środa, 23 kwietnia 2014

#7 Harry cz.11

Tym razem dwie dedykacje.
Pierwsza dla tych, bez których tegoroczna Noc Filmowa nie byłaby tak udana. Czyli przede wszystkim dla Kaśki, która razem ze mną "wzdrygała się" i "dyszała". (Uprzedzam pytanie. Nie, nie piszczałyśmy.) ;)
A druga dla tych biedaków, którzy przeżywają trzydniową katorgę na właściwych testach gimnazjalnych bądź próbnych (tak jak ja). Good luck! :)


CZWARTEK
Po szkole, tak jak poprzedniego dnia, rzuciłam się na kanapę w salonie. Prześladował mnie dzisiejszy wzrok Stylesa. Taki zmęczony, przygnębiony, pełen napięcia i oczekiwania. Nawet Emily zauważyła, że coś z nim nie tak. Ale nie powiedziałam jej o niczym. A on nie śmiał się nie żartował, był jakiś taki... nieobecny. Czy jemu naprawdę aż tak na mnie zależało?
A ja co? Stęskniłam się za nim. Trudno mi było się do tego przyznać, ale tękniłam za jego zaczepkami, dotykiem... Nawet tym, na który nie wyrażałam zgody.
Chciałam. Naprawdę chciałam mu to wszystko powiedzieć, lecz ta cholerna duma mi na to zwyczajnie nie pozwalała...
SOBOTA (3:27)
Leżałam w szkolnym patio na materacu pod ścianą, przykryta kocem i co chwila albo się wzdrygałam, albo zakrywałam oczy. Na czoło wystąpiły mi kropelki potu, mój oddech przyspieszał niemiłosiernie. Byłam sama. Emily poszła do Dave'a, mimo zakazu ze strony nauczycielki (chłopacy na osobnych materacach i dziewczyny na osobnych). A ja leżałam tak skulona. Cisza. I nagle... Twarz. Potwora. Demona.
- Aaa! - pisnęłam nienaturalnie wysokim głosem.
Mój oddech przyspieszył jeszcze bardziej. Sapałam. Zakryłam oczy oraz uszy kocem i czekałam aż to się skończy. Nagle poczułam, jak ktoś kładzie się obok mnie i obejmuje ramieniem. Podniosłam głowę z przerażeniem.
- Harry? Co ty tu robisz? - zapytałam zdyszana.
Przyłożył palec do ust, pokazując tym samym, że mam być cicho i uśmiechnął się (chyba po raz pierwszy od wtorku).
- Cii... No, chodź tu.
Uchylił ramię, dając mi znak, że mam się do niego przytulić. Z ulgą i przyjemnością położyłam mu głowę na piersi i przykryłam go swoim kocem. Ponownie poczułam ten odurzający, miły moim nozdrzom zapach jego perfum.
I wtedy... znowu. Głośniejsza muzyka. Wzdrygnęłam się. Zacisnęłam powieki z całej siły i wtedy poczułam jak ramię chłopaka obejmuje mnie mocniej, przyciskając tym samym do jego ciała.
- Harry, boję się - wyszeptałam (albo raczej: wyjęczałam), dysząc ciężko.
Pocałował mnie w czubek głowy.
- Spokojnie, [t.i.]. Spokojnie. To tylko film. Spróbuj sobie wyobrazić kamery przed tą kobietą.
Otworzyłam oczy i spojrzałam na ekran, na którym zobaczyłam białą postać, przykrytą białym prześcieradłem, przywiązaną do krzesełka. Kobieta była opętana przez demona i egzorcyzmowano ją.* Próbowałam. Naprawdę próbowałam sobie wyobrazić kamery. Ale nie mogłam. Mój oddech znowu przyspieszył gwałtownie.
- Spokojnie... Spokojnie. Spróbuj zasnąć, [t.i.]. Śpij.
Okryłam się kocem jeszcze szczelniej. Otworzyłam oczy i zobaczyłam dłoń Harry'ego. Niewiele myśląc, splotłam nasze palce, a on odwzajemnił uścisk. Tak, tego potrzebowałam. Jego dotyk, jego zapach... On. Teraz. Przy mnie. Nasze dłonie złączone w jedno.
Nagle po mojej głowie zaczęły krążyć słowa: Zakochałam się w tobie. Tego się nie da opisać. No bo jak można się zakochać w kimś, kogo jeszcze kilka dni temu się szczerze nienawidziło? W kimś, kogo prawie się nie zna? Ja mogłam. Poddałam się tym czterem słowom, pozwalając im na zajęcie wygodnego miejsca w moim sercu i umyśle. Dawno nie czułam się tak dobrze. Już prawie zapomniałam, jak to jest, gdy ci na kimś zależy. Ale tak naprawdę. Ścisnęłam jego dłoń, jakbym chciała, żeby słowa, które siedziały teraz w moim umyśle przeszły do niego poprzez dotyk. Jeszcze nie wiedziałam, jak mu o tym powiem, ale narazie nie musiałam się tym martwić. Przymknęłam powieki i usnęłam otulona tym cudownym zapachem i ciepłem, które od niego biło.
Perspektywa Harry'ego
Nie mogłem uwierzyć w szczęście, jakie mnie przed chwilą spotkało. [t.i.] spała słodko u mojego boku. Jej oddechy były równe, klatka piersiowa podnosiła się i opadała w równych odstępach czasu. Leżałem tak i już nawet nie skupiałem się na filmie. Delikatnie pogładziłem kciukiem jej palce. Ten gest, jaki wykonała, zdziwił mnie i ucieszył jednocześnie.
Cholera, Styles. Zakochałeś się bardziej niż sądziłeś. Odbija ci z tej miłości.
Przygarnąłem ją do siebie jeszcze mocniej. Ja też się bałem. Cholernie się bałem, że jak się obudzi, to ucieknie ode mnie raz na zawsze. Łapczywie chłonąłem bliskość jej ciepłego i miękkiego ciała. Bo mógł to być pierwszy i ostatni raz, gdy trzymałem ją w ramionach, a ona się nie opierała.
- Kocham cię, [t.i.]. Kocham cię - szepnąłem cicho, bardzo cicho i jakby mi ulżyło. Wreszcie to z siebie wyrzuciłem. - Zrobię dla ciebie wszystko. Skoczę w ogień, rzucę się w przepaść, jeśli mnie o to poprosisz, tylko nie zabieraj mi siebie. Błagam, nie odchodź.
Perspektywa [t.i.]
Spałam jak dziecko. Było mi dobrze i ciepło. Dawno, a właściwie nigdy, się tak nie czułam w ramionach chłopaka. Spałam. Spałam i śniłam. I były to dobre sny, co od pół roku było u mnie rzadkością. Chciałam więcej takich chwil. I jedyne, co mnie w tamtym momencie martwiło to: "Jak mu o tym powiem?" i: "Czy będzie mnie w ogóle jeszcze chciał?"
Obudziły mnie oklaski na zakończenie filmu. Otworzyłam oczy i poraziło mnie światło, które nagle zaświecono, a które obwieszczało dwudziestominutową przerwę między kolejnym filmem. Podniosłam głowę i wtedy zobaczyłam Panią Black, stojącą nad nami, która chrząkała znacząco i mierzyła nas surowym wzrokiem.

