niedziela, 16 marca 2014

#3 Harry cz.2 (ostatnia)

Dodanie tej części miałam zaplanowane na środę albo czwartek. Ale mam dobry humor, więc robię to wcześniej. Na dworze leje i wieje, jest szaro, kiepsko się czuję, ale mam dobry humor :).  Tak więc... Życzę miłej lektury ;).



Koncert się skończył. Nasze gwiazdy poszły pod prysznic, a my z dziewczynami sprzątałyśmy za kulisami. Po pół godziny prawie wszystko było wysprzątane, a chłopacy przyszli do nas. Harry podszedł do mnie, ale ja nie przerwałam wykonywanej czynności.
- Może poszlibyśmy na obiad? - zapytał
- No nie wiem... Musimy jeszcze to posprzątać.
Wtedy na moje nieszczęście głos zabrała Sylwia-Podsłuchiwacz:
- Poradzimy sobie same. Nie zostało już dużo. Możesz iść, jeśli chcesz.
Przestałam układać kosmetyki w kartonie, rzuciłam jej mordercze spojrzenie i podjęłam ostatnią desperacką próbę wymigania się:
- Musiałabym iść do domu. Wykąpać się i przebrać. - powiedziałam do Harry'ego
Uśmiechnął się.
- Poczekam. Mam czas.
Spojrzałam na zegarek zrezygnowana. 15.03.
- To chodźmy.
Wyszliśmy niezuważeni.
 Po 15 minutach byliśmy już w moim mieszkaniu. Podeszłam do szafy w sypialni, Harry czekał w salonie. Wybrałam wiśniowy komplet bielizny i kwiecistą, sięgającą do połowy ud sukienkę bez ramion. Do tego czarne baleriny.
Przeszłam przez salon w stronę łazienki, unikając jego wzroku. Poczucie skrępowania w jego towarzystwie w dalszym ciągu mnie nie opuszczało. Ściągnęłam robocze ciuchy i weszłam pod prysznic. Ciepła woda delikatnie spływała po moim ciele, rozluźniając nieco napięte w wyniku stresu mięśnie. Po 10 minutach wyszłam z wody. Wycierałam się ręcznikiem, gdy nagle usłyszałam krzyk Harry'ego:
- Nicole! Telefon dzwoni!
- Zaraz przyjdę! Wycisz go!
- Ale on dzwoni już od 15 minut!
- Poczekaj chwilę!
Ubrałam bieliznę, gdy nagle drzwi się otworzyły i do łazienki wkroczył Harry jedną ręką zasłaniając oczy, drugą - trzymając mój telefon.
- Harry! - pisnęłam i niezdarnie zakryłam piersi dłońmi
- Spokojnie, nie patrzę. Ale weź coś z nim zrób, bo ogłuchnę za chwilę!
Chwyciłam telefon od niego.
- Dzięki, ale idź już.
- Idę, idę... - westchnął (zrezygnowany???)
Mama. Odebrałam.
- Tak, mamo. Po prostu byłam pod prysznicem i nie słyszałam jak dzwoni... Tak, tak... Yhm... To do zobaczenia.
Rozłączyłam się i ubrałam do końca. Następnie wysuszyłam włosy, rozczesałam, delikatnie spryskałam się perfumami, umyłam zęby, zrobiłam makijaż i wróciłam do Harry'ego.
- Nie musiałeś od razu wchodzić do łazienki. - skarciłam go
- Musiałem. Prawie bym ogłuchł przez ten twój przeraźliwy dzwonek.
- Biedaczek... - rzuciłam sarkastycznie i przewróciłam oczami
- Spokojnie. Twój widok w samej bieliźnie w 100% zrekompensował mi groźbę utraty słuchu. - puścił do mnie oczko i uśmiechnął się łobuzersko
- Podglądałeś?! - krzyknęłam prawie
- Oj, skarbie. Nie rozumiem o co tyle hałasu. Naprawdę nie masz się czego wstydzić. - powiedział i zaczął się do mnie zbliżać niebezpiecznie
Przełknęłam głośno ślinę a mój mózg wolno trawił każde jego słowo:
Skarbie? Jakie skarbie? "Nie masz się czego wstydzić"? Naprawdę nie mam?
Gdy był już dostatecznie blisko chwycił moją dłoń i splótł nasze palce.
- Chodźmy, bo robię się bardzo niebezpiecznie głodny i to nie w tym sensie, co myślisz, kotku. - powiedział mi na ucho
Popatrzyłam na niego, marszcząc brwi. Miałam taki mętlik w głowie, że sama już nie wiedziałam w jakim sensie myślę. Co nie zmieniało faktu, że w dalszym ciągu ostro ze mną flirtował i nazwał mnie "skarbem" i "kotkiem" prawie w sąsiednich zdaniach.
Szliśmy w ciszy, nasze palce były splecione mocno, jakby się bał, że mu ucieknę.
