sobota, 15 marca 2014

#3 Harry cz.1

Na specjalne życzenie ;).

Przepraszam za brak [t.i.]. Po prostu... nie wiem... Jakoś tak ze zwykłym imieniem łatwiej mi się pisze ;).


- Nikola, uspokój się. - powiedziała Marta
Popatrzyłam na nią jak na chorą psychicznie.
- Widzę, że jesteś zdenerwowana. - ciągnęła
- Wcale nie jestem zdenerwowana. - zaprzeczyłam, chociaż czułam zupełnie coś innego
Obrzuciła mnie podejrzliwym wzrokiem
- Niee?... To dlaczego robisz o, tak?...
Popukała się palcem w dolną wargę, a ja dopiero teraz spostrzegłam, że sama wykonuję podobny gest, co w chwilach stresu było moim zwyczajem.
- Nie rozumiem dlaczego. Koncert jak koncert. Umalujemy ich i tyle.
Zmarszczyłam brwi.
- No dobra! - poddała się - Pierwszy One Direction w Polsce! I to na Narodowym! Ale co z tego? To tylko zwykły koncert! Nie pierwszy i nie ostatni w twojej karierze wizażystki i naprawdę nie rozumiem, czym się tak denerwujesz.
Wtedy do pomieszczenia za kulisami sceny w podskokach wbiegła Sylwia.
- No i jak tam, laski? - zapytała podekscytowanym głosem - Możecie w to uwierzyć?
- Ja tak. - odpowiedziała Marta - Młoda coś fiksuje.
Sylwia obrzuciła mnie uważnym i podejrzliwym wzrokiem.
- Czyba wiem, dlaczego... - stwierdziła po chwili
- Dlaczego? - zapytała Marta
- A ty byś nie była, gdybyś za chwilę miała za chwilę spotkać miłość swojego życia? - palnęła Sylwia, a we mnie obudziły się mordercze instynkty
Spojrzałam na nią wzrokiem typu: "Jeszcze słowo, a zginiesz śmiercią męczeńską".
- Jak to? - głos zabrała Marta
- A nazwisko Harry Styles coś ci mówi? Otóż, nasza mała Nikoluś od dawna się w nim podkochuje.
Pokazałam jej język.
- Nieprawda!
- Prawda, prawda. Mnie nie oszukasz.
- No, no, no. - Marta szturchnęła mnie łokciem - Coś tu się chyba szykuje..
- Nic się nie szykuje. - zaprzeczyłam - Sama powiedziałaś, że umalujemy ich i tyle.
- Jeszcze zobaczymy. - mruknęła pod nosem Sylwia
-PÓŁ GODZINY PÓŹNIEJ-
Na moje nieszczęście wszystko szło zgodnie z planem i nasze gwiazdy zjawiły się punktualnie. Sylwia, jako nasza szefowa, przywitała ich z każdą z nas z osobna.
- A to są nasze wizażystki: Anna, Marta, Magdalena, Melania i Nikola.
Zaczęły się uściski dłoni. Nieśmiało wyciągnęłam rękę w stronę Nialla Horana.
- Nikola. - przedtawiłam się słabym ze zdenerwowania głosem
- O, Nikki! - pisnął radośnie
- Może być i Nikki. - przytaknęłam z delikatnym uśmiechem
Powitania z Louisem, Zaynem i Liamem upłynęły w podobnej atmosferze. Przyszła kolej na Harry'ego. Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie udać czasem, że o nim zapomniałam, ale szybko porzuciłam tę myśl. Podeszłam do niego wolnym krokiem. Serce waliło mi jak oszalałe, krew szumiała w uszach. Nieśmiało wyciągnęłam w jego stronę drżącą rękę.
- Nikola.
- Nicole? Mogę ci mówić Nicole? - zapytał i uśmiechnął się czarująco, zbyt czarująco, bo zmiękły mi kolana
- Tak. Jasne. - odpowiedziałam i spróbowałam się uśmiechnąć, ale chyba słabo mi to wyszło
Odsunęłam się od niego, a głos zabrała Sylwia:
- No! Część formalną mamy chyba za sobą. Więc tak: Anna zajmie się Louisem, Magda - Zaynem, Marta - Liamem, Melania - Niallem, a Nikola... - Nie, tylko nie to! - Hazzą. To do roboty!
Hazz usiadł na fotelu, a ja chwyciłam pudełko pudru i pędzel. Ręce trzęsły mi się niemiłosiernie. Zaczęłam wolno nakładać pył na jego policzki i czoło. Nagle chwycił mnie za przedramię ręki, która trzymała pudełko.
- Wszystko w porządku? - zapytał - Ręce ci drżą.
No co ty!
- Wszystko ok. - odpowiedziałam, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie
- Jesteś zdenerwowana. - stwierdził
- Zdaje ci się. - zaprzeczyłam, chociaż moja podświadomość krzyczała zupełnie co innego
- Spokojnie... - uśmiechnął się do mnie - To nie ty staniesz za chwilę na scenie przed tysiącami piszczących nastolatek.
- Masz rację. - odparłam i delikatnie uniosłam kąciki warg
Nie odzywaliśmy się do siebie. Ja nie wiedziałam jak zacząć, on - nawet nie próbował. Atmosfera między nami była gęsta, dlatego z zazdrością patrzyłam na Martę i Liama, którzy śmiali się i żartowali. Czułam potworne skrępowanie. Hazza zamiast patrzeć w lustro, cały czas bacznie obserwował moją twarz, jakby chciał zapamiętać każdy jej szczegół. Założyłam włosy, które wysunęły się spod gumki za ucho, a wtedy on zapytał:
- Masz kogoś?
Odsunęłam pędzel od jego skóry, zszokowana tym zbyt śmiałym jak na 3 minuty znajomości pytaniem.
- Słucham?!
- Rozumiem. Głupie pytanie. Taka ładna dziewczyna z pewnością nie jest singielką.
Że co?! Jeszcze chwila i będę zbierać szczękę z podłogi!
- Ja też myślałam, że taki przystojny facet jak ty nie może być singlem, a jednak.
Matko jedyna! Nikola! Właśnie flirtujesz z Harrym Stylesem! Skąd ty w ogóle znasz takie teksty?
- Czyli co? Wolna?
- Tak.
- To może?... - zaczął
- Gotowe! - przerwałam mu, a wtedy on pierwszy raz spojrzał w lustro
- Dziękuję.
Uśmiechnęłam się.
- Za to mi płacą.
-DWIE GODZINY POŹNIEJ-
Koncert trwał w najlepsze. Razem z dziewczynami słuchałyśmy zza kulis. Aż nas zamurowało, gdy Harry powiedział przez mikrofon:
- And now to girls, which made us beautiful... "What Makes You Beautiful"!
Następnie wszyscy, całą piątką weszli za kulisy. Hazz podszedł do mnie, splótł nasze palce i wciągnął na scenę. Byłam w takim szoku, że nawet nie zdążyłam zaprotestować. Poczułam potworne skrępowanie, gdy zobaczyłam kilka tysięcy par oczu wlepionych we mnie, zresztą tak samo jak reszta dziewczyn. Po chwili zaczęli śpiewać i trochę się rozluźniłyśmy. W sumie, to nawet dobrze się bawiłyśmy. Jednak poczucie zawstydzenia wróciło, gdy Harry cały czas patrząc mi w oczy zaśpiewał: "Kochanie, (...) sposób, w jaki poprawiasz włosy kompletnie mnie rozbraja". Wiem. Wiem, że nie powinnam, ale... zarumieniłam się. Zabrzmiało to tak... szczerze. Zresztą... nieważne.
Po chwili piosenka się skończyła, a chłopacy odprowadzili nas za kulisy. I wtedy... nagle... zupełnie niespodziewanie... objął mnie w pasie jedną ręką przygarniając do siebie i pocałował w to zagłębienie między szyją a szczęką. Moje ciało przeszył potężny dreszcz.
Chryste Panie! To gorąco! Trzy dni będę teraz dochodzić do siebie!
Uśmiechnął się do mnie. Po krótkiej chwili wrócili na scenę, a ja w dalszym ciągu stałam w tym samym miejscu, jakbym się bała, że wykonanie jednego kroku może okazać się ponad moje siły. Serce łomotało mi w piersi a motyle skrzydła trzepotały w żołądku. Jego wargi były takie miękkie i delikatne...
Ochłoń! Ochłoń! Wcale się nie zakochałaś! Wcale się nie zakochałaś! Cholera jasna! Co to za mrowienie w podbrzuszu?
Nagle podeszła do mnie Sylwia i oznajmiła:
- Wszystko widziałam.
- Ale co?
- Mówię ci. Następnym razem wyceluje w twoje usta a ty nawet nie będziesz próbowała się bronić.
- Daj mi spokój. - mruknęłam i wyminęłam ją

