W podziękowaniu Patrycji. Ona wie za co :).
Siedziałam na parapecie szkolnym z książką na kolanach, ale nie uczyłam się. Na podręczniku od historii leżał liścik - rozmowa mojej przyjaciółki z chłopakiem, który jej się podobał. Czytałam go i uśmiechałam się sama do siebie, gdy nagle zawołał mnie Nick - kolega z klasy. Bez zastanowienia odłożyłam książkę na parapet i podeszłam do niego.
Siedziałam na parapecie szkolnym z książką na kolanach, ale nie uczyłam się. Na podręczniku od historii leżał liścik - rozmowa mojej przyjaciółki z chłopakiem, który jej się podobał. Czytałam go i uśmiechałam się sama do siebie, gdy nagle zawołał mnie Nick - kolega z klasy. Bez zastanowienia odłożyłam książkę na parapet i podeszłam do niego.
W tym momencie spostrzegłam, że Nick się śmieje, patrząc w stronę parapetu, przy którym stał ON i myszkował. W błyskawicznym tempie podbiegłam tam i z przerażeniem spostrzegłam, że na książce nie było... liścika! Wiedziałam, że to Jego sprawka.
- Styles, gdzie to masz? - zapytałam jak na razie spokojnie
Rozłożył ręce i uśmiechnął się do mnie bezczelnie.
- Poszukaj sobie. - powiedział
Rozwścieczył mnie.
- Styles, mówię po dobroci. Oddaj to!
Nie odpowiedział. W dalszym ciągu stał z szeroko rozwartymi ramionami, czekając na przeszukanie.
Zacisnęłam szczękę, odrzuciłam głowę w bok i zaczęłam delikatnie go dotykać, szukając karteczki. Od twardego, umięśnionego brzucha, zjechałam do kieszeni. I wtedy usłyszałam dźwięk sms-a i wyjęłam telefon. Od Dorothy:
"Nie chcę cię straszyć, [t.i.], ale on go ma w tylnej kieszeni spodni."
Spojrzałam na niego. Puścił do mnie oko. Oczy zaczęły mi błyszczeć z wściekłości.
- Nienawidzę cię. - warknęłam
Zamknęłam oczy i starając się być jak najdalej niego, wsunęłam ręce do tylnych kieszeni jego spodni. Nagle chwycił mnie w talii i brutalnym ruchem przyciągnął do siebie.
- To się wkrótce zmieni. - wyszeptał mi do ucha i przygryzł jego chrząstkę
Wyciągnęłam karteczkę i odepchnęłam go z całej siły.
- Pieprz się, Styles! - wykrzyczałam
Bezczelny uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Bardzo chętnie. Pod warunkiem, że się do mnie przyłączysz, mała.
Na szczęście był już koniec przerwy i ze swego rodzaju ulgą skierowałam swe kroki w stronę sali.
-4 GODZINY PÓŹNIEJ-
Wszyscy byli już po lekcjach, tylko nie ja. Miałam jeszcze spotkanie z Panią Martens w sprawie konkursu z matematyki. Po 45 minutach liczenia spakowałam torbę, pożegnałam się z matematyczką i wyszłam z klasy. Szłam przez korytarz nieco zamyślona, gdy nagle, przygnieżdżona czyimś ciałem, uderzyłam o szafki. Bezboleśnie, za to z wielkim hukiem. Serce podskoczyło mi do gardła, a oddech gwałtownie przyspieszył. I wtedy zobaczyłam uśmiechniętego Stylesa tuż nade mną. Nie chcąc dać nic po sobie poznać, odwróciłam głowę w bok.
- Wystraszyłem cię? - zapytał
- Nie. - skłamałam i wtedy poczułam jak jego palec wskazujący wbija się w mój policzek, zmuszając mnie do spojrzenia mu w twarz
- Kłamczucha.
Zaczęłam panikować.
- Przestań za mną łazić! O co ci chodzi, Styles? - uniosłam głos
Trącił mnie palcem w nos.
- O ciebie, [t.i.]. Podobasz mi się. Masz charakterek. Lubię takie.
- I myślisz, że... - zaczęłam się jąkać, bo jego twarz niebezpiecznie zbliżała się do mojej - W ten sposób... mnie zdobędziesz?
Pogładził mnie dłonią po policzku.
- Szczerze mówiąc, to tak. Tak właśnie myślę.
- Daj mi... spokój.
