WTOREK
Rano dowiedziałam się, że rodzice wyjadą w piątek w tygodniową delegację, na co zareagowałam krótkim: "Aha.". Gdy tylko wyszłam z domu, od razu dopadła mnie Emily.- [t.i.]!
- Tak?
- W sobotę idziemy na imprezę!
- Jaką?
- U Kate.
- Dzięki, ale nie. Nie przepadam za imprezami.
- Bez dyskusji! Idziesz i tyle. Jesteś tu nowa. Impreza powitalna musi być!
Westchnęłam.
- Ok...
- To będzie męczący weekend - stwierdziła.
- Jak to?
- W sobotę ta impreza, a w piątek Noc Filmowa, także się nie wyśpimy za bardzo.
- Co to takiego? Ta... Noc Filmowa?
Uśmiechnęła się.
- Cała noc w szkole. A tam: - zaczęła wyliczać na palcach - horrory, komedie, kawa rozpuszczalna, popcorn i orzeszki ziemne.
- Brzmi ciekawie. Ale czy my będziemy miały siłę potem jeszcze iść na imprezę tego samego dnia?
- Nie wiem - odparła ze śmiechem. - Trzeba spróbować. Bo ani tego, ani tego nie zamierzam odpuścić!
-KILKA GODZIN PÓŹNIEJ (PO LEKCJACH)-
Wyszłam przed budynek szkoły i aż przystanęłam. Zobaczyłam Stylesa, który... miział się z Ashley! On szeptał jej coś na ucho, a ona chichotała jak hiena i bawiła się końcówkami blond włosów, nawijając je sobie na palec. Byłam wściekła. Zaczęłam iść w ich stronę. Przechodząc obok, specjalnie zderzyłam się z nią ramieniem.- Patrz jak chodzisz! - warknęła.
- Patrz Z KIM chodzisz! - syknęłam i odeszłam od nich szybkim krokiem.
Aż natknęłam się na Emily i zaczęłyśmy iść w kierunku domów.
- No, no, no - powiedziała. - Widzę, że komuś się tu włączył pies ogrodnika - stwierdziła ze śmiechem.
- Co?! - krzyknęłam prawie z nadmiaru emocji.
- No a co to było? Bo na przypadek nie wyglądało. Jesteś zazdrosna.
- Ja?!
- Tak, ty.
- Chyba śnisz!
- Nie...? To co tak wrzeszczysz?
- Bo nie lubię jak ktoś mi wciska ciemnotę!
- Jaką ciemnotę? Takie są fakty. Przyznaj się.
- Nie mam do czego!
- A mi się wydaje, że tak.
- Ok! Niech ci będzie! Jestem zazdrosna! Zadowolona?! - wykrzyczałam zanim zdążyłam pomyśleć i po chwili poczułam czyjeś ręce na biodrach.
- Cieszę się.
Fala gorąca napłynęła do całego mojego ciała. Zrobiłam się czerwona jak burak, uszy zaczęły mnie wręcz palić. Miałam ochotę... zapaść się pod ziemię??? Mało. Chciałam umrzeć, zakończyć życie na pstryknięcie palcem. Modliłam się o deszcz meteorytów lub atak terrorystyczny. Ale... Ten pieprzony pech! Wyrwałam się z objęć Stylesa i odwróciłam w jego stronę.
- Nie można było tak od razu? - zapytał i pogłaskał mnie po rozgrzanym do granic możliwości policzku.
- Spieprzaj - warknęłam i pobiegłam w stronę domu, a on za mną. Wpadłam do środka i zaczęłam się siłować z nim drzwiami. - Zostaw mnie! - krzyknęłam.
- Nie tym razem, [t.i.]. Musimy pogadać.
W przypływie adrenaliny udało mi się zamknąć drzwi i pospiesznie przekręciłam klucz w zamku.
- [t.i.]! - dobijał się. - Otwórz!
- Zostaw mnie!
Przysiadłam po drzwiami i zwyczajnie czekałam, aż sobie pójdzie. Nagle krzyk ucichł i usłyszałam głos mojego brata, który rozmawiał z tym kretynem! Po chwili dało się słyszeć chrzęst zamka w drzwiach, a ja stanęłam na nogi i przystanęłam w bezpiecznej odległości od nich. Otworzyły się i do domu wszedł Jake, a za nim ON! Rzuciłam się na Niego, chcąc go wypchnąć, ale był silniejszy.
- Wyjdź stąd! - krzyczałam.
- Nie, [t.i.]. Tym razem mi nie uciekniesz.
Nagle podniósł mnie do góry i przerzucił sobie przez ramię.
- To powodzenia! - usłyszałam głos Jake'a i zobaczyłam jego sylwetkę po ówcześniejszym podniesieniu głowy.
- Dzięki! - odkrzyknął mu ten palant i zaczął mnie nieść po schodach, a ja uderzałam go pięściami w plecy i piszczałam:
- Styles! Postaw mnie na ziemi!
Nie odpowiedział. Wszedł ze mną do mojego pokoju, zamknął drzwi i rzucił mnie na łóżko, aż odbiłam się od materaca.
Co naszemu Haroldowi chodzi po głowie? Macie jakieś teorie? Powiem tylko tyle, że odpowiedź jest prostsza niż by się Wam mogło wydawać...
P S Tak, wiem. To opieranie się [t.i.] zaczyna się robić nużące. Ale spokojnie. To jedna z ostatnich "nienawistnych" części. ;)
Już wyjaśniam, o co chodziło z tym "poniedziałkiem". Po prostu nie liczyłam, że tak szybko uzbierają się komentarze i chciałam dać Wam trochę czasu. Ale uzbierały się, więc dodaję dzisiaj. Mam nadzieję, że się cieszycie. :D
Następna część NA PEWNO będzie w poniedziałek (no, chyba, że nie będzie komentarzy ;)), bo jutro nie będę miała po pierwsze czasu, a po drugie dostępu do Internetu, bo jadę do babci. ;)
Do poniedziałku się nie "spotkamy", tak więc przedwczesne: WESOŁYCH ŚWIĄT! OD ZAJĄCZKA I ODE MNIE. ;)
**___**
_**___**_________****
_**___**_______**___****
_**__**_______*___**___**
__**__*______*__**__***__**
___**__*____*__**_____**__*
____**_**__**_**________**
____**___**__**
___*___________*
__*_____________*
_*____0_____0____*
_*_______@_______*
_*_______________*
___*_____v_____*
_____**_____**
_______*****_______
Wesolutkich! A imagin genialny, jak zwykle. Cudenko! ;*
OdpowiedzUsuńOjojoj... Część, oczywiście, świetna <33 Hazzuś jest świetny... *.*
OdpowiedzUsuńAh... I wzajemnie. Wesołych Świąt!! ;-*
To jest CUDOWNE! Nie umiałabym żyć bez Twoich imaginów :)
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt !