niedziela, 11 maja 2014

#11 Harry cz.1

Takie krótkie wyjaśnienie. Zastanawiałam się, kiedy umieścić akcję tego imagina. Z początku myślałam, żeby teraz, w maju, lecz jednak zależało mi na tym, żeby to opowiadanie było jak najbardziej realistyczne, więc postanowiłam, że akcja będzie się toczyła w początkach października (czyli mniej więcej około 6-7.), bo po pierwsze: wtedy chłopacy skończą trasę, a po drugie pogoda jesienią jest podobna do tej wiosennej, więc zbyt dużej różnicy nie ma. :)

No i jeszcze drugie wyjaśnienie. W pierwszej części tak tego nie widać, ale przyjmijmy, że Łeba to tak "średniowieczne" miasteczko, że niewiele osób zna tam Harry'ego i nikt go nie rozpozna. ;)

To tyle wyjaśnienia. Miłej lektury. =)

Perspektywa Harry'ego
Zszedłem na plażę, gdzie zdawało się nie być żywej duszy. Szedłem tak chwilę brzegiem morza. W oddali widziałem jakąś samotną kobiecą postać. Postać ta siedziała na kocu i czytała książkę, co chwila poprawiając blond włosy, które targał niesforny wiatr. Szedłem tak w jej kierunku. Sam nie wiedziałem dlaczego. Coś mnie do niej ciągnęło. Przez chwilę próbowałem sprowadzić się na ziemię myślami:
Styles! Opanuj się! A co, jeżeli cię pozna! Uspokój się!
...ale niewiele mi to dawało.
A co tam! Raz się żyje!
Perspektywa [t.i.]
Cholera jasna! - zaklęłam w myślach, kolejny raz poprawiając włosy.
Właśnie miałam się dowiedzieć, czyj trup znajdował się w wysadzonym laboratorium, gdy nagle usłyszałam męski głos tuż nad głową:
- Cześć.
- Cześć - odpowiedziałam trochę niepewnie.
Zdziwiłam się nieco. Po pierwsze dlatego, że osoba ta mówiła do mnie w ojczystym języku, a po drugie dlatego, że nie znałam tej osoby, chociaż miałam dziwne wrażenie, jakbym gdzieś już ją widziała.
- Można się dosiąść?
- Jasne.
Usiadł na kocu naprzeciwko mnie. Przyjrzałam mu się bliżej, ale niewiele widziałam, bo jego twarz (w pochmurny dzień!) zasłaniały okulary przeciwsłoneczne i kaptur szarej bluzy.
- Jeżeli wolno zapytać... - odezwał się po chwili. - Nie jesteś stąd, prawda?
- Skąd ten pomysł?
- Za dobrze mówisz po angielsku. Masz zbyt brytyjski akcent.
Uśmiechnęłam się.
- Urodziłam się tutaj, ale jak miałam półtora roku rodzice przeprowadzili się do Londynu. Ty też nie jesteś stąd.
- Skąd ten pomysł? - zapytał, uśmiechając się szeroko i dopiero wtedy ujrzałam szereg jego idealnie białych zębów.
- Mówiłbyś po polsku.
- Fakt. Też jestem z Londynu.
Wyciągnęłam rękę w jego stronę.
- [t.i.].
Uścisnął ją, lecz nagle się zakłopotał.
- Ja... em...
- Co? Nie wiesz, jak masz na imię? - zaśmiałam się.
- Wiem, ale...
Wsunął lewą dłoń pod kaptur i potarł nią kark. Po chwili cofnął ją, a wtedy ja zauważyłam pewien drobny szczegół i chwyciłam ją. Przyjrzałam się bliżej. Widniał na niej czarny tatuaż w kształcie krzyża, który rozpoznałam od razu. Poczułam, jak moje serce nagle zaczyna łomotać niemiłosiernie. Krew szumiała mi w uszach, a ręce drżały. Spojrzałam mu w oczy. Po krótkiej chwili podniosłam trzęsące się ręce i powoli zdjęłam okulary zasłaniające jego oczy.
Nie! To mi się śni!
Odsłoniłam jego twarz i wtedy poczułam bezwład. Moja głowa zaczęła się robić niebezpiecznie ciężka.
- To... niemożliwe - wyjąkałam.