- Jasne. Nie ma sprawy. Powiedz mi tylko, że ci się nie podobam, to dam ci spokój.
Na chwilę umilkłam. Czy mi się podobał? Jego ciepły oddech drażnił moje usta, zapach perfum mącił w głowie... Nie mogłam się na niczym skupić.
- Nie... podo... - zaczęłam, ale nie udało mi się dokończyć, bo zamknął mi usta pocałunkiem, wsuwając palce we włosy
Jego wargi były słodkie i miękkie. Na chwilę zapomniałam o niczym. Nawet o tym, że go nienawidzę. Po prostu poddałam się chwili namiętności i odwzajemniłam pocałunek. Po chwili oderwał się nieco od moich ust.
- Nie lepiej? - zapytał szeptem
- Zamknij się. - odpowiedziałam i ponownie złączyłam nasze wargi
Nagle przyszło opamiętanie. Odepchnęłam go lekko.
- Boże, co my robimy? - zapytałam, bardziej samą siebie niż jego - Przecież ja cię nawet nie lubię!
Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko do mnie, ujął moją twarz w dłonie i ponownie mnie pocałował, a ja ponownie mu się poddałam, lecz po chwili rozsądek znowu doszedł do głosu:
- Nie... Błagam... Przestań... - protestowałam, ale on był głuchy, a ja nie przestawałam odwzajemniać jego pocałunków
I wtedy na szczęście albo nie z sali wyszła Pani Martens, a on odsunął się ode mnie. Nauczycielka obrzuciła uważnym wzrokiem mnie i jego.
- Do widzenia. - wybąkałam i poszłam do szafki
Wyjęłam z niej kurtkę i w błyskawicznym tempie wyszłam ze szkoły, nie patrząc nawet na to, co się działo wokół. Byłam na siebie wściekła.
Jak ja mogłam mu tak łatwo ulec?! Cholera, co ze mnie za kretynka?!
Nagle poczułam ucisk na ramieniu i zatrzymałam się.
- Chyba musimy pogadać. - stwierdził
- Nie mamy o czym.
- Doprawdy? Ja tak nie sądzę.
- A ja tak! W dalszym ciągu cię nienawidzę i w tej kwestii nic się nie zmieniło, jasne?! - podniosłam głos
- Niee?... To dlaczego odwzajemniłaś mój pocałunek? Ludzie, którzy się nienawidzą nie robią takich rzeczy.
- Skoro nic do mnie nie masz, to za co tak mnie nienawidzisz?
- Po prostu mnie irytujesz! A zresztą, odpieprz się, bo już nie mam siły na dalsze użeranie się z tobą! - odpowiedziałam i odeszłam, nie oglądając się za siebie
- Boże, co my robimy? - zapytałam, bardziej samą siebie niż jego - Przecież ja cię nawet nie lubię!
Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko do mnie, ujął moją twarz w dłonie i ponownie mnie pocałował, a ja ponownie mu się poddałam, lecz po chwili rozsądek znowu doszedł do głosu:
- Nie... Błagam... Przestań... - protestowałam, ale on był głuchy, a ja nie przestawałam odwzajemniać jego pocałunków
I wtedy na szczęście albo nie z sali wyszła Pani Martens, a on odsunął się ode mnie. Nauczycielka obrzuciła uważnym wzrokiem mnie i jego.
- Do widzenia. - wybąkałam i poszłam do szafki
Wyjęłam z niej kurtkę i w błyskawicznym tempie wyszłam ze szkoły, nie patrząc nawet na to, co się działo wokół. Byłam na siebie wściekła.
Jak ja mogłam mu tak łatwo ulec?! Cholera, co ze mnie za kretynka?!
Nagle poczułam ucisk na ramieniu i zatrzymałam się.
- Chyba musimy pogadać. - stwierdził
- Nie mamy o czym.
- Doprawdy? Ja tak nie sądzę.
- A ja tak! W dalszym ciągu cię nienawidzę i w tej kwestii nic się nie zmieniło, jasne?! - podniosłam głos
- Niee?... To dlaczego odwzajemniłaś mój pocałunek? Ludzie, którzy się nienawidzą nie robią takich rzeczy.
Sama chciałabym wiedzieć.
- Daj mi spokój. Nic do ciebie nie mam, dotarło?- Skoro nic do mnie nie masz, to za co tak mnie nienawidzisz?
