piątek, 25 kwietnia 2014

#7 Harry cz.13

A ta część z dedykacją dla niepodpisanego Anonimka z poprzednich części - mojej nowej stałej komentatorki (chyba). Wiedz, kochana, że czytam KAŻDY komentarz i przy KAŻDYM się uśmiecham, bo KAŻDY sprawia mi ogromną radość. A więc za KAŻDY Ci dziękuję. ♥

Uprzedzam. Początek tej części jest dla tych, o mocnych nerwach. Może i jestem histeryczką, ale miałam łzy w oczach, jak ją pisałam. Ten pomysł jest chyba efektem zbyt dużej ilości seriali kryminalnych w ostatnim czasie. ;)

- To był twój chłopak? - zapytał.
- Co ty tu robisz?
- Chłopak?! - krzyknął prawie.
Nie spodobał mi się ten ton.
- To chyba nie jest twoja sprawa - burknęłam.
- Czyżby?
Nagle zaczął mnie całować. Próbowałam się wyrywać, ale był silniejszy.
- Will! Co ty robisz?! Puszczaj!
- Nie wyrywaj się, mała. Oboje przecież dobrze wiemy, że tego chcesz
Nagle zaczął mnie ciągnąć w stronę przebieralni i dopiero wtedy zrozumiałam, o co mu chodzi. Znaleźliśmy się  w ciasnym pomieszczeniu. Zasłonił kotarę i zatkał mi usta dłonią. Wyrywałam się coraz mocniej i po chwili udało mi się go odepchnąć na kilka nanosekund.
- Pomocy! - zdążyłam wrzasnąć, ale mój krzyk się urwał, bo ponownie zatkano mi usta dłonią.
- Mała... Tak się nie będziemy bawić.
Zaczął mnie całować mocno w szyję, a jego ręce bładziły po moim ciele. Jego dotyk... obleśny, nie chciałam go. Było zupełnie inaczej niż gdy dotykał mnie Harry. I nagle usłyszałam jego krzyk:
-[t.i.]! Gdzie jesteś? O co chodzi?!
W tym momencie sylwetka blondyna naparła na moją jeszcze mocniej. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Byłam bezradna.
I wtedy dało się słyszeć charakterystyczny chrzęst kotary. I jeszcze jeden, i następny... Przyszedł kolej na naszą i blondyn odsunął się ode mnie. Tej ulgi, jaką poczułam, gdy zobaczyłam bruneta, nie da się opisać słowami.
- Harry! - krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka, a on z całej siły mnie objął.
Wybuchnęłam płaczem, mocząc łzami jego nagie ramię.
- Harry... Harry... - powtarzałam jak w transie.
- [t.i.], co się stało?! Co on ci zrobił?!
Nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Nagle brunet odsunął się ode mnie i chwycił Willa za koszulkę.
- Co jej zrobiłeś? - zapytał podniesionym gniewem głosem.
- Nic.
- Nie chciałeś po dobroci...
Uderzył go pięścią w twarz, aż polała się krew.
- Harry, nie! - pisnęłam.
To go jakby lekko ocuciło. Puścił blondyna, który strzepnął koszulkę, przetarł rozbity nos dłonią i zaczął kierować swe kroki w stronę wyjścia.
- To i tak była zwykła szmata - powiedział i chciał odejść, ale wtedy Harry nie wytrzymał.
Uderzał. Raz, drugi, trzeci... Will się przewrócił, a wtedy on usiadł na nim okrakiem i zaczął okładać pięściami.
- Harry, przestań! - szlochałam. - Zabijesz go! Błagam, nie!
Zszedł z niego i podszedł do mnie. Objął moje ciało z całej siły ramionami.
- Spokojnie, [t.i.]. On ci już nic nie zrobi.
- Harry... - szepnęłam bezsilnie.
WIECZÓR
Willa zamknęłi w areszcie, Harry'emu, z racji tego, że działał w mojej obronie, nie mogli nic zrobić. Byłam wycieńczona. Po kolacji udałam się na spacer do ogrodu. Stanęłam tak, plecami do ulicy i wpatrywałam się w dużą jabłoń. I po chwili poczułam, jak czyjeś ramiona obejmują mnie w pasie, przytulając się tym samym do moich pleców. Przywitał się ze mną delikatnym pocałunkiem na szyi, aż się lekko wystraszyłam.
- Nie bój, się skarbie. To ja - usłyszałam głos Harry'ego i trochę się uspokoiłam.
- Wiem, przepraszam.