Ok, Nikola. Idziesz właśnie na obiad z Harrym Stylesem, który co chwila daje ci do zrozumienia, że mu się podobasz. Ale dlaczego? Czego on właściwie od ciebie chce? Za kilka dni i tak wyjedzie i będą was dzielić tysiące kilometrów! A może po prostu chce... Nie, niemożliwe. Chyba nie jest aż takim dupkiem. Chociaż... Może brakuje mu w Polsce rozrywki i po prostu szuka panienki na jedną noc? Kto go tam wie? Ten człowiek to chodząca zagadka.
Spojrzałam na niego.
Boże, Nikola! Ogarnij się! Właśnie idziesz na obiad z Harry Stylesem - nr 1 na Twojej Osobistej Liście Najprzystojniejszych Facetów Na Ziemi! Po prostu się ciesz! Masz coś, o czym marzą miliony dziewczyn na całym świecie!
Po kilku minutach spaceru dotarliśmy do jakiejś przytulnej knajpki i zajęliśmy dwuosobowy stolik przy oknie.
Kelnerka przyniosła zamówienie, ale ja w dalszym ciągu milczałam. Nie miałam pojęcia jak zacząć rozmowę. Z każdą sekundą ta cisza robiła się coraz bardziej niezręczna, a atmosfera - gęsta. Wpatrywałam się tępym wzrokiem w sałatkę z tuńczykiem i grzebałam w niej widelcem, gdy Harry w końcu przerwał tę ciszę:
- Milczysz. Coś się stało?
Wzruszyłam ramionami.
- Nic.
- Więc o co chodzi?
O to, że mi się podobasz!
- O nic.
- Przecież widzę. Nicole... Czy ja mogę liczyć na coś od ciebie?
- W jakim sensie?
- W sensie, czy ci się choć trochę podobam?
Trochę?! Cholernie mi się podobasz!
Oblałam się rumieńcem i ponownie przeniosłam wzrok na sałatkę.
- Przepraszam. To pytanie było chyba zbyt szybkie jak na pierwszą randkę, prawda? - zapytał
Szok? Mało powiedziane.
Randka? On uważa to za... randkę? Gratuluję, Nikola! Nieświadomie umówiłaś się na randkę z Harrym Stylesem, w którym jesteś zakochana! Einsteinie, czapki z głów!
- Prawda? - powtórzył pytanie widząc brak reakcji z mojej strony
Podniosłam wzrok znad sałatki i uśmiechnęłam się do niego blado.
- Noo... Może trochę.
Nagle poczułam jego ciepłe opuszki palców na dłoni i moje serce zaczęło przyspieszać. Pospiesznie cofnęłam rękę, a wtedy on powiedział:
- Nicole... Nie musisz tu ze mną być, jeśli nie chcesz. Czy ty się mnie boisz?
Spojrzałam na niego. Wyraz twarzy miał poważny a w oczach nie zauważyłam ani śladu błysków jakiegokolwiek rozbawienia. I wtedy... nie wiadomo dlaczego... obudziła się we mnie natura flirciary, która zazwyczaj ujawniała się dopiero po kilku głębszych.
- A powinnam? - zapytałam wyzywająco, cały czas patrząc mu w oczy
Uśmiechnął się pokazując dołeczki i rozłożył ręce szeroko.
- Sama oceń.
- Nie boję się ciebie. - przyznałam po chwili
- Udowodnij.
- Ale jak?
Wzięłam kawałek tuńczyka do ust, powoli go przeżułam i połknęłam.
Harry natomiast odsunął się na krześle i poklepał po udzie.
- Usiądź mi na kolanach.
W tym momencie tuńczyk stanął mi kołkiem w gardle i, mimo usilnych starań z mojej strony, nie chciał ruszyć dalej. Przełknęłam go łykiem wody.
- Słucham?! Czy ja się... przesłyszałam?- wydukałam
- Nie, dobrze słyszałaś. Usiądź mi na kolanach, to uwierzę ci, że się mnie nie boisz.
Obrzuciłam go uważnym wzrokiem.
- Żartujesz?
- A czy ja wyglądam jakbym żartował? Jestem śmiertelnie poważny. No, chodź.
Kiwnął na mnie głową, a ja (sama nie wiem dlaczego) wstałam z miejsca, podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach, a on splótł palce po jednej stronie moich bioder i oparł podbródek na moim ramieniu. Czułam się co najmniej skrępowana, siedziałam jak na szpilkach.
- Do zobaczenia w jutrzejszych gazetach, kotku. - szepnął mi na ucho - Pomachaj panu do obiektywu.
Okręciłam głowę za siebie, w stronę okna i wtedy faktycznie zauważyłam paparazzi, czającego się na nas z ogromnym obiektywem w krzakach. Zażenowana całą sytuacją, próbowałam wstać, ale Harry mi nie pozwolił. Chwycił mnie za biodra i ponownie usadowił sobie na kolanach.