- Po prostu mnie irytujesz! A zresztą, odpieprz się, bo już nie mam siły na dalsze użeranie się z tobą! - odpowiedziałam i odeszłam, nie oglądając się za siebie
* * *
Na niczym nie mogłam się skupić. Po przyjściu do domu zjadłam obiad i z trudem odrobiłam lekcje. O żadnej nauce nie było mowy, dlatego rzuciłam się na łóżko i myślałam:
Ok, [t.i.]. Powiedzmy, że masz do niego słabość. On do ciebie najwyraźniej też. Więc może......
Nie! Nie! Nie! Opanuj się! Nie zadajesz się z takimi jak on! Tylko czekać, aż cię skrzywdzi! Czego on w ogóle od ciebie chce?! Najpopularniejszy chłopak, na którego lecą wszystkie laski w szkole od zwykłej kujonicy, pokraki z niewyparzonym językiem?! Szkoda tylko, że nie jest brzydki. Byłoby łatwiej. Ale nie! Bo ty zawsze musisz mieć pod górkę i facet, który usilnie próbuje cię poderwać ma ujmujący uśmiech, burzę loczków na głowie, szmaragdowe oczy, całkiem fajny tyłek i świetnie całuje... [t.i.], STOP! Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele, bo jeszcze mu się to uda!
Nie! Nie! Nie! Opanuj się! Nie zadajesz się z takimi jak on! Tylko czekać, aż cię skrzywdzi! Czego on w ogóle od ciebie chce?! Najpopularniejszy chłopak, na którego lecą wszystkie laski w szkole od zwykłej kujonicy, pokraki z niewyparzonym językiem?! Szkoda tylko, że nie jest brzydki. Byłoby łatwiej. Ale nie! Bo ty zawsze musisz mieć pod górkę i facet, który usilnie próbuje cię poderwać ma ujmujący uśmiech, burzę loczków na głowie, szmaragdowe oczy, całkiem fajny tyłek i świetnie całuje... [t.i.], STOP! Nie pozwalaj sobie na zbyt wiele, bo jeszcze mu się to uda!
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Nikogo nie było w domu, więc niechętnie zwlokłam się z łóżka i poszłam otworzyć. Wyjrzałam przez wizjer i przeżyłam lekkie zaskoczenie, gdy okazało się, że była to... Sally - cheerleaderka, najpopularniejsza dziewczyna w szkole, była Stylesa.... Nigdy nie utrzymywałyśmy bliskich kontaktów, dlatego zdziwiła mnie jej wizyta. Otworzyłam.
- Cześć. - przywitałam się z nią
- Cześć, [t.i.]. Mogę wejść?
- Tak, jasne. Wchodź.
Wpuściłam ją do środka i usiadłyśmy na kanapie w salonie.
- O co chodzi? - zapytałam
- No jak to o co?! O tego... - zacisnęła szczękę, widać było, że stara się opanować gniew - Nie będę się wyrażać. Chodzi o Stylesa.
- Okej... Ale co ja mam do niego?
- Podobasz mu się.
- No i?
- [t.i.], na pewno znasz tę historię. Moją i Megan, znaczy się.
Kiwnęłam głową. Tę historię znali wszyscy. Styles umawiał się z nimi dwiema na raz, a gdy się w końcu o sobie dowiedziały, to ot, tak z nimi zerwał mówiąc, że i tak żadnej z nich nie kochał. Między innymi to było powodem, dla którego nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.
- Więc... - kontynuowała Sally - Generalnie chodzi o to, że chciałabym się na nim zemścić.
- Rozumiem, że miałabym być częścią tej zemsty? - domyśliłam się
- Tak. Plan jest prosty. Miałabyś go w sobie rozkochać do szaleństwa a potem rzucić bez słowa wyjaśnienia.
- Nie. - ucięłam, wstałam z miejsca i podeszłam do okna - Choćby był Największym Dupkiem We Wszechświecie nie mam prawa bawić się jego uczuciami. Nikt nie ma takiego prawa.
Podeszła do mnie.
- A on? Ma prawo bawić się naszymi uczuciami? - zapytała
Miała rację.
W sumie... Co mi szkodzi?
- Ok. Zgadzam się. - powiedziałam
- To świetnie. Ja niestety muszę już lecieć. Sama trafię do drzwi.
Nacisnęła klamkę, lecz nagle przystanęła i obróciła się w moją stronę.