- Nie masz za co. To nie twoja wina. Ja przepraszam, że cię wystraszyłem.
Głośno wypuściłam powietrze z płuc, przymknęłam oczy i przerzuciłam na niego ciężar swojego ciała. Chwilę staliśmy w ciszy, objęci. I wtedy poczułam, że to już koniec. Koniec rozpamiętywania. Koniec łez. Czułam, że delikatny wiatr, owiewający nasze twarze zabiera ze sobą wszystkie lęki i obawy o przyszłość. Bo wreszcie miałam kogoś, kto poniesie jej ciężar ze mną.
- Jak się trzymasz? - zapytał z troską.
- Ujdzie - odpowiedziałam.
- Tak mi przykro.
- Harry, to nie twoja wina. Gdyby nie ty... sam wiesz... Jeszcze raz dziękuję.
- Nie ma za co. Najważniejsze, że nic ci nie jest.
Stanęłam przodem do niego.
- Harry, ty... powinieneś o czymś wiedzieć. Musimy pogadać.
Usiedliśmy na ławeczce twarzami do siebie, a ja niepewnie odsunęłam rękaw bluzki, obnażając nadgarstek pełen białych i czerwonych blizn.
- [t.i.], co to jest? - zapytał z wahaniem.
- Harry, bo... ja... - Wzięłam głęboki wdech. - To wszystko zaczęło się w drugiej klasie liceum. Z Mattem znaliśmy się wcześniej, lecz dopiero wtedy zwróciliśmy na siebie uwagę. Zostaliśmy parą. Było naprawdę idealnie. Do czasu. Bo nagle zakomunikował, że chciałby... No, że chciałby... Nazwijmy rzecz po imieniu. Chciał seksu. Ale ja nie byłam gotowa. Nie chciałam. Mówił, że w porządku, że rozumie. I było dobrze. Do czasu, bo wtedy dowiedziałam się, że mnie zdradza. Nawet nie zaprzeczył. Powiedział, że też jest mężczyzną, że ma swoje potrzeby. - Głos mi się łamał. Harry bez słowa chwycił moją dłoń i momentalnie poczułam się lepiej. Wiedziałam, że w mam oparcie. - I że jak tego nie rozumiem, mam spadać. Tak, tak dokładnie powiedział. Kochałam go, więc trwałam tak w tym toksycznym związku. A on znalazł sobie drugą i miał dwie dziewczyny. Jedną, czyli mnie, "na pokaz", do chwalenia się kolegom i drugą - do pieprzenia. Nie dawałam sobie z tym rady. Aż w końcu chwyciłam żyletkę i cięłam, aż straciłam przytomność. Chciałam. Naprawdę chciałam się zabić. Lecz, jak się okazało, nawet to mi dobrze nie wyszło. Obudziłam się w szpitalu. Ledwo udało im się mnie odratować. Między innymi dlatego przeprowadziliśmy się tutaj. Rodzice mi pomogli. I teraz, po pół roku mam to już chyba za sobą. Ale te blizny... Są. Są i przypominają. Nie chciałam się wiązać. I wtedy pojawiłeś się ty. Z tą burzą loczków na głowie i uśmiechem, że aż miękną kolana. Harry, ja... zawróciłeś mi w głowie. Zakochałam się w tobie. Nawet do Matta czegoś takiego nie czułam. Irytowałeś mnie i pociągałeś jednocześnie. - Uśmiechnęliśmy się do siebie. -  A teraz... zaufałam ci. Zaryzykowałam. I mam nadzieję, że się nie zawiodę,
Usiadłam mu na kolanach i wtuliłam twarz w jego ciepłą szyję, A on uniósł mój zabliźniony nadgarstek i delikatnie go ucałował.
- Nie zawiedziesz się. Obiecuję. Już nie pozwolę cię skrzywdzić.
Przejechałam czubkiem nosa po jego szyi, zaciągając się odurzającym zapachem perfum. Zachichotał.
- Łaskoczesz.
Uśmiechnęłam się łobuzersko sama do siebie, przyłożyłam wargi do jego szyi i ukąsiłam go zębami, aż się wzdrygnął.
- Ej!
Spojrzałam mu w oczy figlarnie.
- Co?
- Czyli to prawda? - westchnął.
- Ale co?
- Że jesteś wampirkiem. I co teraz? Powinienem wić się w konwulsjach. Bella zmieniła Edwarda!
- Chyba Harolda - zaśmiałam się.
- Na drugie mam Edward.
- No widzisz?
Pocałowałam go w szyję i roześmiałam się. On też. A powietrze pachniało szczęściem.
I na tym można by zakończyć tego imagina. Ale... no... tak fajnie mi się go pisało, że pokusiłam się o mini-epilog. Mam nadzieję, że się cieszycie. :3