- Nie tak szybko, skarbie. - powiedział mi na ucho, od chrypki w jego głosie ciarki przebiegły mi po plecach - Jeszcze mnie nie przekonałaś.
- Więc co mam zrobić? - zapytałam cichutko i potulnie
- Pocałuj mnie.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Słucham?
- Pocałuj mnie, Nicole. Tu i teraz.
Położyłam mu trzy palce na dolnej wardze, jakbym się bała, że nagle jego usta bez ostrzeżenia zaatakują moje.
- Nie za szybko jak na pierwszą randkę? - zapytałam i zaczęłam powoli drażnić opuszkami palców miękką skórę jego warg
I wtedy z zadowoleniem, ale i zaskoczeniem spostrzegłam, że walczy z pragnieniem przymknięcia oczu, jakby mój dotyk działał na niego tak samo jak jego na mnie.
- To nasza randka. - stwierdził - My ustalamy granice.
Przyjrzałam się jego wargom. Były delikatne, miękkie i ciepłe. Aż same się prosiły o zetknięcie z moimi. Powoli przeniosłam dłoń na jego policzek i pogładziłam go. Następnie przymknęłam oczy i zaczęłam zbliżać swoją twarz do jego. Jego ciepły oddech drażnił moje usta. Serce łomotało mi w piersi jak oszalałe. Po ułamku sekundy musnęłam jego wargi. Tylko tyle. Nie miałam śmiałości na więcej.
- Nie, nie przestawaj. - wyszeptał w moje usta
Ponownie go pocałowałam, tylko że śmielej. Nasze wargi idealnie współgrały ze sobą. Było tak nieziemsko, niesamowicie. Dotknęłam obłoków. Ten pocałunek był niesamowity. Czuły i namiętny zarazem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie, a ja oparłam swoje czoło o jego i nie otwierając oczu zapytałam:
- I co?... Przekonałam cię?
- Nie. - odpowiedział i chciał ponownie złączyć nasze wargi, ale go powstrzymałam kładąc dwa palce na ustach
- Co za dużo, to niezdrowo. - powiedziałam, zeskoczyłam mu z kolan i wróciłam na swoje miejsce
- Dobrego nigdy za wiele. - odparł i uśmiechnął się do mnie zadziornie
Przewróciłam oczami i wzięłam się za sałatkę, która nagle wydała mi się wyjątkowo apetyczna.
-DWIE GODZINY PÓŹNIEJ-
Spacerowaliśmy z Harrym po parku i robiliśmy, co chcieliśmy. Całowaliśmy się, obściskiwaliśmy, rozmawialiśmy na poważnie o głupotach i głupkowato o rzeczach poważnych. W ogóle... zachowywaliśmy się jak para. Nie przeszkadzało mi to. Był taki szarmancki i męski... Ale było coś... jakaś myśl, która nie dawała mi spokoju....
Siedziałam mu na kolanach na ławce w parku i jadłam loda śmietankowego. On swojego zjadł już dawno.
- Guzdrzesz się. - stwierdził po chwili
Wzruszyłam ramionami.
- Nie umiem szybko jeść. - powiedziałam
- Lepiej, żebyś się nauczyła, bo za chwilę ci się rozpuści. - zauważył
- Ok, ok... - westchnęłam i nieco przyspieszyłam
Po chwili zjadłam i wyciągnęłam chusteczkę chcąc wytrzeć wargi. Już miałam przyłożyć ją do ust, gdy nagle Harry chwycił moją dłoń i bez ostrzeżenia oblizał moje wargi swoim ciepłym i wilgotnym językiem. Wczepiłam mu palce we włosy i złączyłam nasze usta. Po chwili odsunęłam  się od niego i zarzuciłam mu ręce na szyję. Postanowiłam wreszcie wyjawić mu dręczącą mnie myśl:
- Harry... Wszystko jest idealne... Pocałunki, ty...
- Ale?
- Ale powiedz mi. Po co to? Po co to wszystko? Przecież ty za parę dni wyjedziesz, a ja...
"... zostanę ze złamanym sercem" - miałam powiedzieć, ale urwałam
- A ty?
- A ja będę tęsknić. - wybrnęłam, a wtedy on delikatnie przerzucił mi włosy z jednej strony przez ramię i założył za ucho
- Ja też będę tęsknić, Nicole. Nie wiem. Nie wiem, co z nami będzie, gdy wyjadę, ale jednego mogę być pewien: Jesteś dla mnie ważna. Jak nikt inny. I może nie myślmy teraz o tym. Cieszmy się sobą.