Moja głowa zaczęła opadać mimowolnie. Chłopak błyskawicznie objął mnie w pasie jedną ręką, drugą kładąc na czole.
- Nie, błagam. Nie mdlej.
Co było dalej? Nie pamiętam, bo odpłynęłam.
Obudziło mnie delikatne klepanie po policzku.
- Ej, [t.i.]. Obudź się. Błagam. Obudź się.
Ocknęłam się i otworzyłam oczy.
- Jezu! Jak się bałem!
Nie podniosłam się. Spodobało mi się leżenie bezwładną i wpatrywanie się w jego idealną twarz.
- Powinieneś być przyzwyczajony - odparłam z lekkim przekąsem. - Zapewne nie jestem pierwszą, która zemdlała na twój widok.
- Bo ja wiem... - zawahał się z uśmiechem. - Zazwyczaj piszczą i płaczą. Mdlejące rzadko się zdarzają.
Usiadłam na miejscu.
- Przepraszam.
- Nie masz za co - odparł. - W końcu niecodziennie widuje się Harry'ego Stylesa na polskiej plaży.
- No właśnie. Więc co sprowadza Harry'ego Stylesa w nasze skromne łebiańskie progi?
- No wiesz... Trasa się skończyła... Chciałem trochę odpocząć, reszta wróciła do Londynu. A poza tym... liczyłem na to, że uda mi się przekonać, czy Polki faktycznie są takie piękne. Ale, jak się okazało, "cudze chwalicie, swego nie znacie". Brytyjki też są całkiem całkiem - powiedział i delikatnie dotknął dłonią mojego policzka, który nagle zapłonął.
Czy mam to uznać za próbę flirtu?
- Całkiem całkiem? - zapytałam spod ściągniętych brwi.
- Są piękne -  odparł seksownie niskim głosem.
- To cię rozczaruję. W moich żyłach płynie stuprocentowa polska krew.
- Czyli jednak nie przesadzali, gdy o was mówili.
- Kto mówił?
- Wszyscy.
Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Dlaczego? Dlaczego ten moment musiał przerwać telefon? Dlaczego, do cholery?!
- Nie odbieraj - rozkazał łagodnie, delikatnie gładząc mój policzek.
- Mu-muszę - wyjąkałam.
Przesunął kciukiem po moich wargach.
- Proszę - szepnął, zbliżając swoją twarz do mojej.
Kręciło mi się w głowie, oddech przyspieszał. Mimowolnie przymknęłam oczy, czekając na pocałunek.
To opowiadanie to taki, ułożony w spójną całość, zbiór moich pomysłów co do miejsc, które zwiedziłam na ostatniej wycieczce. Ale nie tylko, bo pojawią się też miejsca, które widziałam, ale których nie zwiedziłam np. parku liniowego (chyba, bo aktualnie jestem na początku drugiej części, więc nie wiem co mi jeszcze przyjdzie do głowy w trakcie pisania) ;).

Czekam na komentarze. Liczę na Was! ♥

Szczerze nie mam pojęcia, kiedy następna część. Zależy to od dwóch czynników. Mianowicie: czasu i chęci. Pamiętajcie tylko, że chęci wzrastają wraz z liczbą komentarzy, więc... Chyba rozumiecie. ;)

P S Jak ten czas zleciał! To już 40 post! Dziękuję, że tak długo ze mną wytrzymaliście! ;p ♥

3 komentarze:

  1. Cudo. Uwielbiam. Kocham. Jesteś niesamowita! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetna akcja się rozgrywa, już na samym początku :) brawo! powodzenia dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku....
    Cudowne <333333
    Uwielbiam Twoje imaginy :D Są.... Są po prostu świetne!! Najlepsze!! I ogólnie.... WSPANIAŁE <3333
    Mam pewne przeczucie, co do tego pocałunku. Wydaje mi się, że nici z tego... Hihi...
    Cieszę się, że postanowiłaś zostać (nawiązanie do poprzedniego posta). Bardzo się cieszę...

    OdpowiedzUsuń