam do nich dobiec i rozdzielić, ale Nick chwycił mnie mocno, skutecznie mi to uniemożliwiając.
- Co to ma być?! - wydarłam się - Co tu się dzieje, do cholery?!
- [t.i.], uspokój się. - uspakajał mnie Nick - Powiedzmy, że Mick wyraził się o tobie... nieprzychylnie, a Harry nie mógł tego słuchać no i... tak wyszło.
- I ty tak spokojnie na to patrzysz?! - wyrywałam się coraz mocniej - Co z ciebie za kolega?! Puszczaj!
I wtedy z przerażeniem spostrzegłam, że Harry się przewrócił, a Mick usiadł na nim okrakiem i zaczął go okładać pięściami.
- Nick! - krzyczałam - Puść mnie!
Nie widząc innego wyjścia, uderzyłam go w twarz z całą drzemiącą we mnie siłą i dopiero wtedy mnie puścił. Podbiegłam do bijących się. Łzy płynęły mimowolnie po moich policzkach, zamazując obraz. Ciągnęłam Micka za koszulkę, ale bez efektu.
- Mick! - krzyczałam - Przestań! Zabijesz go!
I wtedy on zszedł z niego, jakby dotarło do niego, co robił i pobiegł do budynku. Cała reszta za nim, a ja upadłam na kolana obok Harry'ego i wybuchnęłam płaczem. Lecz on, mimo bólu jaki najpewniej odczuwał, uśmiechnął się do mnie i położył mi dłoń na policzku. Przyłożyłam do niej swoją. Cała się trzęsłam od płaczu.
- Tak strasznie cię przepraszam. - wydusiłam- Wszystko złe, co cię spotkało, to przeze mnie.
Łzy płynęły coraz gęstszym potokiem po mojej twarzy. Delikatnie starł je kciukiem i odpowiedział:
- Nie mów tak. Wszystko dobre, co mnie spotkało, to dzięki tobie.
Uśmiechnęłam się do niego blado przez łzy.
- Przestań płakać i pocałuj mnie wreszcie! - powiedział po chwili, a w jego głosie dało się słyszeć szczere rozgorączkowanie.
Przetarłam oczy dłonią, pochyliłam się nad nim i delikatnie musnęłam jego napuchniętą wargę, ale on widocznie chciał więcej, bo położył przyłożył dłoń do mojej głowy i przycisnął, nie pozwalając mi się odsunąć i dodał pocałunkowi namiętności. Tak bardzo za tym tęskniłam. Za jego bliskością, dotykiem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i położyłam mu głowę na ramieniu i podniosłam ją. Cały czas patrząc mu w oczy zapytałam cicho:
- I już się nie gniewasz?
Pocałował mnie w czoło i objął ramieniem.
- Już od bardzo dawna się nie gniewam, ale nie potrafiłem się do tego przed sobą przyznać. Kocham cię, [t.i.].
- Ja ciebie też, Harry.
Bawił się moimi włosami. Leżeliśmy w ciszy. Ale nie skrępowanej ciszy. Zwyczajnie syciliśmy się bliskością, a byliśmy bliżej siebie niż kiedykolwiek wcześniej.
-KILKANAŚCIE LAT PÓŻNIEJ-
- Naplawdę? Tatuś się bił o ciebie, mamusiu? - zapytała mała Maggie, gramoląc mi się na kolana
Wzięłam ją na ręce.
- Tak, kochanie.
- Jakoś mi się wierzyć nie chce. - głos zabrała nastoletnia Rachel - Bo to by oznaczało, że mój ojciec jest ideałem, a przecież ideały nie istnieją!
Spojrzałam z rozmarzeniem na męża, grającego z małym Mickem na Playstation. Przegrywał oczywiście. Tak, był ideałem. Tak samo przystojny jak w dniu, w którym się poznaliśmy. Tak samo opiekuńczy i troskliwy. Tak samo czuły. Westchnęłam.
- Wiesz... - odpowiedziałam - Czasami sama ma wrażenie, że to wszystko tylko sen. Że zniknie jak się obudzę. Ale on tu jest. Tak, Rachel. Twój ojciec jest ideałem.
- I my też znikniemy? - zapytała Maggie
Wygięłam wargi w uśmiechu i odgarnęłam grzywkę z jej czółka.
- Nie, nie znikniecie. Nikt nie zniknie. I to jest piękne.
- I skąd wiedziałaś... - dopytywała Rachel - ...że to Ten Jedyny? Przecież znaliście się wcześniej jeden dzień, a on był twoim pierwszym chłopakiem, mamo.
- Nie wiedziałam. Może dlatego, że tak samo jak byłam w nim zakochana, tak samo mnie irytował?
- Jak to?
- A no tak to. Nie od razu go pokochałam. Sposób, w jaki próbował mnie poderwać...
- Ha! Czyli jednak?! Mój ojciec ma wadę! Jest kiepskim podrywaczem!
- Nic takiego nie powiedziałam. - obruszyłam się - Twój ojciec jest doskonałym podrywaczem. - rozmarzyłam  się na wspomnienie tego dnia, gdy mnie pierwszy raz pocałował
- To ja już nie wiem. - złożyła ręce na piersi - Może... kiepsko całuje?
Uśmiechnęłam się leniwie, bardziej sama do siebie i to jej wystarczyło za odpowiedź.
- A może jest kiep...? Nie, dobra. O to nie zapytam.
Rzuciłam jej srogie spojrzenie. Dobrze wiedziałam o co chciała zapytać, ale nawet tu nie było defektu.
Podniosła ręce do góry.
- Ok, ok! Poddaję się! Mój ojciec jest idealny! I tu pojawia się pytanie: "Czy on w ogóle istnieje?".
I wtedy usłyszeliśmy dźwięk gwizdka, oznaczającego koniec meczu i mój mąż podszedł do nas z miną zbitego pieska.
- Znowu przegrałem.
Rzuciłam mu pełne współczucia spojrzenie.
- Mój ty biedaku...
Maggie zeskoczyła mi z kolan i pobiegła do Micka. Uśmiechnęłam się do Harry'ego, a on czule musnął moje wargi. Chwyciłam go za kołnierzyk koszuli i złączyłam nasze usta na chwilę, bo wtedy usłyszeliśmy głos Rachel i odwróciliśmy głowy w jej stronę:
- Jesteście obleśni.
Roześmialiśmy się głośno.
I kto by przypuszczał, że głupia chęć zemsty jakiejś cheerleaderki może być początkiem czegoś na całe życie?

Ładnie ostatnio komentujecie, muszę przyznać. Naprawdę się cieszę ;).Oby tak dalej! :)

Nialla przewiduję na piątek lub sobotę. ;)

P S Napisałam piątek albo sobota, ale jak nie będzie komentarzy, to uprzedzam! Może być nawet niedziela bądź poniedziałek! ;)

5 komentarzy:

  1. Pozdro od 2ga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no dziękuję i również pozdrawiam ;*.
      2ga - Best Class Ever! ♥

      Usuń
  2. Cudowny, przecudowny. Najwspanialszy. Uwielbiam takie perełki <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj oj <333333 Takie piękne!! Cudowny imagin (wszystkie części są cudowne).
    Podoba mi się tu, będę wpadać częściej ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdy zaczęłam czytać ''4.Harry cz.1'' to po prostu chciałam jak najszybciej przeczytać kolejnego z tej ''serii"... A tu już koniec ;( GENIALNY Łezka mi się zakręciła... ~N

    OdpowiedzUsuń