Znowu udało się Wam mnie zaskoczyć i za to dziękuję ♥.Tak więc następna część za kolejne trzy komentarze (czyli prawdopodobnie jutro). ;)

Co nie zmienia faktu, że blog w dalszym ciągu stoi pod znakiem zapytania. A teraz takie wyzwanie dla Was. Dobijemy 2000 wyświetleń do końca miesiąca? To tylko (niecałe) osiemnaście dziennie. Dacie radę! Ja w Was wierzę. ;)

10 komentarzy:

  1. Jeżeli to o mnie chodzi, to BARDZO Ci dziękuję za dedykację. Jesteś kochana ♥ A by nie być totalnie anonimowa, powiem, jak mam na imię i wrócę do sprawy rozdziału. Może wcale to się nie przyda, ale co tam :) Weronika - to moje imię. Zwyczajne...;)
    A rozdział no niesamowity. Na początku nie byłam spokojna, bo to nawet zrozumiałe. A dalej znowu szeroko się uśmiechałam. Bo było uroczo i romantycznie! <3
    Jak dobrze zrozumiałam, szykujesz mini-epilog, więc z niecierpliwością go wyczekuję. Jednocześnie ubolewam, że kończysz tego imagina, ale liczę, że doczekam się kolejnego i kolejnych... Bo tak szybko nie chcę odchodzić Z Twojego bloga :)
    Więc do następnego, trzymaj się, twórz dalej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście, że o Ciebie ;). Weronika...? Hm... Nie znam wielu. Nie martw się. Moje imię też jest zwyczajne. Ale chyba lepsze takie niż np. Kunegunda albo Izolda, prawda? A jako ciekawostkę powiem, że moi rodzice zastanawiali się nad imieniem Weronika. No, ale wypadło na Paulinę. Również pozdrawiam. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w sumie masz rację, że lepsze niż chociażby Kunegunda. Nie wyobrażam sobie mieć tak na imię :) A Paulina jest bardzo ładne, też znam mało dziewczyn o tym imieniu... No to miłego popołudnia :*

      Usuń
  3. Koniec? Nie!!! Koniecznie chcę epilog i kolejnego imagina z Harrym i kolejnego, a później jeszcze jednego. Cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *chytry uśmieszek*
      Nie wiem, czy zdążę dodać aż tyle imaginów, przed usunięciem tego bloga (jeżeli jednak zdecyduję się to zrobić) ;>

      Usuń
    2. Zdążysz, bo go nie usuniesz. Nie zrobiłabyś mi tego, prawda? ;C *oczy kota ze Shreka*

      Usuń
  4. O jej!!
    Szkoda, że już kończymy, ale co tam. I tak jest GENIALNIE!! Best imagin ever <33 super, no!!
    Najfajniejsza końcówka. Mam ostatnio fazę na "Zmierzch" i jak głupia uśmiechałam się do telefonu... Cudo^^
    Ogólnie cieszę się z... Hm... Z ich szczęścia, że tak powiem, choć zdaję sobie sprawę, że to wszytko jest wymyślone. W głowie się nie mieści, jaką moc mają w sobie książki, różne opowiadania, no i imaginy!! To jest takie... Takie WSPANIAŁE!! <33
    Buziaczki i czekam na kolejne arcydzieła ;-*

    OdpowiedzUsuń
  5. pozdro z informatyki

    OdpowiedzUsuń
  6. paulina lubi zielony skandal a nie czerwony

    OdpowiedzUsuń
  7. buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu

    OdpowiedzUsuń