Jak zawsze czekam na (a może błagam o???) komentarze. Było by naprawdę miło znać Waszą opinię.

P S Mam 5 postów w wersjach roboczych. Wystarczy, żebym nacisnęła magiczny przycisk: "Opublikuj" i się pojawią. Powtarzam się, ale... WSZYSTKO ZALEŻY OD WAS.

5 komentarzy:

  1. Moja zbawicielka. W koncu sie doczekałam. Zajebisty! Uwielbiam kazda Twoja prace, chociaz poznalam ich niewiele. Publikuj kolejna część. Juz sie nie moge doczekac <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwaga,
    3,
    2,
    1...
    KOMENTARZ
    ...już
    Jak sama mówiłaś- czytających jest dużo (wg. Ciebie odwrotnie proporcjonalnie do ilości komentarzy ;-) ). Jeżeli usuniesz tego bloga, to przyczynisz się do śmierci samobójczej tych kilkudziesięciu (a może nawet kilkuset?) osób, które z niecierpliwością czekają na kolejne imaginy.
    A za każdym razem, gdy NIE wstawiasz opowiadania, gdzieś na świecie płacze panda. :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Żal mi pand ;(. To dlaczego, do cholery, ryję się jak głupia z tego, co przed chwilą przeczytałam?! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolejny twój imagin, przy którym odruchowo się uśmiecham! ~N

    OdpowiedzUsuń