* Na podstawie filmu: "Obecność". Jeżeli ktoś lubi mocne horrory, to polecam. :)
Tej części miało nie być. Naprawdę miało jej nie być. Ale po ostatniej Nocy Filmowej... No... Po prostu musiałam :). Miała nie wprowadzać zbyt wiele zamieszania do akcji, a jednak wprowadziła. Przepraszam, że taka krótka, ale po prostu dłuższa być nie mogła. Chyba rozumiecie ;). Ale następna będzie dłuższa. Zdecydowanie! :D
Szczerze Wam powiem, że nawet jestem z niej zadowolona (skromność podstawą, jak to mówią ;)). Tak jakoś... jak pisałam, a potem czytałam perspektywę Harry'ego, to aż jakby mi się serce ścisnęło. No, ale nic. Teraz pozostawiam ją Waszej ocenie. ;)
Dziękuję wszystkim, którzy skomentowali ostatnią część. Jesteście cudowni! ♥
Następna część? Poczekam na trzy komentarze. Taki mini szantażyk. Naprawdę MINI. Tyci tyci... ;)
Chociaż za więcej też się nie obrażę. Dlatego taka mała prośba: KAŻDY, kto przeczyta tego posta, komentuje. Gwiazdką, kropką albo zwykłym: "Przeczytałem/-am". To już jest bardzo wiele. Po zsumowaniu obliczyłam, że całego tego imagina pisałam i sprawdzałam przez 12 godzin. Czyli średnio ponad 50 minut na jedną część. Serio. Tak więc... Czy to naprawdę aż taki problem, poświęcić (dosłownie) cztery sekundy na skomentowanie tego posta jakąś głupią kropką? (pytanie retoryczne)
Kurczę, rozpisałam się. Tak więc kończę już, bo Was zanudzę na śmierć. ;)
P S Chyba jednak Was zanudzę ;p.
Coś z serii: Moje przemyślenia.
Czy moje szaleństwo (zwariowanie, bzik, nazywajcie to sobie jak chcecie) na punkcie Hazzy jest aż tak widoczne? Ostatnio mama spojrzała na moją tapetę w telefonie, chcąc sprawdzić godzinę i takie coś: "O, mój zięciu!".
Zabij mnie śmiechem :D :D :D.
Taa... Pomarzyć zawsze można...

4 komentarze:

  1. Przeczytałam. Żadne zaskoczenie. I co? Kolejny sukces. Genialne. Hazza taki opiekuńczy, a ja (?) w końcu się złamałam i przyznałam sama przed sobą co do niego czuję.


    PS. Powodzenia na egzaminach.

    PS2. Zdałam dziś prawo jazdy. Musiałam się pochwalić! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpadam
    ponownie, jak mówiłam :) boski rozdział, romantyczny, uroczy :* czekam
    na kolejny z niecierpliwością (cała ja) miłego wieczorku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. .
    Przeczytałam
    <33
    Jest mega!!
    Uwielbiam to opowiadanie.
    Twój styl pisania jest genialny.
    OMG!! To jest świetne <3
    Bomba!!
    Bomba!!
    Bomba!!
    Super!!
    Super!!
    Super!!
    Mega!!
    Mega!!
    Niecierpliwie czekam na kolejną część ;D
    ;-*

    OdpowiedzUsuń