poniedziałek, 14 kwietnia 2014

#7 Harry cz.6

Z dedykacją dla mojej mamy.
Po pierwsze za to, że jest. ♥
Po drugie za to, że mnie wczoraj pięknie inwokacji nauczyła. ♥
A po trzecie, bo występuje w tej części. ;)


Przymknęłam powieki i skupiłam się na szumie liści. Nagle ławka się podniosła, by po chwili ponownie ugiąć się pod ciężarem, a wiatr przyniósł ze sobą mocny zapach jego perfum, który od razu uderzył mi do głowy. Zrozumiałam to jako jedno: PRZYSUNĄŁ SIĘ DO MNIE.
- Nawet nie próbuj - powiedziałam wrogo.
- Ale czego?
Otworzyłam oczy.
- Tego, co chciałeś zrobić.
- A skąd wiesz, co chciałem zrobić? - zaśmiał się.
- Nie wiem, ale raczej nic dobrego.
- Zależy, co ty rozumiesz pod pojęciem "dobrego"... - powiedział cicho i położył mi dłoń na kolanie.
- Nie dotykaj mnie - warknęłam.
- Dlaczego? - zapytał i zaczął ją przesuwać w górę.
- Bo nie chcę.
- Chcesz, chcesz.
- Nie chcę.
Na dowód wstałam z miejsca i stanęłam plecami do niego w pewnej odległości od ławki.
- Mogę ci zadać jedno pytanie? - odezwał się po chwili.
Stanęłam twarzą do niego.
- A potrafisz to zrobić bezdotykowo?
- Za co tak mnie nienawidzisz?
Po poważnym wyrazie jego twarz można było wywnioskować, że oczekuje szczerej odpowiedzi. I taka też ona była.
- Jesteś rozpieszczonym egocentrykiem. Uważasz się za pępek świata i wydaje ci się, że ludzie wokół ciebie są tylko laleczkami w twoim pieprzonym teatrzyku. Ale ja nie będę, rozumiesz? Nie będę twoją kolejną zabaweczką! Nie będę tańczyć jak mi zagrasz!
Zamyślił się.
- Co mam zrobić, żeby cię do siebie przekonać? - zapytał po chwili.
- Nic, bo ja nie chcę się do ciebie przekonywać.
Wstał z miejsca.
- Nie zbliżaj się do mnie - powiedziałam.
- Dlaczego?
- Bo zacznę krzyczeć.
Zaśmiał się.
- Taak...? A co... gdybym zrobił tak?
Podbiegł do mnie i szybkim ruchem zatkał usta dłonią. Wystraszyłam się. Serce zaczęło mi łomotać w piersi, źrenice powiększyły się.
- Nie bój się, [t.i.] - powiedział mi na ucho. - Nie zrobię ci krzywdy.
Próbowałam ugryźć go w rękę, ale bez efektu.
- Zostaw mnie - powiedziałam albo raczej próbowałam powiedzieć.
I wtedy na szczęście z domu wyszła Gemma i ten palant odsunął się ode mnie, a ona obrzuciła nas uważnym wzrokiem.
- W czymś przeszkodziłam?
- W zasadzie, to t... - próbował odpowiedzieć, ale mu nie pozwoliłam:
- Nie.
- To tak czy nie? - zapytała zdezorientowana.
- Tak./Nie. - odpowiedzieliśmy równocześnie.
- Okej... O nic więcej nie pytam.
-WIECZOREM-
Cały czas o nim myślałam, chociaż dobrze wiedziałam, że nie powinnam. Miałam totalny mętlik. Po mojej głowie bez przerwy krążyły słowa Gemmy: "[t.i.], on byłby na każde skinienie twojego palca, gdybyś tylko chciała, bo jest w tobie zakochany."
Prychnęłam w ciszy swojego pokoju.
- Zakochany? Chce mnie poderwać i tyle - powiedziałam sama do siebie.
I wtedy do sypialni weszła mama i usiadła na łóżku.
- I co, córeczko? Co sądzisz o naszych nowych sąsiadach?
- W większości są spoko - odpowiedziałam szczerze.
- Co to znaczy "w większości"?
- Że jest wyjątek.
- Jaki?
- Nieważne, mamo.
- Dla mnie tak. Powiedz.
- Po prostu jest ktoś, kto mnie irytuje i tyle.
- Harry? - domyśliła się.
- No.
- Wpadłaś mu w oko - stwierdziła.
- No i co?
- [t.i.], ja wiem, że sprawa Matthew jest dość świeża, ale może...
- Nie, mamo. Nie ma mowy.
- Ale, córeczko. Zrozum, to, że zawiodłaś się na jedynym facecie nie znaczy, że...
- "Zawiodłaś"?! - uniosłam nieco głos. - Mamo, co ty mówisz?! Popatrz, co on ze mną zrobił!
Wyciągnęłam w jej stronę zabliźniony nadgarstek.
- Córeczko... - jęknęła. - Harry nie jest taki.
- A skąd wiesz? Nie znasz go.
- Ty też go nie znasz. I nawet nie chcesz poznać, a możliwe, że byłabyś z nim szczęśliwa.
- Mamo, nie. Nie chcę. I nawet nie próbuj mnie przekonywać. Szczerze, to wolę już wieść nudne, jałowe życie starej panny niż ryzykować, a potem cierpieć.
Pogłaskała mnie po policzku.
- Przykro mi, [t.i.]. Tak strasznie mi przykro. To moja wina. Mogłam do tego nie dopuścić.
W jej oczach zebrały łzy. Usiadłam na łóżku i przytuliłam ją.
- Mamo, obie dobrze wiemy, że to nie była twoja wina. To ja się dałam... omotać. Nie przejmuj się. To nic.
Kiedy następna część? Nie podaję konkretnego terminu, bo znając Patrycję i jej dar przekonywania, to i tak dodam wcześniej niż zamierzałam ♥ ;).

P S Kto zauważył, że tyle się działo, że 5 części zajęło mi opisanie samej niedzieli? ;)

9 komentarzy:

  1. Jak przeczytałam opis pod spodem to uśmiechnęłam sie sama do siebie. Co ja na to poradze, że tak swietnie piszesz? Ja już bym chciała next, ale wiem, że za szybko. To co jutro? ;) wiem, marudna jestem. Cudenko! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wybacz mi ;) mam nadzieję, że domyślisz się kim jestem. Spodobał mi się epitet "zabliźnione nadgarstki" chyba wiesz dlaczego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem :). Domyśliłam się i wybaczam. Ale zemsta na Paulinie będzie słodka ;*.

      Usuń
    2. Pomogę Ci! ;* a opowiadania są super!

      Usuń
  3. Kiedy dostaniemy next? Moze jutro w ramach rozpoczecia dlugiego weekendu? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj.....
    Wspaniałe!! <33
    Nie muszę dużo pisać, nie?? Mam nadzieję, że wystarczy, jeśli powetórzę, że ten imagin jest GENIALNY <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Uhuhuhuh 2 *.* ~N

    OdpowiedzUsuń