poniedziałek, 19 maja 2014

#12 Marcel cz.1

- Nate! - pisnęłam, ale ten kretyn był głuchy.
Wziął mnie na ręce i zaczął nieść po schodach w stronę szkolnego strychu.
- Nate, do cholery! Puszczaj!
Gdy znaleźliśmy się na miejscu, on w błyskawicznym tempie wyszedł z pomieszczenia. Rzuciłam się za nim, ale było już za późno, bo drzwi zostały zamknięte na klucz.
- Miłej zabawy! - usłyszałam jego przytłumiony głos, a następnie śmiech.
Kopnęłam drzwi nogą w przypływie agresji.
- To nic nie da.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu źródła dźwięku, aż mój wzrok zatrzymał się na Marcelu - klasowym kujonie, obiekcie wielu żartów i drwin, zapewne z powodu dużych, sklejonych plastrem okularów, białych koszul, pulowerów w nudnych kolorach i włosów zawsze zaczesanych na gładko. Siedział na starej kanapie z książką na kolanach. Nigdy nie utrzymywaliśmy bliższych kontaktów poza zwyczajowym: "Cześć." na korytarzu. Był dla mnie jak powietrze.
- A skąd wiesz? - zapytałam.
- Hmm... Może dlatego, że to nie jest mój pierwszy raz? - odparł i wtedy po raz pierwszy spostrzegłam jego ujmujący uśmiech i urocze dołeczki.
- Mój pierwszy.
- Witam nowicjuszkę! - zaśmiał się.
- I co teraz?
- Nic. Trzeba poczekać do końca dużej przerwy. Wtedy nas wypuszczą.
- Nie nudzi ci się tak?
- Po raz pierwszy mam towarzystwo. Dotąd radziłem sobie sam - powiedział i uniósł książkę.
Usiadłam obok niego na kanapie.
- Co czytasz? - zapytałam raczej dla uniknięcia krępującej ciszy niż z ciekawości.
- "Adwokata".
- Philipa Margolina?! - zapytałam podekscytowanym głosem.
- Znasz go?
- Głupie pytanie! Uwielbiam! Gdzie jesteś? - Zajrzałam do książki. - No, no. Dopiero się rozkręca.
- Serio? Myślałem, że już gorzej być nie może.
- A jednak. Bo jak ten szef... Dobra, nieważne. Sam się przekonasz.
Uśmiechnął się i nagle do głowy uderzył mi mocny zapach jego perfum, co mnie trochę zaskoczyło, bo spodziewałam się raczej, że będzie pachniał delikatniej, bardziej chłopięco.
- Nie myślałem, że jesteś taka - odezwał się po chwili.
- Taka jaka?
- Taka... normalna.
- Cóż... nie uwierzysz mi, jeśli powiem, że nie zadaję się z elitą dla przyjemności, prawda?
- No chyba nie.
- Taka prawda. Po prostu... nie znam innego środowiska. Jakoś tak wyszło. Przyzwyczaiłam się do nich, chociaż wkurwi... denerwują mnie na każdym kroku. Przystojne dupki, które uważają się za panów świata.
- Uważasz, że każdy przystojny facet to dupek?
- Nie wiem. Wszyscy, z którymi dotychczas się spotykałam, tacy właśnie byli.
- Myślisz, że można być normalnym, będąc jednocześnie przystojnym?
- Skąd to pytanie?
- Nie wiem, bo... Tak się zastanawiałem, czy można kogoś pokochać za jego wnętrze, a nie za wygląd.
- Wierzysz w to?
- Bo ja... znaczy się... mój kuzyn... już kilka razy się zawiódł.
Zmarszczyłam brwi.
- Mi nie musisz ściemniać, Marcel.
- Nie ściemniam - zaprzeczył z nutką wahania w głosie, a ja już wiedziałam, że kłamie.
Postanowiłam nie wnikać, więc umilkłam na chwilę.
Marcel? Klasowy kujon? Zawiedziony na kobietach? WTF?!
Wrócił do lektury. Nagle spostrzegłam pewien fakt i chwyciłam jego lewą dłoń.
- Masz tatuaż?! Nie wierzę!
- Cii... Nie muszą wszyscy wiedzieć. Mam ich jeszcze kilka.
- Serio?
- No.
- Pokażesz mi?
- Może kiedyś. Musiałbym zdjąć koszulę, a tutaj za chwilę ktoś wejdzie. Dziwnie by to wyglądało - zaśmiał się.
- Nie myślałam, że jesteś taki - skopiowałam jego słowa.
- Jaki?
- Taki niegrzeczny - zaśmiałam się. - Kogo jak kogo, ale ciebie bym o tatuaże nie podejrzewała.
- Bo jestem kujonem?
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Bo jesteś ułożony.
- Za takiego mnie uważasz?
- Jesteś miły i odpowiedzialny, a to rzadko się zdarza.
- Dzięki.
Nagle usłyszeliśmy chrzęst zamka w drzwiach, które po chwili się otworzyły i na strych wpadł Nate razem z jakąś grupką innych debili, z którymi się zadawałam.
- No i jak tam, gołąbeczki? Dobrze się bawiliście?
Lepiej niż myślisz.
- Spieprzaj - mruknęłam, schodząc z kanapy.
To mój pierwszy imagin z Marcelem i musicie mi go wybaczyć. Ostatnio mam fazę na przesłodzone historyjki. Ale chyba lepsze to niż brak weny, prawda? ;)

Dlaczego dodaję dzisiaj? Mam po prostu tak dobry humor, ż mogłabym nim niejednego obdarować. Dlaczego? Otóż: DOSTAŁAM 6 Z BIOLOGII!!! O_o Tak, chodzi o ten sprawdzian z biologii, który pisałam w piątek. Ale mam radochę! Po prostu musiałam się Wam pochwalić. :D

Następna część będzie w środę, bo wtedy akurat mam taką mini-rocznicę, ale o co chodzi, to się jeszcze dowiecie. x)

P S Dzisiaj jest już 9 wyświetleń. Dlaczego nie ma komentarzy? Nie rozumiem tego, co się dzieje. Zawzwyczaj komentarze pojawiały się wraz z wyświetleniami. A teraz co? Nic. Nie rozumiem. :o

4 komentarze:

  1. Weszłam z ciekawości, bo nie spodziewałam się, że dodasz komentarz. A skoro coś to komentuję! :) Fajny pomysł na imagin, już mi się podoba ♥
    I gratuluję 6 z biologii oczywiście...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *że coś dodasz.
      jeju, co ja piszę :)

      Usuń
  2. Gratulacje 6 i gratulacje tak świetnie zapowiadającego się imaginu. Marcel. hmmm... może być ciekawie. Lubię opowiadania z tym cichym chłopakiem w roli głównej. Już się nie mogę doczekać next. Mam nadzieję, że dodasz go równie szybko jak ten ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo przyjemnie się to czytało... Cudowne!! Słodziusieńkie!! Noo... BOMBA <33

    OdpowiedzUsuń