Cieszyliśmy się sobą. Każdą chwilę spędzoną razem wykorzystywaliśmy jak tylko się dało. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, przytulaliśmy... Czasem po prostu milczeliśmy. Lecz im bliżej byliśmy siebie, tym bardziej czułam jak się ode mnie oddala. Dzień wyjazdu zbliżał się nieuchronnie. Łapczywie chłonęłam każdą sekundę spędzoną z nim. Zostało nam ich przecież tak niewiele...
Aż w końcu nadszedł ten dzień. Żegnałam się z nim w hotelu z powodu tłumów, jakie już zbierały się na lotnisku, starając się opanować łzy, a on przytulał mnie mocno. Po chwili odsunęliśmy się trochę od siebie. Nasze oczy były zamglone. Ujął moją twarz w dłonie.
- Nicole, musisz mi coś obiecać. - powiedział stanowczo, ale łagodnie
- Co? - zapytałam, próbując ukryć przed nim drżenie warg
- Że nie będziesz płakać. A już na pewno nie przeze mnie.
Chwilę wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy. Nie mogłam. Tego nie mogłam mu obiecać. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Starł ją kciukiem i ponownie mnie przytulił, tyle że mocniej.
- Nicole, wszystko się ułoży. Coś wymyślimy. Zobaczysz. Jeszcze będziemy razem.
Nie odpowiedziałam. Ze wszystkich sił starałam się powstrzymać łzy. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem i egoistycznie zatrzymać go przy sobie, chociaż dobrze wiedziałam, że nie mogę mu tego zrobić. Za bardzo go kochałam.
- Nicole, proszę cię. Nie płacz. Przynajmniej spróbuj. Kocham cię.
- Ja też cię kocham. - odpowiedziałam
Odsunął się trochę ode mnie i trącił mnie palcem w nos.
- Głowa do góry! Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
Następnie złożył na moich ustach ostatni, czuły pocałunek, którego słodycz przechowałam w sercu do końca życia.