- Aha! Jeszcze jedno! Pamiętaj. On potrafi być czarujący. Tylko się w nim nie zakochaj! - przestrzegła mnie
Kiwnęłam głową i wyszła.
Muszę po prostu cały czas pamiętać, że go nienawidzę...
A więc tak. Wiem. Wiem, że miała być sobota. Naprawdę miałam zamiar dodać w sobotę. Ale... Powiedzmy, że humor mi się poprawił :). Ostatnio miałam gorsze dni, ale teraz już jest lepiej i można powiedzieć, że patrzę na sprawę innym okiem. Przejrzałam kilka blogów. W większości właśnie od dwóch komentarzy się zaczynało. I na dwa liczę :). Już nie odczuwam tego zniechęcenia, co wczoraj, co nie zmienia faktu, że blog w dalszym ciągu przechodzi okres próbny :).
Pozdrawiam Czytelników (jeżeli w ogóle jacyś są ;) ). :*
- O co chodzi? - zapytałam
- No jak to o co?! O tego... - zacisnęła szczękę, widać było, że stara się opanować gniew - Nie będę się wyrażać. Chodzi o Stylesa.
- Okej... Ale co ja mam do niego?
- Podobasz mu się.
- No i?
- [t.i.], na pewno znasz tę historię. Moją i Megan, znaczy się.
Kiwnęłam głową. Tę historię znali wszyscy. Styles umawiał się z nimi dwiema na raz, a gdy się w końcu o sobie dowiedziały, to ot, tak z nimi zerwał mówiąc, że i tak żadnej z nich nie kochał. Między innymi to było powodem, dla którego nie chciałam mieć z nim nic wspólnego.
- Więc... - kontynuowała Sally - Generalnie chodzi o to, że chciałabym się na nim zemścić.
- Rozumiem, że miałabym być częścią tej zemsty? - domyśliłam się
- Tak. Plan jest prosty. Miałabyś go w sobie rozkochać do szaleństwa a potem rzucić bez słowa wyjaśnienia.
- Nie. - ucięłam, wstałam z miejsca i podeszłam do okna - Choćby był Największym Dupkiem We Wszechświecie nie mam prawa bawić się jego uczuciami. Nikt nie ma takiego prawa.
Podeszła do mnie.
- A on? Ma prawo bawić się naszymi uczuciami? - zapytała
Miała rację.
W sumie... Co mi szkodzi?
- Ok. Zgadzam się. - powiedziałam
- To świetnie. Ja niestety muszę już lecieć. Sama trafię do drzwi.
Nacisnęła klamkę, lecz nagle przystanęła i obróciła się w moją stronę.
- Aha! Jeszcze jedno! Pamiętaj. On potrafi być czarujący. Tylko się w nim nie zakochaj! - przestrzegła mnie
Kiwnęłam głową i wyszła.
Muszę po prostu cały czas pamiętać, że go nienawidzę...
A więc tak. Wiem. Wiem, że miała być sobota. Naprawdę miałam zamiar dodać w sobotę. Ale... Powiedzmy, że humor mi się poprawił :). Ostatnio miałam gorsze dni, ale teraz już jest lepiej i można powiedzieć, że patrzę na sprawę innym okiem. Przejrzałam kilka blogów. W większości właśnie od dwóch komentarzy się zaczynało. I na dwa liczę :). Już nie odczuwam tego zniechęcenia, co wczoraj, co nie zmienia faktu, że blog w dalszym ciągu przechodzi okres próbny :).
Pozdrawiam Czytelników (jeżeli w ogóle jacyś są ;) ). :*
Są i wiesz o tym. nawet nie wiesz jak bardzo sie ucieszyłam, kiedy zobaczylam nowy imagin. Genialne. Czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuń:) Świetny, po prostu świetny.
OdpowiedzUsuńSą dwa! Kiedy będzie kolejny? Wiem, jestem niecierpliwa, ale po prostu Twoje imaginy są zdecydowanie za dobre :)
OdpowiedzUsuńCool
OdpowiedzUsuńLol
Swag
Świetne po prostu! Uwielbiam Cię! Jesteś boska! Masz lepszego tableta od ....! hahaha <3
OdpowiedzUsuńNo, wiem... Wszystko prawda ;D
UsuńHahahahahaha
UsuńCałe szczęście, że jest następny rozdział bo nie wytrzymałabym z ciekawości.. ~ N
OdpowiedzUsuń