Jak potoczyły się dalsze losy tych dwojga? Tu zostawiam drzwi otwarte dla Waszej wyobraźni. Przepraszam, jeśli ktoś czuje się zawiedziony takim zakończeniem. Po prostu nie mam więcej pomysłów :/. Koleżanka podpowiedziała mi, jak można by to zakończyć, ale nie wiem... chyba się tego nie podejmę. Powiem tylko tyle, że byłoby bardzo dramatycznie, mrocznie, można powiedzieć... Jeżeli kiedykolwiek zdecyduję się na kontynuację tego imagina, to z pewnością dam Wam znać ;).

Jak zawsze CZEKAM NA KOMENTARZE.

Następny imagin również będzie z Hazzą. Z tą różnicą, że tym razem w szkole ;). Po prostu mam na niego fazę ;). Mam fazę na Hazzę ;D (z serii: ”Moja Liryka” ;) ). Wróci [t.i.]. Kiedy to? Przewiduję środę albo czwartek, chociaż, jak zapewne zauważyliście, u mnie nic nie jest pewne. Taka to ze mnie kapryśna autorka ;P. Pozdrawiam czytelników, a komentującym przesyłam dodatkowo ogromnego przytulasa <3.

8 komentarzy:

  1. Świetny, po prostu świetny. Uwielbiam Twoje prace. Za każdym razem chcę więcej i wiecej. Czekam na cos nowego. Blagam, nie kaz mi czekac. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy czytam, Patrycja, Twoje komentarze, to aż mnie palec świerzbi, żeby jednak wcisnąć ten magiczny przycisk: "Opublikuj" =). Ale nie! Tym razem wytrzymam! ;D

      Usuń
    2. Wciskaj. Im wiecej tym lepiej. ;) zagladam tutaj juz chyba co 5 minut ;)

      Usuń
    3. Ech... Jutro, Kusicielko. Dodam COŚ. COŚ, bo sama do końca nie wiem, co to jest. Efekt nocnego natchnienia (a może zmęczenia???). Nie będzie to jeszcze Hazza. On, zgodnie z obietnicą pojawi się w środę lub czwartek, bo chciałabym go skończyć, zanim cokolwiek dodam, dlatego że poprowadziłam go inaczej niż zamierzałam i boję się trochę, żeby czegoś nie zepsuć :/. Właśnie piszę ostatnią część :). Pozdrawiam i... cierpliwości życzę! ;D

      Usuń
  2. Uwaga,
    3,
    2,
    1...
    KOMENTARZ
    ...już
    "Powiem tylko tyle, że byłoby bardzo dramatycznie, mrocznie, można powiedzieć...". "Mrocznie"? "Mrocznie"?! Ta wersja, którą Ci przedstawiłam, była delikatna. To, co mi naprawdę chodziło po głowie dopiero było "mroczne"... Ty zawsze kończysz w tym momencie, w którym ja bym zaczęła. Nie uważasz? :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie ;). Zgadzam się w 100%. Jeżeli masz, Marta ochotę, to możesz to dokończyć, a ja to opublikuję z Twoim podpisem. Nie ma sprawy ;).

      Usuń
  3. Świetnie świetnie świetnie *.* czytam, czytam i nie chcę kończyć./Kasia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. PROSZĘ WYMYŚL COŚ JESZCZE DO TEGO IMAGINA, BO UMRĘ Z CIEKAWOŚCI! ~N

    OdpowiedzUsuń